Siedziałam na szarym fotelu w bibliotece z książką na kolanach. Wyjrzałam przez okno, po śniegu niebyło już śladu, a pomału zaczęły zakwitać kwiaty.
Wyglądałam na szczęśliwą. Ale czy tak było naprawdę?
Nie.
Skończyłam studia. Znalazłam prace w jednej z lepszych korporacji w stolicy. Kupiłam mieszkanie. Byłam zdrowa.
Czego mogłam chcieć więcej?
Codziennie w każdej wolnej chwili myślałam o nim.
Widywałam go średnio dwa, trzy razy w tygodniu.
Był sam, albo z zespołem.
Żadne z nas nie robiło nic więcej jak tylko posyłanie sobie smutnych spojrzeń.
- Miałaś czytać. – spojrzałam na SuJina, który usiadł na fotelu naprzeciwko.
- Zamyśliłam się. – odpowiedziałam zamykając książkę.
- Jak się czujesz? – złapał mnie za rękę, delikatnie ściskając.
- Dobrze. A ty? – spojrzałam na niego z wymuszonym uśmiechem.
- W porządku. Przyszedłem spytać czy nie chcesz jechać ze mną i Ju coś zjeść. – często chcieli mnie gdzieś wyciągać, ale w większości odmawiałam.
- Dokończę książkę. – delikatnie podniosłam przedmiot do góry.
- Okay. Trzymaj się. – powiedział trochę smutnym głosem i odszedł zostawiając mnie samą.
Westchnęłam głęboko i spojrzałam na miejsce, w którym przed chwilą siedział mój przyjaciel.
Podniosłam wzrok na osobę, która się do mnie przysiadła.
- Zanim cokolwiek powiesz.. – zaczął kiedy chciałam coś powiedzieć. – Ja tak nie mogę, rozumiesz? Nie potrafię.. – ukucnął przede mną zabierając mi książkę i kładąc ją na stoliku obok, złapał mnie za ręce splatając nasze palce. – To jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać..
- Chan.. – chciałam mu przerwać.
Spytać czemu to robi?
- Kocham cię do cholery. I nie mogę znieść, że jesteś tak blisko mnie i jednocześnie tak daleko. Nie mogę znieść tego, że kiedyś spotkasz na swojej drodze kogoś kogo pokochasz bardziej niż mnie. – płakałam, to było silniejsze.
- To się nie uda. – powiedziałam szybko.
- Nie wiesz tego. Chociaż spróbujmy. Jeśli się uda to.. to przysięgam, że już nigdy nie puszczę twojej ręki..
- A co jeśli się nie uda? – zapytałam cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- To wtedy odejdę i już nigdy mnie nie zobaczysz. – łza spłynęła po jego policzku. – Spróbujmy..
Patrzyłam na niego, w ciszy.
Dłonią wytarłam jego policzek i rękę przyłożyłam do jego policzka.
- Błagam.. – tracił nadzieje.
Mogłam być szczęśliwa.
Byłam szczęśliwa mając go przy sobie.
Kocham go.
On kocha mnie.
Jedyne czego chciałam to być z nim.
Pocałowałam go.
Bez ostrzeżenie moje usta dotknęły jego.
Rozpłynęłam się, kiedy oddał pocałunek.
To było to czego szukałam całe życie.
Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
- Czyli mogę to uznać za zgodę? – zapytał z nadzieją w głosie i uśmiechem na twarzy.
Jedyne na co było mnie stać to delikatne kiwnięcie głową.
Znowu zatopił swoje wargi w moich.
- Kocham cię. – oderwał się ode mnie głaszcząc mój policzek.
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam szczęśliwa.
Dziękuje, Channie.
KONIEC
CZYTASZ
Channie / Bang Chan
Fanfiction- To się nie uda. - powiedziałam szybko. - Nie wiesz tego. Chociaż spróbujmy. Jeśli się uda to.. to przysięgam, że już nigdy nie puszczę twojej ręki.. - A co jeśli się nie uda? - zapytałam cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy. - To wtedy odejdę...