Rozdział 1. Porzucona, by przeżyć

30 2 0
                                    

Jednym z ważniejszych elfich miast ze względu na wielkie znaczenie strategiczne było Ethove. Znajdowało się ono na południowym wybrzeżu Myrthii, za lasami Veuth. Miasto było zamieszkiwane głownie przez alchemików oraz magów, ponieważ posiadało ogromny port i rynek na którym można było zdobyć najróżniejsze składniki i przedmioty z całego kontynentu jak i świata.

Jednymi z mieszkańców miasta Ethove byli Saria i Aramil Naïlo. Saria była zielarką znaną na całe lasy Veuth przez wysokiej jakości i nigdy nie zawodne eliksiry oraz leki. Aramil był zaś magiem. Znał wiele przeróżnych zaklęć, od banalnego podpalania świeczki samym pstryknięciem palców po całe grady ognistych kul, które mogły posłać na drugą stronę tysiące wrogów. Uznawany za najlepszego maga, nauczał wielu młodych elfów jak opanować magie i mądrze z niej władać. Byli szczęśliwą parą małżonków, spodziewających się dziecka, która nigdy nie miała problemów z prawem. Jednak w ostatnich dniach przesilenia wszystko się odmieniło.

Był to zwykły wiosenny wieczór. Do drzwi domu Naïlo przybyła straż. Zapukała do drzwi i zwołała:
- Proszę otworzyć drzwi! Nakazuję ci tego straż miasta Ethove!
Aramil wstał od stołu i podszedł do drzwi by otworzyć straży.
- Jesteśmy tutaj z rozkazu króla Daylora, niestety Aramilu ale musisz iść z nami.
- Co? Dlaczego?
- Dowiesz się w swoim czasie, czy ktoś poza tobą jest teraz w twoim domu?
- Nie, jestem tutaj sam - skłamał Aramil, z powodu obawy o ciężarną żonę.
- W takim razie zamknij swoje domostwo, ponieważ teraz pójdziesz z nami.
Aramil zamykając swój dom wykonał dziwny gest i się pochylił, po czym udał się wraz ze strażą do ratusza. 

W tym czasie na piętrze były jego żona oraz jej przyjaciółka - Falia. Rozmawiały one o narodzinach, które mogły nastąpić lada dzień.Gdy Saria odprowadzała swoją przyjaciółkę do drzwi zorientowała się, iż te są zamknięte, a jej męża nie ma w domu. Zaniepokojona postanowiła przejść się po okolicy i go poszukać, jednak po kilku godzinach wróciła do domu z nadzieją że jej mąż niedługo wróci.  Niestety, tego dnia się to nie stało, a zmęczona czekaniem Saria położyła się do łóżka.

W czasie gdy Saria szukała Aramila, ten był przesłuchiwany przez króla Daylora w ratuszu. Nie były to zbyt miłe okoliczności. Na czas przesłuchać został on skuty kajdanami z anty magicznej stali, która uniemożliwiała używanie magi osobie, która miała z nią aktualnie kontakt.
- Czy wiesz dlaczego tu jesteś Aramilu? - zapytał król
- Niestety ale nie.
- Otóż doszły mnie słuchy, że w ostatnich dniach nauczałeś swoich podopiecznych zakazanej magi, tej której można użyć do panowania nad innymi istotami.
- Ja?! Kto mi to zarzuca?! Owszem takowe zaklęcia znam, zresztą jak każdy mag najwyższego stopnia wtajemniczenia, ale nigdy nie pokazywałem ich moim uczniom, a co tym bardziej nie uczyłem ich jak je opanować!
- Nie ważne kto ci to zarzuca, ważne jest to, że mamy dowody. Jeden z twoich uczniów na przesłuchaniu mówił że podczas pierwszej nocy przesilenia zabrałeś ich w głąb lasu, gdzie miałeś im pokazywać przejmowanie kontroli nad innymi. 
- Skądże! Nic takiego nie robiłem!
- A czy masz jakiś sposób żeby nam to udowodnić?
- Tak! Pierwszej nocy przesilenia byłem w domu wraz z żoną i jej przyjaciółką Falią.
- Świetnie, że wspomniałeś o żonie! Co do twojej żony, dobra z niej zielarka, nieprawdaż?
- Skąd to pytanie?
- Otóż nawet jak na ciebie, używanie magii kontroli byłoby ogromnym wysiłkiem.
- Masz racje, ale co w związku z tym?
- Czy przypadkiem twoja żona nie tworzy specjalnie dla ciebie magicznych eliksirów byś mógł bez dłuższej regeneracji używać tej zakazanej techniki?
- Czy ty naprawdę nie masz kogo oskarżać! Moja żona jest zwykłą zielarką! Tworzy eliksiry, ale dla chorych!
- Powiadasz Aramilu, no cóż, sprawdzimy to. Mamy do ciebie jeszcze jedno pytanie.
- Tak Panie?
- Czy pamiętasz jaka kara grozi osobie, która naucza korzystania z zakazanej magii zwykłych elfów lub pomaga ?
- Tak, Publiczna egzekucja oraz hańba jego rodzinie na wieki.
- No właśnie Aramilu. Z tego co słyszałem spodziewasz się dziecka wraz z żoną. Nie pomyślałeś jak może mu się żyć gdy jego nazwisko zostanie pokryte hańbą?
- Nie, nie myślałem o tym, gdyż nigdy nie było takiej potrzeby! Wszystko co tu mówisz to nieprawda!
- To się jeszcze okaże
Po tych słowach Daylor opuścił Ratusz, a Aramil został wypuszczony do domu. W celach bezpieczeństwa zostały założone na niego bransolety stworzone z anty magicznej stali, by nie mógł stwarzać zagrożenia w przyszłości.

