Two

138 12 10
                                    

Dobrą chwilę zastanawiam się jak mam zareagować, aż w końcu dochodze do wniosku, że najlepszą reakcją będzie jej brak.
Dlatego jak gdyby nic odwracam się i sięgam po kubki. Czuje na sobie czujny wzrok chłopaka, kiedy go wymijam podążając w stronę schodów, uparcie powtarzając sobie, że mam zwidy. Spodowane zapewne wypiciem mleka, które nie było pierwszej świeżości.

Słysząc za sobą ciche prychnięcie zatrzymuje się z jedną nogą na schodku. Zwracam się twarzą do chłopaka, który z niezmiennym wyrazem twarzy wykonuje kilka kroków w moją stronę.

- Nie wierzysz mi. - mówi, na co prycham zwracając swoje ciało w jego stronę.

- Uważam to za abstrakcje. - poprawiam go, zaciskając dłonie na uchwytach. Pamiętaj, to tylko twoje przewidzenia.

I właśnie wtedy poraz pierwszy widzę jakąś zmianę w wyrazie jego twarzy. Ledwie dostrzegalne uniesienie prawego kącika jego ust. Urzęknięta tym widokiem zawieszam na nich wzrok. Cholernie kuszące przewidzenie.

- Abstrakcja. - powtarza po mnie, a w jego głosie pobrzmiewa rozbawienie, które nie jest widoczne na twarzy. - Nazwałaś mnie abstrakcją.

Marszcze brwi, kiwając głową.

- Tego jeszcze nie było. - mówi w zamyśleniu spoglądając w bok.

Wykorzystuje tę chwilę, aby wypuścić wstrzymywane powietrze i szybkim krokiem wspiąć się po schodach. Po cichu zamykam drzwi od pokoju i opieram się o nie z westchnięciem. Unosząc wzrok napotykam ciekawskie spojrzenie przyjaciela.

- Nie pytaj. - odzywam się na wstępie podchodząc do biurka na, którym od stawiam nasze lody. - Chyba zwariowałam.

- Jeszcze Ci do tego daleko, Colver. - do moich uszu dociera chrapliwy głos spod drzwi. Momentalnie słyszę głośny okrzyk wydobywający się z ust Selvio, ktory spogląda na mulata z uchylonymi ustami. I to chyba jest dowód na to, że jednak nie mam przewidzen.

- Ja pierdziele.. - mamrocze pod nosem przyjaciel obserwując chłopaka, który ze spokojem zamknął za sobą drzwi do pokoju i skierował swoje kroki w moją stronę. Nie ruszyłam się ze swojego miejsca przy biurku, dlatego gdy stanął zaledwie parę metrów ode mnie zacisnęłam swoje palce na meblu niczym przeniosłam swoje spojrzenie na jego osobę.

- Nie ładnie tak uciekać. - mówi czystym basem dodatkowo pochylając się nade mną. - Zwłaszcza, gdy nie masz do tego powodu. - dodaje obdarowując mnie swoim chłodnym spojrzeniem.

Podtrzymuje jego spojrzenie dopóty, dopóki sam go nie odwraca, gdy spuszcza wzrok i nie znacznie się ode mnie odsuwa.

- Kim jesteś? - odzywam się poraz pierwszy od jego wtargnięcia do mojego pokoju. Teraz zaczęło się robic poważnie, skoro on jest jednak prawdziwy.

Ignoruje moje pytanie tak jakbym w ogóle go nie zadała i zaczyna rozglądać się po pomieszczeniu. Wykorzystuje ten czas, aby rzucić okiem na Selvio, który z całkowitą dezorientacją na twarzy siedzi na moim łóżku. Chłopak podłapuje moje spojrzenie i unosi brew, rozkładając ręce. Zaciskam usta kręcąc głową. Wracam spojrzeniem do mulata, który poczuł się jak u siebie i rozsiadł się na moim fotelu ze wzrokiem wbitym w moją półkę z książkami.

- Odpowiesz mi? - pytam zwiekszając nacisk na swoje słowa i ledwo powstrzymując się od powiedzenia czegoś kąśliwego.

Wzdycha i jakby odniechcenia przenosi na mnie swój wzrok.

- Już Ci mówiłem. Możesz nazywać mnie swoim aniołem stróżem.

Słyszę jak Selvio krztusi się śliną, ale ignoruje go skupiając całą swoją uwagę na szatynie.

It's Just My Trial | Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz