Moje serce waliło jak młot. Gdy krzyk ucichł, słyszałam tylko dudnienie własnego serca. Albo serca Ira, ponieważ patrzył na mnie szeroko otwartymi, przerażonymi oczami i błagał mnie, bym to stąd zabrała. Przełknęłam ślinę i wzmocniłam nasz uścisk, kładąc mu palec na małych już lekko dygoczących wargach.
-Nie możemy być głośno. - szepnęłam, a on automatycznie pokiwał głową. - Za żadne skarby nie możemy być głośno, jasne?
Zrobił ten sam ruch, a ja podniosłam się i rozglądając się uważnie, zaczęłam iść przed siebie. Szliśmy szybkim tempem, ale gdy krzyk znowu się pojawił, instynktownie zaczęłam biec.
W lesie panował spokój, wszystkie zwierzęta się pochowały, nawet ptaków już nie było widać na niebie. Zaczęłam czuć gorzki smak w ustach, a mała rączka Ira tak mocno trzymała moją, że jego malutkie paluszki zbielały.
Biegliśmy i biegliśmy i słysząc kolejną falę krzyku, przyspieszyłam, ale malec już nie dawał rady. Zatrzymałam się z bijącym sercem i położyłam ponownie palec wskazujący na jego wargach, by sekundę później unieść go i zacząć biec ile sił w nogach. Nie wiem ile czasu minęło, nie umiałam tego określić przez wszystkie emocje buzujące we mnie. Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam nawet wychwycić słów Ira, który szeptał mi wprost do ucha.
Gdy biegłam przez zaspy, potknęłam się i poleciałam na ziemię. Noga rozbłysła mi bólem, a Ir strzepał z głowy biały puch.
-Wszystko w porządku? - zapytałam szeptem, a on ze łzami w oczach tylko pokiwał głową.
Wstał, a ja próbując szybko się podnieść, znowu wzięłam go na ręce. Musiałam o coś zachaczyć, nadwyrężyć prawą nogę, bo gdy na niej stawałam, czułam ból.
-Zaraz się stąd wyniesiemy, Ir - powiedziałam i prawie dostałam zawału, gdy zobaczyłam niedaleko pod drzewem młodą kobietę siedzącą na zaspie śniegu.
Byłam taka zdezorientowana, że nie mogłam wykrztusić nawet słowa, a Ir który wiercił się w moich ramionach nie polepszał sytuacji.
Była piękna. Nawet z daleka mogłam przysiąc, że pochodzi z bardzo wysokiego szczebla. Jej długie rude włosy spadały kaskadami na ramiona i ledwo dotykały dłoni, które splotła na kolanach. Miała na sobie suknię bez żadnego płaszcza lub kożucha, ale nie wyglądała na zmarzniętą. Wręcz przeciwnie. Jej rumieńce na twarzy były prawie tak czerwone jak jej włosy.
-Nieprawdopodobne... - odczytałam z jej ruchu warg i wstrzymałam oddech. Objęłam tył głowy chłopca, przytulając go mocniej do siebie i zmusiłam się, by wyczulić swoje wszystkie zmysły.
-Uciekaj stąd, pani - powiedziałam cicho, ale wystarczająco głośno, by usłyszała i znowu ruszyłam przed siebie chcąc jak najszybciej się stąd wydostać i dotrzeć do miasta.
-Nieprawdopodobne! - teraz krzyknęła, ale gdy w biegu się odwróciłam, nie spostrzegłam by chociażby zrobiła ruch.
Coś było nie tak. Bardzo nie tak.
Nie rozumiałam z tego nic. Próbowałam w ogóle nic nie rozumieć, tylko skupić się na tym, by jak najszybciej się stąd wydostać, ale cała ta sytuacja była tak szokująca, że nie mogłam pozbierać myśli.
-Nie możemy jej tu zostawić. - usłyszałam szept przy uchu i próbowałam odepchnąć je od siebie.
-Ir, każdy musi odpowiadać za siebie. - powiedziałam twardo i zacisnęłam wargi, czując jeszcze większy ból w nodze.
-Ta pani będzie się bała, a chyba nie wie gdzie iść! - zaczął ciągnąć mnie za włosy, przez co wiedziałam jak bardzo mu na tym zależy. Zawsze tak robił i zawsze mnie przekonywał.
CZYTASZ
NIEZAPOMINAJKA
FantasíaSAGA O POTOMKACH BOGÓW O miłości, zdradzie i nienawiści. Opowieść o rozsypanych po świecie ludziach, którzy noszą piętno wszystkich bogów świata. Młoda, doświadczona przez życie Lydia ,mająca zaledwie dwadzieścia trzy lata, w obliczu ciągłego niebe...