Przesłuchiwanie trwało całą noc. Aramil wrócił do domu dopiero nad rankiem, a był to ostatni dzień przesilenia, gdy moc księżyca osiągała swoje apogeum. Gdy tylko przeszedł przez próg swojego domostwa, zobaczył swoją żonę. Ta od razu rzuciła się na jego szyje i zaczęła wypytywać:
- Gdzie byłeś całą noc? Dlaczego nic mi nie powiedziałeś! Czy ty wiesz jak ja się martwiłam!
Aramil nie chciał powiedzieć prawdy by nie zaszkodzić żonie i ich jeszcze nienarodzonemu  dziecku.
- Przyszli do mnie moi uczniowie, Enau oraz Ezzto. Prosili mnie o pomoc przy czytaniu run, więc poszedłem z nimi. Chłopacy mówili że chodzi o kilka run, a przynajmniej tak usłyszałem. Gdy do nich przybyłem to okazało się że jest ich kilkanaście! I tak na transkrypcji zeszła nam cała noc.
- Nie mogłeś krzyknąć że wychodzisz!? Szukałam cie parę godzin! 
- Przepraszam kochanie, następnym razem cie powiadomie. - powiedział przytulając mocniej swoją żonę
Po zakończonej rozmowie małżonkowie przysiedli wspólnie do śniadania. 

Po nim oboje udali się na spacer a po nim do domowej biblioteki. Wieczorem spokój został przerwany bólami Sarii. Oboje w tym momencie domyślili się że to ten moment, w którym ich córka przyjdzie na ten świat. Aramil natychmiast pobiegł po starsze elfki oraz przyjaciółkę Sarii by pomogły jego żonie podczas porodu. Ów poród trwał długo, lecz po wszystkim na świat przyszła ich córka- Lia. Dziecię miało piękną różowo-fioletową skórę, błękitne oczy oraz włosy o bieli jasnej niczym księżyc . Był to najwspanialszy dzień Sarii oraz Aramila. Jednak szczęście nie trwało długo. 

Aramil wiedział, że w każdej chwili dnia i nocy straż może ponownie przyjść do jego domu i zażądać by ten wraz z żoną udał się do ratusza na kolejne przesłuchanie.
- Kochanie, muszę ci coś powiedzieć.
- Tak? Co się stało?
- Wczoraj przybyła do na straż miasta, a nie moi uczniowie.
- Ale jak to? Dlaczego?
- Zostałem posądzony o używanie i nauczanie zakazanej magii kontroli. Ciebie również oskarżyli o wytwarzanie eliksirów które pomagałyby mi w używaniu tej magii. 
- Przecież nie używałeś jej od ostatniej wojny z orkami! I to nawet wtedy użyłeś jej w obronie króla! Skąd maja takie podejrzenia!?
- Podobno ktoś widział jak nauczałem moich podopiecznych w niedalekich lasach podczas przesilenia. Co gorsza jeden uczniów zeznał przeciwko mnie i to wszystko potwierdził!
- Co teraz zrobimy?
- Ty musisz wypoczywać. A ja ochronić ciebie oraz naszą córkę.
- Nie możemy zostać w domu! W każdej chwili mogą po nas przyjść!
- Spokojnie, nim mnie zabrali nałożyłem zaklęcie ochrony na nasz dom. Przez tę noc możemy być bezpieczni. Wyśpij się dobrze, a ja spróbuje zdjąć te bransolety.

Niestety ale zaklęcie rzucone przez Aramila straciło swoją moc wraz z pierwszym założeniem kajdan. Okazało się to dopiero gdy udało mu się ściągnąć bransolety. Tej samej nocy postanowili więc, że spróbują uciec straży, opuścili swój dom i uciekli w stronę lasu. W drodze przez miasto do lasów Veuth, Aramil został spostrzeżony przez jednego ze strażników. Oboje wraz z małżonką zaczęli uciekać. W pewnym momencie Aramil krzyknął:
- Uciakaj! Spróbuje ich zatrzymać!
Saria nie miała nawet jak mu odpowiedzieć, ponieważ ten od razu zagrodził drogę w kierunku do żony za pomocą ścian z kamienia.

Udało jej się uciec za bramy miasta, jednakże straże stacjonujące na murach były już powiadomione o całej sytuacji i postanowiły ruszyć w pogoń za nią. W momencie w którym Saria wbiegała do lasu, obok jej nogi pojawiła się strzała. Strażnicy otworzyli ogień. Nastał moment trudnego wyboru: uciekać z Lią czy też ukryć dziecko pośród krzewów i oddać się straży by miało szanse na przeżycie. Saria zdecydowała poświecić siebie. Szybko zakryła Lie pod pnączami oraz najróżniejszymi kwiatami, po czym wybiegła z lasu i oddała się straży.

Miłości rodziców do dziecka nie da się opisać. Poświecenie własnego życia by chronić swoje dziecko. Tak właśnie postąpili Saria i Aramil poświęcając się i pozostawiając swoją córkę w magicznych lasach Veuth.

 


Historie Lii NaïloWhere stories live. Discover now