I must be strong and carry on

41 15 32
                                    

------------------------------------------------------
she doesn't like me, right?
-------------------------------------------------------

Był sobotni, zimowy poranek. Strumienie światła wpadały przez niedokładnie zasłonięte okno i skupiały się na twarzy Jooheona. Rudowłosy obudził się później niż zazwyczaj, lecz nie wcześniej niż jego ukochany, który aktualnie spał wtulony w klatkę piersiową chemika. Roztrzepane białe włosy, lekko rumiane policzki i rozchylone, kusząco zaczerwienione usta, dla Jooheona były widokiem, który mógłby codziennie oglądać. Delikatna twarz, niczym ta samego anioła, miała wielkie działanie na nastrój mężczyzny. Student widząc go, automatycznie nabierał energii, a wszelkie zmartwienia od siebie odrzucał. Kochał chować w swoich ramionach to drobne ciałko i głaskać te miękkie włosy. Wręcz ubóstwiał głos Minhyuka. Czasami jesiennymi i zimowymi wieczorami, gdy zasiadali w salonie z kubkami herbaty w dłoniach, młodszy śpiewał wszystkie piosenki, jakie poznał w dzieciństwie od swojej mamy. Kojący dźwięk pomagał Joo także w zasypianiu, kiedy to białowłosy uczył go przeróżnych kołysanek, głaszcząc jego rude włosy. Starszy nie widział w nim żadnych wad, lecz było coś, czego chemik nie był w stanie zaakceptować w Minhyuku. Mianowicie była to obsesja na punkcie swojego wyglądu. Uczeń mało jadł, nawet zdarzało się, że nie robił tego przez minimum dwa dni, a to dlatego, że chciał być idealny dla swojego chłopaka. Jooheon próbował już wszystkiego: wizyty u dietetyka, namawiania siłą do spożycia chociaż czegoś lekkiego, a nawet straszył go drastycznymi skutkami jego odżywiania się. Wszystko na marne... Minhyuk z satysfakcją oglądał swoje powoli już wystające żebra i inne kości, natomiast starszy Lee z wielkim żalem patrzył na to, jak jego słońce się katuje.

Oglądał tak unikalną twarz chłopca, nie zauważając nawet, że jego oczy się otworzyły, a kąciki ust podniosły. Wyrwał się dopiero z zamyślenia, gdy nastolatek ułożył swoją dłoń na policzku mężczyzny i zaczął go delikatnie gładzić. Natychmiast na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ręce mocniej owinęły się wokół talii młodzieńca.

-Dzień dobry, Honey! Jak się spało? -zawołał wesoło.

-O wiele lepiej niż przez te kilka dni bez ciebie -mrugnął okiem do mniejszego i ucałował czubek jego głowy.

Minhyuk bardzo lubił, gdy jego hyung poświęcał mu dużo uwagi, dlatego przyłasił się do niego, ustami muskając skórę na jego szyi. Gest ten poskutkował cichymi pomrukami ze strony starszego, któremu bardzo podobała się ta strona młodszego.

-Cieszę się, że w końcu mogliśmy spędzić ten czas razem. Nawet nie wiesz, jak ciężko przeminęły mi te szkolne dni -młody zrobił smutną, a zarazem uroczą minę, lecz po chwili rozweselił się- Ale zobacz, hyung! Teraz znów jestem szczęśliwy i to dzięki tobie.

-Właśnie widzę -Jooheon zaśmiał się łagodnie.

Gdy młodszy odsunął się od niego, aby rozprostować kości, ten spojrzał na swój telefon w celu poznania godziny.

-Hyukie, pójdę zrobić nam coś do jedzenia, a ty się przygotujesz, dobrze?

Rudowłosy wstał z łóżka i pośpiesznie założył na siebie bluzę oraz byle jakie spodnie.

-Um, Jooheonnie... No, wiesz... bo ja chyba nie jestem głodny -młodszy wypowiedział bardzo nerwowo, siadając na brzegu łóżka.

-Przestań, Minhyuk. Wczoraj zjadłeś tak mało, a na dodatek nawet nie chciałeś słyszeć o kolacji. Dlaczego nie możesz stosować się do moich rad, co?

perchloric acid    ;joohyuk;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz