PART VIII

2.7K 164 42
                                    

Otworzyłaś pomału oczy, zdziwiona że nic się na dzieje usiadłaś szybko. Lecz odrazu tego pożałowałaś, syknęłaś cicho z bólu głowy. Poczułaś jak coś z twojego brzucha zjeżdża na twoje biodra, przestraszyłaś się powędrowałaś wzrokiem na jej właściciela. Zbladłaś delikatnie, Levi leżał na twoim łóżku z rozpięta koszulą i rozmazaną szminką na czole i policzkach. Czy ty go całowałaś?

Przeszedł cię dreszcz, kolejne myśli z nim złączone. Zaczęłaś wszystko odrzucać, zdjęłaś z siebie pomału i delikatnie jego dłoń. Zaczęłaś sprzątać pokój, po chwili było już czysto. Spojrzałaś na twarze innych, wymazane były jakimiś kosmetykami, i miały ślady po ustach na twarzach.
— Czy ja wszystkich całowałam? — spytałaś cicho sama siebie i złapałaś się za pulsującą głowę. Poszłaś cicho chwiejącym krokiem po jakieś chusteczki i wodę, namoszyłaś chustę w wodzie i wycisnęłaś. Podeszłaś do osoby która była najbliżej. Była to Hanji która spała na łóżku Isabel razem z dziewczyną i Farlan'em. Uśmiechnęłaś się delikatnie na ten widok i delikatnie zaczęłaś zmywać jej resztki makijażu oraz twoją szminkę, starałaś sobie przypomnieć co się wczoraj działo, niestety na marne. Skończyłaś Hanji, zajęłaś się Isabel po czym Farlan'em. Gdy siedziałaś już przy tym ostatnim chłopakiem, usłyszałaś cichy syk. Uśmiechnęłaś się lekko.
— Nie wstawaj, wypiliście wczoraj trzy razy więcej niż ja a ja ledwo na nogach się trzymam. — odparłaś spokojnie nie patrząc na chłopaka. Wstałaś kończąc tym mycie twarzy przyjaciół, spojrzałaś na Levi'a, tylko on został. Patrzył na ciebie dziwnie, uśmiechnęłaś się nieśmiało.
— Masz brudną twarz. — zauwarzyłaś i podeszłaś do niego.
— To chyba moja szminka. — zaśmiałaś się cicho, kapral zmarszczył brwi i spojrzał na ciebie dziwacznie.
— Poczekaj, zmyję to. — odparłaś i udałaś się do kranu. Wycisnęłaś chustę już z nową wodą i wróciłaś do niego. Usiadłaś przed nim na łóżku po turecku i zaczęłaś myć pomału resztki szminki.
— Nawet tu czysto. — odparł, lekko się uśmiechnęłaś.
— Posprzątałam jak spaliście. — mruknęłaś cicho, skończyłaś myć twarz chłopaka.
— Idę się ogarnąć a ty zostań siedzieć, a jak te bałwany się obudzą to powiedz im aby nie ruszali się z łóżek. Załatwię wam dziś wolne, bo ja ledwo stoję o własnych siłach a wyście wypili trzy razy więcej niż ja. — odparłaś spokojnie, wzięłaś potrzebne rzeczy i weszłaś pod prysznic. Zmyłaś makijaż i umyłaś ciało, bardzo bolała cię głowa.

Wyszłaś już pachnąca ale zapomniałaś koszuli i spodni. Westchnęłaś i owinęłaś się ręcznikiem, wyszłaś z pokoju. Zwróciłaś tym uwagę kaprala, spojrzał na ciebie i nie mógł oderwać wzroku. Westchnęłaś cicho.
— Przepraszam że mówię na "ty" ale nie potrafię inaczej. Mógłbyś przestać na mnie się patrzeć jak na jakiś cud świata? Trochę mnie to krępuję pomijając to że stoję tu w samym ręczniku. — odparłaś cicho, Levi jakby skrępowany oderwał od ciebie wzrok. Mimo że było to dla niego duże wyzwanie to wytrwał i udało mu się. Zaczęłaś przeszukiwać szafki, nic nie znalazłaś.
— Cholera. — jęknęłaś zrezygnowana, wzrok chłopaka odrazu padł na ciebie. Zarumieniłaś się, kątem oka zobaczyłaś jak chce wstać.
— Nie wstawaj. — odparłaś, zignorował cię. Zachwiał się i opadł na kolana, nieco spłoszona i przestraszona podeszłaś szybkim krokiem do kapitana. Trzymał się za głowę kucnęłaś przed nim.
— Wszystko dobrze? — spytałaś cicho, mężczyzna otworzył oczy które wcześniej zamknął. Łapałaś za ręcznik który się poluźnił.
— Dam ci moją koszule. — wypalił po chwili. Patrzyłaś mu w oczy zszokowana jego słowami, spaliłaś konkretnego buraka.
— Nie, nie. Zatrzymaj ją. — odparłaś szybko. Plątał ci się język, przewrócił zirytowany oczami i zaczął rozpinać guziki. Wzdrygnęłaś się.
— To nie jest naprawdę konieczne. Zrobie pranie i poczekam aż wyschnie. — odparłaś chcąc zatrzymać jego czyny. Nie przekonało go to, wręcz przeciwnie.
— I jeszcze się przeziębisz a potem Erwin będzie robił z tego taką tragedię jakbyś miała raka czy jakąkolwiek inną chorobę śmiertelną. — przewrócił oczami. Zamilkłaś.

Czy on się o ciebie martwi?
To uroczę!

Spojrzałaś na niego zmieszana, zdjął koszulę i podał ci ją. Podziękowałaś mu cicho skrępowana i wróciłaś do łazienki. Ubrałaś jasną bieliznę i koszule Levi'a, sięgała ci do połowy ud, to trochę jak wtedy kiedy wybiegłaś na korytarz w bluzie i kozakach. Zaśmiałaś się w myślach. Będąc w łazience wzięłaś porozwalane rzeczy które leżały tam wszędzie, zrobiłaś stertę i wyszłaś z łazienki. Jego wzrok uderzył w ciebie w pełnym impetetem. Starałaś się to ignorować, na marne. Zaczęłaś zbierać ubrania które odłożyłaś gdzieś na bok, wzięłaś ubrania i posłałaś Levi'u przepraszający uśmiech po czym wyszłaś i udałaś się do 'pralni'.

***

Gdy [kolor] włosa wyszła z łazienki czarnowłosemu stanęło na chwilę serce i zapomniał jak się oddycha, teraz nie potrafił odwrócić wzroku. Przez koszulę delikatnie prześwitała sylwetka dziewczyny która była wręcz perfekcyjna. Obserwował każdy najmniejszy kawałek jej ciała. Studiował je wręcz.
— Ta bielizna dodaje jej tylko piękności i... — zatrzymał myśli i odrazu się za to skarcił. Nie mógł tak myśleć, przecież to siostra generała i zarazem jego najlepszego przyjaciela, lecz to nie on mógł kontrolować myśli. Jego myśli podrzucały mu nieodpowiednie myśli przed oczy, nie chciał ich lecz oglądał je z lekkim uśmiechem. Wyrzucił go z tego transu fakt że dziewczyna zniknęła z pokoju.

***

Westchnęłaś idąc spokojnie z ubraniami w dłoniach, weszłaś do małego pokoju i zrobiłaś pranie. Powiesiłaś koszule i spodnie po czym wróciłaś do pokoju.

Weszłaś do środka gdzie zastałaś wpatrzonego w ciebie chłopaka, zarumieniłaś się. W końcu stałaś przed nim w koszuli i bieliźnie. Westchnęłaś i podeszłaś do niego, usiadłaś na łóżku, obok niego. Nadal na ciebie patrzył, lecz unikałaś jego wzroku. Mimo że miał jak zwykle ten swój wkurw i obojętność na twarzy to po oczach można było zobaczyć coś innego. Przeczesałaś dłonią włosy zaczesując je na lewe ramie.
— Levi, mogę cię o coś poprosić? — spytałaś cicho, chłopak przytaknął głową.
— Możesz jutro uważać na tych gamoni? — spytałaś smutno się uśmiechając.
— I co najważniejsze, uważaj też na siebie. — dodałaś nie mogąc mu spojrzeć w oczy. Wiedziałaś że chłopak patrzy na ciebie swoim zimnym spojrzeniem, potwierdził głową.
— Dziękuję. — odparłaś cicho i uśmiechnęłaś się lekko do niego, zaszkliły ci się na sekundę oczy ale stłumiłaś je. Wstałaś uśmiechając się lekko do mężczyzny.
— Chcesz wrócić do pokoju? — spytałaś naciągając bardziej jego koszule na uda. Spojrzał na ciebie dziwnie.
— Tylko tak pytam, mogę cię zaprowadzić, podejdę odrazu do brata. — odparłaś uprzedzając jego pytanie. Pokiwał głową i wstał, lekko się zachwiał ale podeszłaś do niego i złapałaś go pod ramie. Wyszliście z pokoju i udaliście się do kwatery. Szliście w ciszy, szczerze? Wolałabyś paradować w samej bieliźnie niż jego koszuli, wyglądało to zbyt dwu znaczcie. Niestety nie mogłaś tego zrobić, po pierwsze tak nie wypada, po drugie jakby cię zobaczył teraz Erwin to chyba wydłubał by każdemu oczy kto by patrzył na ciebie napalony a po trzecie nikt nie mógł zobaczyć blizny jeszcze za czasów gdy mieszkałaś w podziemiach. Otworzyłaś mu drzwi i pomogłaś usiąść ma łóżku.
— Nie ruszaj się najlepiej z łóżka, dopilnuję abyś nic dziś nie musiał robić. — uśmiechnęłaś się przyjaźnie.
— A i potem ci ją przyniosę czystą. — dodałaś pokazując na koszule, chłopak potwierdził głową. Pożegnałaś się i wyszłaś. Udałaś się do Erwin'a. Idąc pustymi korytarzami zastanawiałaś się, jak wyglądasz w jego koszuli. Podeszłaś do dużych drzwi i zapukałaś, weszłaś do środka. Erwin siedział jak zwykle przy biurku i coś robił, a Micheal patrzył mu przez ramię. Najwyraźniej myśleli że w drzwiach stoi Levi albo Hanji, ponieważ nawet na ciebie nie spojrzeli.
— Erwin. — mruknęłaś a mężczyzna podniósł głowę słysząc twój głos. Już otwierał usta aby coś powiedzieć, lecz go wyprzedziłaś.
— Później wytłumaczę. — westchnęłaś cicho.
— Mogłabym cię poprosić abyś nie dawał dziś Levi'u, Hanji, Isabel i Farlan'owi żadnych zadań bądź treningów? — odparłaś, generał uniósł brew.
— Nie chcesz ich widzieć, uwierz mi. — westchnęłaś.
— Zaprowadziłam Levi'a do jego kwatery, a została mi jeszcze Hanji i Farlan więc nic nie mów. — odparłaś a generał ponownie zamknął usta. Potwierdził głową, odetchnęłaś z ulgą. Opowiedziałaś mu wszystko w skrócie, pomijając niektóre sceny, za które mógł by oberwać Levi. Wyszłaś z jego gabinetu i wróciłaś do pokoju. Odprowadziłaś dwójkę do pokoju i położyłaś się na swoim łóżku. Patrzyłaś tępo w sufit, w pokoju była cisza którą przerywały spokojne oddechy śpiącej Isabel.
— Proszę, Levi. Nie zawiedź mnie. — szepnęłaś, po twoim policzku spłynęła samotna łza.

𝓲 𝓪𝓶 𝓳𝓾𝓼𝓽 𝓵𝓲𝓴𝓮 𝔂𝓸𝓿   [ 𝐥𝐞𝐯𝐢 𝐚𝐜𝐤𝐞𝐫𝐦𝐚𝐧 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz