- No w końcu! Myślałam, że już nie przyjdziesz. - w progu przywitał mnie głos HyeJu, uśmiechnęłam się delikatnie podchodząc do lady.
- Dziś mam na późniejszą godzinę. - oparłam się łokciem o blat patrząc jak SuJin parzy kawę.
- Wiesz jaka ona jest męcząca? - zapytał mnie brunet podając mi kawę w plastikowym kubku, cicho podziękowałam. - Ciagle tylko gadała o tym, że zaspałaś i nie przyjdziesz.
- Wolałabym się spóźnić niż nie przyjść po kawę. - upiłam łyk ciepłego napoju.
Była dopiero ósma dwadzieścia, słońce świeciło dziś wyjątkowo mocno, a bezchmurne niebo wywoływało delikatny uśmiech na mojej twarzy.
- Oj, tam. Przesadzasz. - machnął ręką zawstydzony, zaśmiałam się cicho. - Ale mów tak częściej, wiadomo, że robię najlepszą kawę.
- W całym mieście. - dodałam patrząc na chłopaka, który słysząc moje słowa teatralnie złapał się za serce i wytarł niewidzialną łzę. - Dobra, muszę już iść. Wpadnę po zajęciach. – pomachałam im co odwzajemnili i wyszłam z kawiarni.
Przeszłam przez ulicę i kierowałam się przed siebie wolnym krokiem. Zajęcia miałam dopiero za jakąś godzinę, więc postanowiłam przejść się do pobliskiego parku, delikatny podmuch wiatru rozwiał moje włosy, odgarnęłam je z twarzy i dalej przyglądałam się ludziom.
Starsze osoby śpieszące się do pracy, młodzi idący trzymając się za ręce, małe dzieci, które nie słuchały rodziców.
Odetchnęłam głęboko kiedy usiadłam na jednej z ławek, kawę postawiłam obok swojego uda, spojrzałam w niebo i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, lewą rękę zaczęłam miętolić jedną z bransoletek na moim nadgarstku.
Spojrzałam na czarny sznureczek z małym, srebrnym piórkiem i uśmiechnęłam się słabo.
Tęskniłam za nim. Minęły lata, ale ja wciąż pamiętam i mam nadzieje, że on też czasami o mnie myśli.
Nieprędko wstałam z miejsca i zabierając swoje rzeczy kierowałam się w stronę uniwersytetu.
Dotrzymałam obietnicy, Channie.
CZYTASZ
Channie / Bang Chan
Fanfiction- To się nie uda. - powiedziałam szybko. - Nie wiesz tego. Chociaż spróbujmy. Jeśli się uda to.. to przysięgam, że już nigdy nie puszczę twojej ręki.. - A co jeśli się nie uda? - zapytałam cicho, a w jego oczach pojawiły się łzy. - To wtedy odejdę...