Rozdział 2

162 11 3
                                    

Jechaliśmy w ciszy, którą po pewnym czasie postanowiłam przerwać.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam troche niepewnie.

- Dowiesz sie jak dojedziemy - spojrzał na mnie i sie uśmiechnął po czym wrócił wzrokiem do drogi. Po jakiejś godzinie drogi dojechaliśmy na piękną polane.
Chłopak po tym jak sam wysiadł otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść mnie.

- Ładnie tu.. - odezwałam się po chwili milczenia.

- Wiem, ale jest tu coś ładniejszego, wiesz? - chłopak uśmiechał się patrząc na mnie jakby to o mnie mu chodziło.

- Wiem, ale jest tu coś ładniejszego, wiesz? - chłopak uśmiechał się patrząc na mnie jakby to o mnie mu chodziło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czułam jak w tym momencie na moje policzki wkrada sie delikatny rumieniec. Odwróciłam się tyłem do chłopaka tak by nie widział mojej twarzy i rumieńców znajdujących się na moich policzkach po pretekstem oglądania krajobrazu. Nie spodziewałam się jednak, że chłopak podejdzie do mnie od tyłu i mnie przytuli. Gdy to zrobił to wręcz podskoczyłam bo trochę się przestraszyłam.

- To tylko ja - chłopak zaczął się śmiać a ja po chwili do niego dołączyłam. Jimin puścił mnie i poszedł wyciągnąć z bagażnika koc oraz kosz piknikowy. Pomogłam mu wszystko rozłozyć na trawie po czym usiedliśmy i zaczeliśmy jeść rozmawiając. Wieczorem odwiózł mnie pod dom.
Przez następne pare dni spędzaliśmy ze sobą dosyć dużo czasu, gdy pod koniec tygodnia chłopak jakby wyparował.
Stwierdziłam, że może pojechał do lekarza albo coś w tym stylu więc nie martwiłam się jakoś bardzo. Po skończonych lekcjach ruszyłam w strone domu. Po drodze wstąpiłam do kawiarni kupić sobie kawę. Gdy byłam już prawie pod domem zauważyłam jakiś samochód. Gdy podeszłam bliżej spokojnie mogłam stwierdzić że wygląda on identycznie jak Jimina, pomijając jedynie kolor auta. Weszłam do domu, pustego domu, co było dziwne. Moja babcia prawie nigdy nie wychodziła z domu nie mówiąc mi nic wcześniej. Zaczęłam szukać kartki z wyjaśnieniem jej nieobecności ale tak owej również nie znalazłam. Wtedy zaczęłam się poważnie martwić. Przeszukałam cały dom i nic nie znalazłam. Obdzwoniłam wszystkie znajome mojej babci i dowiedziałam się tylko tyle że miała iść do jednej z nich ale dalej nie dotarła. Nagle usłyszałam trzask, odwróciłam sie i zobaczyłam chłopaka z maską na twarzy. Zamachnął się czymś i uderzył mnie w głowe po czym to co miałam przed oczami zamieniło sie w jedną, wielką, czarną plame. Słyszałam głos chłopaka, niewyraźnie ale jednak, choć nie trwało to długo bo po chwili jak domniemam straciłam przytomność. 
   Nie wiem jak dużo czasu minęło od mojej straty przytomności do momentu gdy się obudziłam. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Nie było w nim żadnych okien a lampa była tylko jedna, lecz zgaszona, było zupełnie ciemno i zanim moje oczy przyzwyczaiły sie do panujących warunków minęło dobre 5 minut.
Wtedy dopiero mogłam dostrzec sznur zwisający z sufitu, był jakiś metr przede mną. Ja natomiast siedziałam na jakimś starym materacu. Gdyby nie fakt że moja noga jest przyczepiona jakimś, o dziwo dość długim łańcuchem to mogłabym sie poruszać po całym pomieszczeniu dość swobodnie.
Wstałam z materaca co było złym pomysłem ponieważ gdy tylko to zrobiłam zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłam na to samo miejsce na którym znajdowałam sie chwile temu. Odczekałam aż zawroty ustaną i świat wokół mnie a dokładniej poniszczone ściany w odcieniu wyblakłego granatu przestaną wirować. Znów spróbowałam wstać lecz tym razem wolniej, głowa mnie bolała ale dawałam rade. Zaczęłam powoli przechadzać sie po miejscu gdzie się znajdowałam. Drewniana podłoga w niektórych miejscach była trochę zniszczona, gdzieniegdzie odstawały deski, a w dwóch kątach paru desek brakowało. W pomieszczeniu tym znajdował się również stół. Najzwyklejszy w świecie, mały, drewniany zakurzony stolik. Postanowiłam do niego podejść ale gdy tylko usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach, stanęłam w miejscu jak słup soli. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam kogoś kogo kompletnie się nie spodziewałam. Jednocześnie chciało mi się śmiać i płakać.

~~♡~~
Wybaczcie Kruszynki za tak długą nieobecność przy tej książce ale większość mojej uwagi skupionej było na nauce i mojej pierwszej książce. Jednym z plusów sytuacji w jakiej się znaleźliśmy jest to, że będe mogła nadrobić trochę. Pamiętajcie, siedźcie w domkach i broń boże nie wychodźcie. Nie możemy popełnić tego błędu, który popełniono we Włoszech traktując ten czas jako idealną pore na spotkania towarzyskie młodzieży.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Miłego dnia/wieczoru/nocy Kruszynki ♡

Porwana ||| Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz