'cause i know i don't belong here in heaven

47 17 30
                                    

----------------------------------------------
you're my the best gift
-----------------------------------------------

Nadszedł ten czas. Dla niektórych był on magiczny, zaś dla innych liczył się jako normalny, nieróżniący się niczym innym od pozostałych dni w roku. Centra handlowe i rynki były przepełnione ludźmi, którzy chcąc spędzić święta jak najlepiej, kupywali wszystko, co może się przydać. Nie zabrakło także szukania prezentów. Sklepy cieszyły się znacznym przyrostem zarobków. Nawet te najmniejsze i najmniej ciekawe zdobyły wielu klientów. Na ulicach panował chaotyczny ruch. Pogoda była idealna jak na tegoroczne święta. Było odrobinę zimno, a z nieba spadał biały śnieg, który niestety bardzo szybko się rozpuszczał. Zważywszy na uśmiechnięte twarze przechodniów, wszystko było idealnie.

Niestety czas ten nie był łatwym dla Minhyuka. Dwa dni temu, gdy wrócił ze szkoły, w swoim domu zastał czekającą na niego sąsiadkę, która poinformowała go o tym, że jego mama została przetransportowana do szpitala z powodu osłabienia i notorycznych omdleń. Chłopak od razu zadzwonił po swojego mężczyznę, a następnie jak najszybciej udał się do szpitala. Przesiedział przy swojej rodzicielce całe dwie doby. Czuł niezmierne wyrzuty sumienia, gdyż zamiast pilnować mamy w tych trudnych czasach, on siedział w szkole. Winił lekarzy, winił medycynę, winił także swojego ojca, który popełnił samobójstwo, zostawiając go i panią Kim w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Gdyby pan Lee nie był takim egoistycznym człowiekiem i nie targnąłby się na swoje życie, jego żona nie popadłaby w nałogi ani nie dopuściła do żadnej choroby zagrażającej jej życiu. Kobieta zrzucała całą winę na siebie. Potajemnie spędzała noce cicho szlochając i myśląc nad tym, jak bardzo niszczy siebie i swojego syna. Ale Minhyuk był wyrozumiały. Nigdy nie przyszłoby mu na myśl, aby obarczać winą swoją własną, ukochaną matkę, która włożyła tyle trudu w jego wychowanie. Białowłosy wiedział, jak może czuć się starsza. Może nie tak bardzo, ale cały ból dzielił razem z nią. Nie mógł dopuścić do tego, aby kobieta przechodziła przez to sama. Wychowała go na silnego, mądrego chłopaka, więc teraz ma obowiązek zrobić coś w podzięce.

Aktualnie Minhyuk wraz z Jooheonem przebywali przy starszej kobiecie. Jooheon bardzo ją polubił, nawet zaczął traktować jak własną matkę, co spotkało się z wzajemnymi uczuciami drugiej strony. Pani Kim widziała w nim idealny typ mężczyzny, który doskonale zadba o jego syna. Mawiała: jeżeli zraniłby jej syna, powstałaby z grobu, by tylko wymierzyć mu jak najsurowszą karę.

-Minnie, synku -kobieta delikatnie ścisnęła jego dłoń- Siedzisz tu już dwa dni. Powinieneś odpocząć.

-Nie ma mowy, mamo -szybko zaprzeczył, kręcąc głową- Chcę tu być. Nawet nie myśl, że mnie stąd wykopiesz.

-Jooheonnie -zwróciła się do niego zrezygnowanym głosem- Proszę, zabierz go do domu i zajmij się nim. Biedak mi się wykończy, a przecież wiesz jaki on jest kruchy...

-Nawet nie próbuj go przekonywać. Nie uda ci się. Poza tym on na pewno jest tego samego zdania, co ja.

-Minhyukie, kochanie -starszy ukucnął obok niego i złapał jego dłonie- Twoja mama ma całkowitą rację. Powinieneś odpocząć.

-Chyba was pogrzało -prychnął.

-Synku, spędź z Jooheonem więcej czasu. Dziś są święta. Nie możecie tu siedzieć. Musicie dobrze się bawić -wysiliła się na uśmiech- Zjedzcie coś, a potem zajmijcie się sobą.

-Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, gdy pomyślę o tym, że siedzisz tu sama i przygnębiona.

-Nie jestem wcale przygnębiona, gdy wiem, że oboje jesteście szczęśliwi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

perchloric acid    ;joohyuk;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz