Keith od zawsze kochał matematykę.
Nie przestał tego robić, kiedy w podstawówce nauczycielka uświadomiła ich niewinne umysły, że poza liczbami naturalnymi istnieją również ułamki, liczby całkowite ujemne i liczby niewymierne. Nie zrobił tego również w liceum, gdy zadania z geometrii analitycznej przyprawiały go o zawroty głowy. I tym bardziej nie mógł, kiedy dowiedział się, że pierwiastkami funkcji kwadratowych, które mają ujemną deltę, są liczby zespolone.
I może całkowicie stracił dla niej głowę, kiedy jako kierunek studiów wybrał matematykę stosowaną. Jednego był pewny - że to właśnie z nią chciał wiązać swoją przyszłość, mimo że jego rodzice niespecjalnie byli zachwyceni tą decyzją. Ale cóż poradzić, każdy rycerz powinien przecież walczyć o wybrankę swojego serca.
Nie pamiętał, co pokusiło go, by na drugim roku wystawić ogłoszenie o udzielaniu korków z matematyki. Może była to chęć szerzenia swojej miłości, a może po prostu wiecznie pusty studencki portfel. Szybko jednak polubił wieczory spędzane z dzieciakami chłonącymi każde słowo z jego ust i czuł satysfakcję wiedząc, że przyczyniał się do pomocy tym małym chochlikom - jak zwykł je nazywać. Miał więc kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół i cel, do którego dążył. I wszystko w jego życiu wydawało się poukładane i kompletne, dopóki pewnego dnia w drzwiach wynajmowanego przez niego mieszkania nie stanął śliczny Latynos.
Lance był czymś nowym i nieznanym. Dotychczas Keith uczył jedynie uczniów podstawówek i gimnazjów, nie wiedział jak i czy w ogóle będzie potrafił pomóc temu chłopakowi. Jednak nie był w stanie mu odmówić, kiedy klęczał przed nim ze słowami: "Oddam ci swoją duszę, przystojniaku, jeśli sprawisz, że ucieknę przed zagrożeniem z matmy i nie obleję matury". To perskie oko, które mu puścił, też miało niezwykłą moc przekonywania.
Na początku było ciężko. Lance był niezwykle trudnym przypadkiem, który miał trudności nawet z zadaniami z poziomu gimnazjum. Nic dziwnego, skoro zawsze ledwo zdawał matematykę na dwójkę. Na szczęście Keith miał wiele cierpliwości do tego dzieciaka. A Lance, mimo że roztrzepany i nieokrzesany, nie miał problemu z całkowitym skupieniem swojej uwagi na ustach starszego, choć może z niekoniecznie czystych pobudek.
Kiedy do końca roku szkolnego pozostał jedynie miesiąc, a z materiałem byli dopiero w połowie pierwszej klasy, zaczęli spotykać się niemal codziennie. Keith wiedział, że Lance nie miał wystarczająco środków finansowych, żeby płacić za wszystkie ich spotkania, dlatego obniżył mu stawkę o połowę. Nie mógł przecież zostawić tego dzieciaka samego. Zwłaszcza kiedy z każdym drobnym dotykiem i żartobliwym błyskiem w oczach młodszego przywiązywał się do niego jeszcze bardziej. Keith miał zbyt wielką słabość do słodkich chłopców.
Żaden z nich nie był w stanie określić, kiedy ich relacja z koleżeńskiej czy nawet przyjacielskiej zaczęła płynnie przechodzić w coś więcej. Pierwsze, nieśmiałe pocałunki podczas liczenia zadań z optymalizacji były tak naturalne i oczywiste jak fakt, że nieskończona pochodna funkcji e do potęgi x wynosi e do potęgi x. Od tego czasu Keith nie miał serca brać pieniędzy od młodszego chłopaka, a nawet zaczął płacić za swój obiekt westchnień podczas częstych wyjść.
Jednak koniec roku, a co za tym i matura zbliżały się nieubłaganie, a Keith dalej bał się zapytać ślicznego chłopca o chodzenie. Dlatego też nic dziwnego w tym, że był przerażony wizją Lance'a, który po przerobieniu całego materiału zostawi go samego, zabierając ze sobą jego kruche serce. Nie mógł być więc bardziej wdzięczny niż dnia, gdy Lance sam postanowił wziąć sprawy w swoje ręce z uśmiechem mówiąc mu:
- Wiesz Keith, miłość działa trochę jak funkcja różnowartościowa. Każdy iks ma przypisaną dokładnie jedną wartość igrek i żadna z tych wartości nie jest taka sama, ale to przecież wiesz. I myślę, że tak samo każdy z nas ma przypisaną przez gwiazdy dokładnie jedną osobę, która stanie się dla nas tą jedyną i niepowtarzalną. I może to głupie, ale wydaje mi się, że to ty jesteś iksem dla mojego igreka. A ja codziennie zakochuję się w tobie coraz bardziej i bardziej. Dlatego nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, przystojniaku.
Bo Keith od zawsze kochał matematykę. Ale Lance'a pokochał jeszcze mocniej. I nie sprawiła tego żadna magia, tylko matematyka.
°。・✲* .°✩°. ✲* ・。°
dla mojej bae @ZielonaBestia ♡
wesołych świąt wszystkim!
CZYTASZ
not magic, just math | klance
FanficLance McClain był tylko biednym, zdesperowanym licealistą, który pilnie potrzebował korków z matematyki. A Keith był z niej świetny. klance fanfiction, fluff 23.12.2019