one

360 47 28
                                    

Catra stanęła przed kwiaciarnią Kwiaty u Perfumy. "Nie dało się wymyśleć mniej oryginalnej nazwy, co?", pomyślała i jeszcze raz zerknęła na kartkę trzymaną w dłoni, by upewnić się, że dobrze trafiła. Następnie złożyła ją, schowała do tylnej kieszeni spodni i przekroczyła próg obiektu.

Od razu uderzyła ją przytłaczająca mieszanka zapachów wszystkich zebranych tu kwiatów, która sprawiła, że dwudziestolatka zaczęła kaszleć. Wszędzie były kwiaty, które pomniejszały w rzeczywistości dosyć duże pomieszczenie: na podłodze stały ogromne flakony zapełnione różami, tulipanami i innymi kwiatami ciętymi, do ścian przyczepione były półki lub przystawione zostały regały, z których wychylały się liście paprotek, wpadając Catrze do oczu i łaskocząc ją w nos. W jednym z kątów pomieszczenia stały kaktusy, oświetlone dodatkowymi lampami.

– Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – spytała siedząca za ladą dziewczyna. Nie mogła być starsza od swojej klientki. Wstała, gdy tylko Catra do niej podeszła. Miała na sobie biały podkoszulek, jasnoszare, bawełniane krótkie spodenki, a na stopach również białe klapki. Blond włosy (sięgające pewnie za ramiona) związała w kucyk, spinką podpięła grzywkę. Miała duże, jasnoniebieskie oczy, niczym niemowlę; tylko rzęsy podkreśliła tuszem. Jej głos był miękki i przyjemny.

– Przyjechałam, by odebrać kwiaty... – Dziewczyna podała kwiaciarce kartkę ze szczegółami zamówienia. Ta przeczytała tekst zapisany dużymi, krągłymi literami i spojrzała na swoją klientkę. Uśmiechnęła się.

– Już podaję. Fajna przepaska. – Zachichotała i po chwili zniknęła na zapleczu.

– A. Dzięki... – Szatynka odruchowo dotknęła dłonią jednego z uszek na jej głowie. Potem zdjęła opaskę, przeczesała dłonią włosy i ponownie założyła przedmiot na głowę. W tym czasie Adora (takie imię było napisane na plakietce znajdującej się na bluzce blondyki) znowu się pojawiła, tym razem z dwoma wielkimi doniczkami.

– Masz jakiś samochód, żeby to przewieźć? – Catra kiwnęła głową. – Super. Trzymaj. – Przekazała jej donicę. Pomogę Ci, bo trochę tego jest.

Kobiety wyszły na zewnątrz i skierowały się do stojącej zaraz obok bordowej osobówki. Catra miała drobne trudności z otwarciem bagażnika – zamek miał tendencję do zacinania się, a ona miała ręce zajęte ciężką doniczką. Z glinianym przedmiotem pod pachą i nogą opartą o błotnik, próbowała podważyć wieko.

– Może pomogę? – zaoferowała Adora, ale od razu została uciszona przez Catrę: – Daję sobie radę, nie trzeba.

– Jak chcesz.

W pewnym momencie dłoń Catry wyślizgnęła się spod zamka, a dziewczyna, próbując odzyskać równowagę, zrobiła kilka kroków do tyłu, upuszczając donicę.

– Uważaj na kwiaty! – krzyknęła Adora, w ostatniej chwili łapiąc przedmiot.

– Aha, czyli jakiś tam kwiatek jest ważniejszy od tego, że mogłam się przewrócić lub ubrudzić ziemią, tak? – zapytała pretensjonalnie szatynka.
Kwiaciarka tylko się roześmiała.

– Ładnemu we wszystkim ładnie, zatem kilka siniaków czy trochę ziemi ci nie zaszkodzi – odparła rozbawiona, a Catra poczuła, że coś w niej drgnęło.

– Nieważne – rzuciła, kierując się w stronę sklepu. – Chodź, nie mamy całego dnia.

***

Trochę zeszło, zanim udało im się upchnąć wszystkie rośliny do samochodu. W międzyczasie rozmawiały na niezobowiązujące tematy, a Catra czuła, że jest coraz bardziej zauroczona blondynką. W końcu udało im się wszystko przenieść, Catra zatrzasnęła bagażnik, a Adora podała jej dwie saszetki z nasionami.

– Proszę. To też było w zamówieniu.

Catra wzięła je bez słowa i schowała do kieszeni jeansów.

– No to co? Twoja szefowa będzie teraz miała piękną altankę.

– Żaden z tych badyli nie jest piękniejszy od ciebie – wypaliła bez zastanowienia szatynka i spojrzała Adorze w oczy, w środku paląc się ze wstydu. Kwiaciarka najpierw spojrzała spod uniesionych że zdziwienia brwi, a potem wybuchnęła serdecznym śmiechem.

– Dobra, chodź. Wystawię ci fakturę – rzuciła rozbawiona. Catra poszła za nią niechętnie.

***

– To będzie czterysta pięćdziesiąt, osiemdziesiąt dziewięć. – Podliczyła na kasie Adora. Catra wyjęła z portfela potrzebną gotówkę i podała ją kwiaciarce.

– Już ci przynoszę resztę... – Adora odwróciła się w stronę zaplecza, ale jedna z monet jej wypadła i potoczyła się po podłodze. – Ups! – Dziewczyna
schyliła się, by ją podnieść.

Catra przez kilka sekund bez skrępowania mogła cieszyć oczy.

***

Adora wyszła z zaplecza z grosikami i paragonem w dłoniach, które następnie podała Catrze. Mały mieczyk wytatuowany na lewym nadgarstku niebieskookiej, nie uszedł uwadze szatynki.

– Ładny tatuaż – powiedziała.

– Dzięki – odpowiedziała Adora. – Zobaczyłam go kiedyś w telewizji, w jakiejś bajce, i jakoś tak mi utkwił w pamięci.

Catra kiwnęła głową, nadal w niego wpatrzona i po krótkiej chwili zapytała: – Masz długopis?

Niebieskooka przesunęła po blacie czarny, w połowie wypisany długopis i odwróciła wzrok, podczas gdy drugą stronę paragonu pokrywają napisane przez Catrę cyfry. W końcu dwudziestolatka skończyła pisać i odwróciła paragon, przesuwając go razem z długopisem w stronę Adory.

– Dzięki za wszystko. I do zobaczenia. – Szatynka zaczęła kierować się w stronę wyjścia.

– Do widzenia, zapraszamy ponownie. – Odruchowo wyrecytowała wyuczoną formułkę Adora.

– Z chęcią przyjmę twoje zaproszenie – rzuciła na odchodne ta druga, zanim drzwi się za nią zamknęły.

Dopiero gdy kwiaciarka podniosła paragon, czerwień na jej policzkach osiągnęła najintensywniejszy odcień.

Na drugiej stronie, oprócz numeru telefonu Catry, znajdowały się tam jeszcze dwa słowa:

"Hej, Adora".

______________________________
Mam ochotę napisać do tego sequel, so sTAY TUNEEED. Coś na pewno wleci, jak się już uporam ze swoim życiem uczuciowym (poza tym, nie mam co robić na matmie:ppp).

18.12.2019r.

kwiaciarka | she-ra and the princesses of powerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz