Descendants 6: Księga zaklęć

52 4 4
                                    

Po śmierci mamy tata postanowił zrezygnować z bycia królem. Jednak dzięki cioci Evie której udało się go przekonać tata postanowił nie rezygnować.

Tydzień później


Razem z tatą nadal tęskniliśmy za mamą. Ciocia Evie i wujek Doug dotrzymali słowa i pomogli tacie w wielu sprawach. Często brali mnie do siebie żeby tata mógł trochę odpocząć lub gdy miał coś do załatwienia. Tata myślał nad posłaniem mnie do szkoły ale martwił się także o moje bezpieczeństwo.

Rano


Gdy wstałem czułem jakby coś chodziło mi po głowie. Gdy ją podniosłem zobaczyłem Laurę która siedziała na moim łóżku i głaskała mnie po głowie.
- Laura co ty tu robisz?
- Cześć. Wujek Ben poprosił mamę żebyśmy cię do nas zabrali i razem z mamą czekałyśmy aż wstaniesz.
- A długo tak tu siedzisz i czekasz razem z ciocią?
- Chyba od dwudziestu minut.
- Aha. Dobra to ubiorę się i możemy jechać.

Godzinę później


Gdy byliśmy już na miejscu przywitałem się z wujkiem Dougiem i Ivanem. Ivan był trochę zdziwiony że nie jestem na niego zły że zabił mi mamę. Nie byłem na niego zły ponieważ ja też zabiłem jego.
Razem z Laurą i Ivanem poszliśmy do ich pokoju. Ivan chciał żebyśmy z nim zagrali w jakąś grę.
- Dobra na czym polega ta gra?
- Odpowiadasz na pytania i dostajesz za to punkty. Kto ma najwięcej punktów wygrywa. Musisz też wykonywać zadania. Dobra to ja będę zadawał pytania.
- Laura wskaż osobę którą kochasz.
- Jake'uś. Mój słodziaczek.
- Dobra a ty Jake?
- Laura. Moja ukochana.
- Dobra Jake wylosuj zadanie.
Wziąłem pierwszą kartę z góry i przeczytałem treść.
- Powiedz swojej mamie że naprawdę ją kochasz.
Gdy przeczytałem co było napisane na karcie po policzku poleciała mi łza. Laura powiedziała Ivan'owi że dalsza gra nie ma sensu i poprosiła go żeby zostawił nas na chwilę samych.

Pięć minut później


Gdy Ivan posprzątał grę zostawił nas samych. Laura starła mi z policzków łzy.
- Jake przepraszam cię za Ivana i za tą grę.
- To nie wina Ivana. Nie miał pojęcia co mogło być napisane.
- No tak. Nie martw się tym. Wiesz co kocham w tobie najbardziej?
- Co?
- To że zawsze jesteś uśmiechnięty i że zawsze umiesz wyjść z trudnej sytuacji.
- To prawda co o mnie mówiłaś podczas gry?
- Co?
- Nazwałaś mnie "Jake'uś" i powiedziałaś że jestem twoim słodziaczkiem.
- Tak. Powiedziałam tak dlatego że naprawdę cię kocham. Mogę tak do ciebie mówić?
- Jak?
- Jake'uś.
- Dobra. To nawet słodko brzmi.
- Bo jesteś słodziutki.
Laura pocałowała mnie w usta. Chyba naprawdę mnie kocha tak jak mówiła. Ja w sumie też coś do niej czuję i to chyba miłość.

Popołudnie


Razem z ciocią Evie, wujkiem Dougiem, Ivanem, Laurą i tatą pojechaliśmy do muzeum. Tata chciał nas tam zabrać żeby pokazać nam kilka rzeczy. Gdy byliśmy na miejscu razem z Laurą poszliśmy pooglądać różne zabytki. Widzieliśmy tam pantofelek Kopciuszka, lampę Alladyna i różdżkę Dobrej Wróżki.
- Jake patrz.
- Co?
- Księga zaklęć twojej mamy.
- Nie sądzisz że nie powinniśmy tego ruszać?
- Nic się nie stanie jak chwilę poczytamy.
- Laura to może być niebezpieczne.
Laura popatrzyła na kilka zaklęć i przeczytała jedno na głos.
- "Strach i grzech pod skórą śpią. Obudzić pora, wielkie zło"
Z Laurą nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Wyglądała zupełnie inaczej niż wcześniej. Była cała ubrana na czarno a na jej blond włosach pojawiły się czerwone pasemka.
- Laura wszystko w porządku?
- Tak a czemu by miało nie być? Chodź Jake'uś zniszczymy coś.
- Laura nie jesteś sobą. Proszę opanuj się .
Laura mnie nie posłuchała. Zaczęła niszczyć zabytki muzeum. Uciekłem do reszty żeby ich o tym powiadomić.

Descendants 6: Księga zaklęćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz