Wracam ze szkoły jak codzień.
-Znowu!-krzyknęłam. Chcę żebyście wiedzieli że moi rodzice pracują do późna, a jak wrócą nawet nie zwracają na mnie uwagi. Czuję się jakbym nie istniała.I tak wogule zapomniałam się przedstawić. Jestem Carmen Sheil.
Mam dosyć tego że jestem ,,niewidzialna". Nie mam też żadnych przyjaciół, więc nie mam z kim pogadać. Czasem jednak rozmawiam z kotem, który często kręci się na balkonie. Nazwałam go Syriusz. Był czarny i miał zielone oczy. Oczywiście moi rodzice nie zgadzają się na zwierzę, lecz i tak ten kot u nas często przebywa.
O 22 skończyłam odrabiać lekcje
i wyszłam na balkon, był tam Syriusz.
Leżał skulony na posłaniu, na którym zawsze śpi. Ja też zaraz zasnęłam koło niego.
Moi rodzice wrócili w nocy i nawet nie zauważyli że zasnęłam na balkonie.Rano obudziłam się i zdałam sobie sprawę że za 2 minuty mam lekcje.
Rodzice zamknęli balkon, bo pewnie byli w salonie i nie miałam jak wejść do mieszkania. Postanowiłam jednak, że zbiegnę po schodach pożarowych.
Naszczęście miałam książki w szafce, więc od razu pobiegłam do szkoły.
Niestety byłam w piżamie, więc poszłam do prysznica w szatni i przebrałam się w strój na wf, który też leżał z książkami. Przyszłam na drugą lekcje, możecie pomyśleć sobie, że osoby z mojej klasy się mnie pytali czemu się spóźniłam i tak dalej, ale przecież nawet nie zwrócili uwagi.Czasem zastanawiam się czy to prawda, że jedynym ważnym dla mnie stworzeniem jest Syriusz.