rozdział 1

34 2 0
                                    

Siedzę właśnie na fizyce z całą klasą 1a.Nauczycielka coraz bardziej przynudza, zresztą już po pierwszych 10 minutach przestałam jej słuchać tylko zastanawiałam się gdzie zrobić kolejną blizne.Czy kupić nową żyletke.Tak.Tne sie.Robię to codziennie.Odkąd zaczęłam to miałam tylko ze 4 czyste dni.Może kiedyś opowiem kiedy powstało pierwsze cięcie i z jakiego powodu.Spojrzałam na zegar jeszcze tylko 13 minut do końca.Rozejrzałam się po klasie niemal 15 osób jest nieobecna.Tak w naszej klasie jest 35 osób.Spojrzałam na zegar została minuta, zaczęłam się już pakować.Cud.Dzwonek.Nakładam torbę na ramie w uszy wkładam słuchawkiz ulubioną składanką i wychodzę z klasy.Reszta dnia minęła podobnie.Czyli nudno.Gdy skończyłam zajęcia wyszłam ze szkoły także ze słuchawkami w uszach.Idąc ulicą zaczął padać deszcz.No po prostu super.W połowie drogi stwierdziłam że, dzisiaj przejde przez park.Idąc wpadł na mnie jakiś chłopak przez co upadłam.Bez słowa się podniosłam i poszłam dalej.Nie zważając uwagi na chłopaka.

-Przepraszam-krzykną

W odpowiedzi tylko się odwróciłam i pokazałam kciuk w górę.W dalszej drodze do domu nic takiego się nie stało.Gdy weszłam do domu ściągnęłam szybko kurtkę i buty po czym weszłam szybkim krokiem do pokoju na piętrze.Zdjęłam z ramienia torbę odrobiłam lekcje.Przebrałam się w wygodnie spodnie.Po czym wyszłam z domu.Rodziców jak zwykle nie było.Nic nowego zresztą to nawet dobrze.Oddaliłam się o kilka ulic od mojego domu po czym weszłam na podwórko mojego znajomego.Po wejściu do garażu odrazu ujrzałam 19 letniego blondyna o szarych oczach.
-Hej-powiedział
-Hej- odpowiedziałam sucho po czym wzięłam to co mi potrzebne- I pa!
-Pa
Wyszłam z garażu.Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam iść w moje „miejsce". Szłam jakieś 30 minut. Gdy zobaczyłam kilka wyciętych drzew zachciało mi się płakać. Niby kilka drzew jedni machną na to ręką. A ja zaczęłam płakać. Posiedziałam chwilę na jednym z pni po czym wstałam i poszłam do zielonookiego. Gdy już weszłam do domu; zdjęłam buty i kurtkę. Zamknęłam się w swojej łazience. Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Ściągnęłam jeden kafelek, za którym było skryte metalowe pudełeczko. Podciągnęłam rękaw lewej ręki znalazłam miejsce na nowe cięcie. Wyciągnęłam z pudełeczka błyszczącą żyletkę. Przyłożyłam do skóry i szybkim ruchem przeciągnęłam żyletkę w prawą stronę. Z pudełeczka wyciągnęłam jeszcze zeszycik i pióro do pisania. Końcówkę pióra zamoczyłam w niedużej kałuży krwi na podłodze, napisałam na kartce w zeszycie datę, które cięcie i powód.

*17.01-wycięcie drzew-lewa ręka-1504 cięcie*

Wytarłam końcówkę pióra szmatką z pudełeczka, włożyłam go, zeszyt i szmatkę z powrotem. A wyciągnęłam kawałek plastra i wodę utlenioną obmyłam ranę po cięciu, zakleiłam i zaciągnęłam rękaw na całą rękę. Po czym nałożyłam kawałek rękawa na dłoń. Wkładając kciuk w specjalną dziurkę. Obmyłam żyletkę i schowałam z powrotem razem z plastrem i wodą utlenioną. Metalowe pudełeczko odłożyłam w swoje stałe miejsce i włożyłam kafelek w dziurę w ścianie.

Dajcie mi spokój.To moje problemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz