Kiedy doszli do lasu, niebo miało na sobie już kilka żółtych smug. Zbliżała się osiemnasta, a przez jesień dni stawały się coraz krótsze.
Przebywanie w tym lesie już prawdopodobnie nigdy nie będzie takie samo. Tym bardziej kąpiele w Labelu. Trawa wokół jeziora cały czas pokryta była resztkami, teraz już zaschłej i rdzawej, krwi. Była wygnieciona. Miejscami powyrywana z korzeniami.
Nastolatkowie przeczesali naprawdę pokaźny teren lasu. Przywędrowali razem nad jezioro, po czym się rozdzielili i zaczęli przeszukiwać nadaną sobie część ściółki. Przez dobrą godzinę z minutami.
Koło dziewiętnastej, kiedy zaczynało się już ściemniać, licealiści zbyt przerażeni wizją spędzenia nocy w lesie, w którym dopiero co doszło do morderstwa, zaczęli sprawnym tempem zbierać, co znaleźli do materiałowej torby, którą David zagarnął przy wyjściu.
Nie znaleźli zbyt wiele, a i tak prawie nic nijak nie mogło być powiązane ze sprawą. Dwie, w dodatku zepsute, zapalniczki, kilka kawałków kartonowego pudełka po pizzy, paczkę po chipsach, cztery puszki i z dwanaście pustych butelek po piwie.
Czyli w sumie same śmieci, które postanowili zebrać choćby po to by ich praca nie poszła na marne i zanieczyszczenie lasu chociaż trochę się zmniejszyło.
Do czasu, kiedy Lilianne wydała stłumiony krzyk stojąc przy jednym z drzew. Reszta grupy natychmiast do niej podbiegła. Okularnica wtedy wskazała palcem na jedną z niższych gałęzi.
Zawieszona na niej była kępka włosów, oplątana wokół czegoś czarnego. Dziewczyna cofnęła się, udostępniając innym widok, po czym David wystąpił na przód i, ledwo sięgając gałęzi, ściągnął znalezisko z drzewa.
Ręce cały czas miał w rękawiczkach jednorazowych, które pokradli z kuchni Jonesów. Każdy zabrał po parze.
Kiedy w końcu udało mu się rozplątać włosy, zauważył że to czarne coś to w rzeczywistości zwykły, pospolity, skórzany portfel. Był obdarty w kilku miejscach, ale ciągle był w całkiem niezłym stanie.
Chłopak ostrożnie otworzył portfel, nie chcąc przypadkowo go rozerwać, czy zniszczyć czegoś w środku. Pozostali zerkali mu przez ramię, próbując dojrzeć każdy ruch przyjaciela.
W środku szesnastolatek znalazł prócz dokumentów ponad tysiąc dwieście dolarów i kilka drobniaków. Znalazło się nawet kilka euro.
To w takim razie wykluczało zabójstwo w celach rabunkowych.
Później David sięgnął po dokumenty. Znalazł tam dowód osobisty i prawo jazdy.
Imię/Imiona : Kayla
Nazwisko : Tanaka
Płeć : Kobieta
Data urodzenia: 21/01/1983
Adres: 710 Fleming Way, Richmond, VA (Virginia)
Rodzice: Thomas i Jennifer Tanaka
Dziwiło go, że nie znalazł żadnych zdjęć bliskich czy przyjaciół. Każdy, kogo znał miał przynajmniej jedno. Nawet on sam miał w swoim zdjęcie z bratem i rodzicami, z czasów kiedy jego mama jeszcze żyła, a Ryan chodził jeszcze na własnych nogach.
Sięgnął po prawo jazdy i znalazł tam pokrywające się dane.
Obok danych, na obu dokumentach, widniało zdjęcie kobiety. Była ona azjatyckiej urody. Miała czarne proste włosy, mniej więcej do ramion z grzywką. Miała na sobie ledwie widoczny, subtelny makijaż. Jej cera była wyjątkowo blada. Koszulka, w którą była ubrana na zdjęciu była biała i odsłaniała ramiona Kayli i jej obojczyki. Na białej koszulce i bladej skórze kobiety odznaczał się srebrny łańcuszek. Na zdjęciu delikatnie się uśmiechała i ciemnymi oczami patrzyła prosto w obiektyw. Wyglądała małą i kruchą. Miała delikatne, prawie niewidoczne zmarszczki. Bardziej pokaźne w kącikach oczu, co może oznaczać, że dużo się uśmiechała. Wyglądała na dużo młodszą niż wskazywał na to dowód.

CZYTASZ
-- -.-. Morse Code .-.- --
Mystery / ThrillerSzóstka licealistów z małego miasta Walruses w Stanach Zjednoczonych żyjących w przekonaniu, że mają całe cudowne życie przed sobą nagle zderza się z rzeczywistością tego nienawistnego świata. Na jaw wychodzą tajemnice rodzinne, ukrywane pokoleniami...