4. Propozycja czy szansa

135 5 2
                                    

Zwykle kto się budzi pierwszy?

Na pewno już nie ja, ha ha!

Gdy tylko sobie zdałam sprawę, że najstarsza, a zarazem najbardziej zwariowana (pomijając Zuzu) z naszej ekipy budzi się sama z siebie o ósmej rano, a potem cała reszta, ja rozkoszuję się spokojem, puki mogę, ufając dziewczętom, że nic głupiego beze mnie nie zrobią.

Tak było wczoraj i tak jest dzisiaj. Nawet nie otwieram oczu i wtulam się w moją kochaną poduszkę, której najchętniej bym nie odstępowała na krok. Szkoda, że nie istnieje coś takiego, jak ślub z własnym łóżkiem...

Chociaż w sumie dzisiaj wszystko możliwe. Jak już można poślubić tekturową podobiznę postaci z japońskich kreskówek, to czemu by nie i łóżeczko?

- Wcale, że nie! - Oho, zaczynają się kłótnie na dole...

Spojrzałam na zegarek. Paręnaście minut po dziesiątej rano... A nawet, jak dla mnie nad ranem. Nawet szesnasta jest nad ranem. Za to osiemnasta to już poranek, gdzie mam najtrzeźwiejszy umysł i mogę spokojnie pracować nad tekstami.

Przeciągnęłam się leniwie, pożegnałam że smutkiem poduszkę i zaczęłam się ogarniać. Polegało to jedynie na założeniu szlafroka i spięciu włosów z przodu. Wtedy byłam już gotowa, by zejść na dół po schodach, gdzie byli pozostali i spróbować przy okazji nie ogłuchnąć.

- Kochane, co się dzieje! - podniosłam głos, gdy już zeszłam z ostatniego schodka. Wszystkie spojrzenia wtedy przeniosły się na mnie. - Co to za krzyki o dziesiątej rano?

- Bo posłuchaj... - zaczęła Zuzu, ale Magda jej przerwała z lekkim popchnięciem.

- Mnie posłuchaj lepiej. Najbardziej przechwytywane będzie, jak zrobimy album na nowy rok w wesołym charakterze, prawda?

- ... Mów dalej. - stwierdziłam po chwili zastanowienia.

- Nie nie, Lili, odpowiedz...

- Mów. Dalej. - starałam się nie denerwować. Ale mam wrażenie, że wprowadzam ciężką atmosferę.

- No... - powoli traciła pewność siebie. - A Zuzu proponuje coś z przesłaniem, coś łapiącego za serce.

Powiem wam, że Magda jest rzeczywiście głupia i sprawiająca problemy. Gdyby nie jej cenny głos, byłaby już dawno poza tym domem, nie mówiąc już o przestrzeni prywatnej z dala od niej.

- Według mnie album ma nie jeden utwór, a nawet kilkanaście. I dziwię się, że ten temat jest poruszony teraz, skoro za dwa dni będzie już roku dwa tysiące dwudziesty. - stwierdziłam, marszcząc czoło i poszłam spokojnie do kuchni w celu zjedzenia czegoś na śniadanie.

Ten dzień będzie ciężki, skoro już dziewczyny są nabuzowane...

~*~

Aktualnie siedzę przy komputerze i przed pracą sprawdzam portale społecznościowe. Dodatkowo może by dodać coś na instastory? Czy coś takiego... Ludzie lubią wiedzieć cokolwiek o swoich idolach czy autorytetach, a podobno nim jestem dla niektórych.

Łe tam, pieprzyć to na razie. Niech wiedzą, że ciężko pracuję nad albumem. Poza tym jutro sylwester, dużo będzie od nas publikacji.

Postanowiłam sprawdzić skrzynkę pocztową. Rzadko co tam wyskakuje nowego oprócz spamu, ale czemu by nie. Jednak zobaczyłam dziwny mail... Osobą, która rzekomo mi go wysłała, miała w nazwie "BHE". Wszyscy chyba wiemy, że chodzi o Big Hit Entertainment. Rozpoznam to wszędzie, jak moją bieliznę z suszarki między ciuchami dziewczyn z zespołu.

... Dobra, niezbyt apetycznie to brzmi.

Otworzyłam tego maila ze sporym oporem. Miałam złe przeczucie, mimo tego, że ta wytwórnia kojarzy się z samymi dla nas korzyściami. Pieniądze, rozpowszechnianie naszego wizerunku i dobre układy za granicą.

Zaczęłam czytać uważnie maila, starając się spokojnym oddechem nie oddawać jakiemukolwiek stresowi. Jednak czytając to, treść nie zawierała żadnej takiej treści, abym mogła się czymkolwiek stresować. Wyglądało to raczej na jakiś... Przekup?

Może szykują jakiś cover albo chcą współpracy?

Stwierdziłam, że nie ma co się zastanawiać nad tymi wyrazami uznania, a z zaufaniem dla BigHitu lepiej czytać dalej. Z uwagą szeptałam w pewnym momencie słowo po słowie. Jestem słuchowcem, tak łatwiej wiedza mi wpada do głowy. Jednak w pewnym momencie...

Wybiegłam z pokoju do dziewczyn, ale widząc tylko Zuzu w salonie pijącą przy oknie herbatę, westchnęłam.

- Co chciałaś? - spytała swoim jedwabnym głosem, gdy już wracałam, skąd przyszłam. Stanęłam jednak w miejscu i podeszłam do niej, opierając się o parapet i patrząc za okno. Było pochmurnie, a mimo to biel chmur ranił swoją jasnością moje oczy. - Ta pogoda jest inspirująca, mimo swojej zwyczajności - zaczęła od nowa. - Biel nie jest kolorem. Natomiast czerń nie jest tylko jedną barwą. Łatwo to można porównać do uczuć wewnątrz człowieka - spojrzała na mnie, a ja na nią. - Jaka barwa jest w tobie?

Zuzu jest specyficzna, ale jednak ma w sobie piękne, poetyckie wnętrze. Potrafi rozmawiać z praktycznie każdym, a jej plastyczna twarz dodaje jej uroku na zewnątrz. Mówi niby, jak ktoś zupełnie z innego świata, a jednak wszyscy ją rozumieją i podziwiają. Dzięki niej między innymi jesteśmy na tym szczycie. Przez jej język, który trafia do ludzi.

- Myślę, że... Jest we mnie czerń. - odparłam, wracając wzrokiem do okna.

- Chcesz o tym porozmawiać? - spytała mnie spokojnie i napiła się herbaty.

- Muszę - znowu na nią spojrzałam. - Ze wszystkimi.

- To zawołam resztę. - odstawiła kubek z ciepłym napojem o zapachu wanilli, po czym zaczęła biegać po naszym domie, szukając reszty dziewczyn.

W tym czasie spokojnym ruchem usiadłam bezwładnie na sofie i układałam myśli w całość. Musi to wszystko być spójne oraz ja sama muszę być przygotowana na dziwne reakcje dziewczyn. Najbardziej obawiam się tego, co pomyśli Magda, a najmniej Zuzu.

Ona ma akurat rozum i empatię w jednym.

Kiedy wszystkie się rozsiadły w salonie, czy to przy stole czy obok mnie na sofie, wzięłam głęboki wdech. Potrzeba tu świeżego umysłu, aby postarać się o brak jakiejkolwiek burzy.

- Dostałam dzisiaj pewną wiadomość, która jest dla nas wszystkich szansą na większą popularność na innym kontynencie - dziewczyny spojrzały po sobie. - Ale też wcale to nie musi być droga do wyższego szczytu, jak byśmy chciały.

- Dlaczego? - spytała Fotia.

Oblizałam nerwowo lewy kącik ust.

- Ponieważ dostałam zaproszenie na wyjazd w postaci zaczęcia interesu. Jedynie ja, a nie cały nasz zespół.

Zapadła głucha cisza...

Która nie trwała bardzo długo.

W cieniu świateł || Suga BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz