Dzień 2

45 4 3
                                    

Czy ja właśnie... Zostałam porwana?
Siedziałam w prywatnym busie BTS i nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Mój mózg pracował teraz na wysokich obrotach, a mnie chyba odwalało. Próbowałam zrozumieć co się dzieje, ale chłopcy mówili do siebie po koreańsku. Zrozumiałam jedynie, że prawdopodobnie nigdy się nie nauczę tego języka. Eh, life's suck.

Kierowca zaparkował samochód na tyłach jakiegoś ekskluzywnego hotelu. Pewnie, żeby chłopcy mogli wejść w spokoju tylnym wejściem, nie martwiąc się o dziennikarzy. Jimin pomógł mi wyjść a Jin starał się mówić wolno po angielsku, żebym cokolwiek zrozumiała.

- Zabieramy cię do apartamentu, żebyś odpoczęła i zamówimy jakieś jedzenie, zgoda?

- Ona nie mówi po angielsku, Jin - wtrącił się J-Hope. - Nie słyszałeś, że mówi po hiszpańsku?

Kook idący za nami, zaczął szukać czegoś intensywnie w swoim iPhone, żeby po chwili powiedzieć łamanym hiszpańskim:
- Todo estará bien... Comerás en el hotel y descansarás... (* Wszystko będzie dobrze... dostaniesz jeść w hotelu i odpoczniesz*) Hmm, okay? - zapytał niepewnie.

Spojrzałam na niego jak na kosmitę. Nie zrozumiałam ani słowa. Dlaczego przestali mówić po angielsku? Czy to jakaś sekta? O M G może oni po każdym koncercie porywają jakąś fankę i odprawiają na niej dziwne rytuały? A w sumie chrzanić to, ważne że jestem z BTS! Może jak będę musiała uciekać cyknę sobie ukradkiem z nimi focię.

- Gówniany ten translator. I tak nic nie zrozumiała - wtrącił J-Hope.

Obok Jimina szedł RM. Był dziwnie cicho i tajemniczo się uśmiechał.

- O mój Boże, a może ja powiedziałem do niej, że zjemy ją w hotelu? - przeraził się Kook.

- Nie będziemy ciebie jeść! - krzyknął mi Jimin do ucha akurat jak wchodziliśmy do hotelu. - Zamknijcie się wreszcie, ona zaraz nam zemdleje.

Nie wiem, czy to przez jego słowa, czy zmęczenie, ale poczułam jak krew odpływa mi z twarzy, a nogi robią się wiotkie. Ostatnie, co pamiętałam to podbiegajacego Namjoon'a, mocniejszy uścisk Jimina i ciemność.

Trwając w ciemności, usłyszałam jeszcze jak RM mówił, że jestem piękna. Ale najpewniej były to jedynie moje marzenia.

Kiedy się obudziłam poczułam pod sobą miękki materac. Dzięki Bogu nie był to stół operacyjny! Ciepła kołdra otulała moje ciało, a więc leżałam w łóżku. Czyli wydarzenia z wczoraj musiały być tylko dziwnym snem!
Uff...

Chwila... jednak nie. Otworzyłam oczy i ogarnęłam wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowałam. To stanowczo nie był mój pokój tylko piękna, apartamentowa sypialnia. Ciche "wow" wypłynęło z moich ust, a z drugiej strony łóżka usłyszałam chichot. Szybko odwróciłam głowę w tamtym kierunku. Obok stał RM, który właśnie zmieniał koszulkę. Przez ułamek sekundy widziałam jego pięknie wyrzeźbiony brzuch. Drugie "wow" cisnelo mi się na usta, ale je powstrzymałam.

- Obudziłaś się już? - zapytał, chociaż przecież widział.

- Tak - potwierdziłam. - Co ja tu robię?

- A więc jednak mówisz po angielsku? - puścił mi oczko, na co momentalnie spaliłam buraka.

- Jeah, przepraszam za wczoraj - dodałam skruszona.

- Nic się nie stało, dobrze się bawiłem wczoraj. Tam jest łazienka - wskazał głową w stronę drzwi. - Ogarnij się i chodź na śniadanie. I nie mów na razie reszcie, że umiesz angielski. Zrozumiesz dlaczego - zaśmiał się, a wychodząc z pokoju dodał: - A tak nawiasem, jesteś strasznie leciutka - mrugnął do mnie i zniknął za drzwiami.

My Life with BTS ⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz