*3 lata wcześniej*
-Lottie, już późno, czas do łóżka- usłyszałam ciepły głos dochodzący z kuchni. Wtuliłam się mocniej w puchowy koc nie mając zamiaru się nigdzie ruszać do zakończenia mojego małego seansu.
-Dobrze ciociu, tylko film się skończy.-szybka odpowiedź i wróciłam do oglądania.
-Mama kazała mi Cię wysłać do łóżka przed dziesiątą, a jest już jedenasta- w drzwiach salonu pojawiła się postać kobiety o krótko ściętych jasnych włosach i rubenowskich kształtach. Na jej twarzy malował się przyjazny uśmiech, który nie pozwalał się z nią nie zgodzić czy odmówić.
-Eh, no dobra- zrezygnowana wyłączyłam telewizor i otuliwszy się w ciepły puchowy materiał ruszyłam w stronę schodów na górę. Było strasznie ciemno, bo żarówka się spaliła, więc co chwile potykałam się lub uderzałam o coś klnąc po cichu. Kiedy po wielkich trudach dotarłam na górę skierowałam się prosto do mojego tymczasowego pokoju. Po drodze spotkałam Kyle'a mojego starszego kuzyna, z którym wymieniłam szybkie "Dobranoc" i wparowałam do pomieszczenia rzucając się na łóżko.
-Ugghhh- wyjęczałam w poduszke kiedy mój telefon zawibrował
-Nie mają kiedy pisać, tylko teraz, kiedy człowiek chce iść spać, no ja pierdole- wyciągnęłam ręke w stronę szafki na której znajdowało się urządzenie, lecz pech chciał, że mebel był za daleko i żeby cokolwiek z niego ściągnąć musiałam się podnieść, szlag by to. Kiedy już telefon trafił w moje ręce po serii przekleństw i dziwnych uroków odblokowałam go. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojej siostry. Szczerze mnie to zdziwiło, że na weekendowym wyjeździe ktoś w ogóle o mnie pamiętał. Zaciekawiona otworzyłam wiadomość i moim oczom ukazało się zdjęcie całej mojej rodzinki na tle pięknych widoków górskich.
Już wszystko tłumaczę, no więc moja rodzinka pojechała sobie w góry na weekend by wypocząć i pozwiedzać. A kto jest złym dzieckiem, które ze względu na złe zachowanie i oceny musiało zostać i odpokutować? Bingo, Charlotte. Jak zwykle Charlotte.
Cisnęłam urządzeniem w poduszkę klejąc kolejną wiązanke niezbyt przyjemnych epitetów. Huh, musze to w końcu ograniczyć, albo i nie.
...
Kręciłam się na łóżku nie mogąc zasnąć. Powietrze w pokoju było jakby ciężkie i parzące pomimo otwarcia wszystkich okien. Cały czas albo nuciłam jakieś piosenki, albo układałam historyjki, co swoją drogą jest dość ciekawe, gdy nie masz nic innego do roboty, a twoi rodzice kazali cioci wyłączać router na noc. Dochodziła pierwsza w nocy kiedy z pokoju obok usłyszałam dźwięk wywracanej szafki. Z racji tego, że z natury jestem bardzo ciekawską osobom od razu ruszyłam do pokoju Kyle'a z którego dochodził hałas. Na palcach przeszłam mały odcinek korytarza. Panele cichutko skrzypiały przy każdym moim kroku. Nie pukając chwyciłam za klamkę naciskając ją. Drzwi ustąpiły, a moim oczom ukazał się Kyle, który siedział na łóżku i wiązał swojego czarnego vansa. Kiedy zobaczył, że wchodzę jego twarz momentalnie pobladła.
-Charlie, ty jeszcze nie śpisz?- wydukał z przerażeniem.
-Jak widać- rozłożyłam ręce i weszłam w głąb pokoju. Usadowiłam się obok szesnastolatka na łóżku i dźgnęłam go palcem w ramie na co nie zareogował patrząc cały czas na ten sam punkt przed sobą.
-Toooo, gdzie się wybierasz- moje pytanie jakby wyrwało go z transu. Obrócił głowę w moją stronę, zeskanował moją twarz i popatrzył na swojego vansa.
-Nigdzie- odpowiedział szybko. ZA szybko. Siedzieliśmy chwile w ciszy, którą postanowiłam przerwać.
-Zabierzesz mnie ze sobą?- kiedyś byliśmy na prawdę zgranym zespołem i wszędzie chodziliśmy razem, więc może i tym razem...
-Nie- chłopak wstał i zaczął krążyć po pokoju- Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz. Albo nie, idziesz, ale prosto do łóżka i zapominasz o tym co tutaj się stało. Jasne?- ten błysk nadzieji w jego oczach był niemal błaganiem o to bym przystała na jego propozycje, ale hej, nie byłabym Charlotte, gdybym nie postawiła na swoim. Również podniosłam tyłek z łóżka i stanęłam centralnie na przeciw chłopaka.
-Albo jadę z tobą, albo zaraz idę obudzić twoich rodziców i myślę, że ciocia nie będzie zadowolona- mały uśmieszek pojawił się na mojej twarzy kiedy przybiłam sobie mentalną piątke za wspaniały szantaż. Kyle zaczął nerwowo tupać nogą i spoglądać w stronę zegara.
-Charlie, ale- kiedy już miał skończyć zdanie jego kieszeń zaczęła wibrować. Szybko wyciągnął telefon, spojrzał na mnie po czym znów utkwił swój wzrok w wciąż wibrującym urządzeniu. Z jego ust uleciało ciche westchnienie.
-Muszę odebrać- powiedział jakby niepewnie. Zaraz po tym odwrócił się w stronę drzwi balkonowych. Lekki powiew chłodnego powietrza otulił moje ciało kiedy Kyle wyszedł by porozmawiać. Usiadłam na łóżku i zaczęłam zdrapywać czarny lakier z paznokci. Niesamowicie korciło mnie, żeby podsłuchać rozmowę, bo poza kilkoma niezrozumiałymi słowami nic nie słyszałam, ale gdybym tylko chciała podejść bliżej okna chłopak od razu mnie mnie zauważył, więc poprzestałam na drapaniu lakieru. Było mi trochę chłodno ze względu na otwarte okno. Zeskanowałam wzrokiem cały pokój dookoła w poszukiwaniu jakiegoś koca, ale gdy tylko spostrzegłam, że nic takiego nie znajduje się w pobliżu wgramoliłam się pod kołdrę Kyle'a. Leżałam tak nie więcej niż dwie minuty, kiedy chłopak wszedł do pokoju. Stanął w nogach łóżka i kolejne tej tej nocy westchnienie opuściło jego usta.
-Nie odpuścisz, prawda?- spojrzał na mnie a w jego oczach pojawił się błysk nadziei, że może jednak grzecznie wróce do swojego łóżka i zapomnę o wszystkim, ale gdy tylko pokręciłam głową niedawny blask zniknął.
-Boże, jesteś taka uparta- teraz to on pokręcił głową z dezaprobatą.- masz pięć minut, i ani chwili dłużej. Ubierz się w coś ciemnego i ciepłego- nakazał, a ja aż podskoczyłam z radości. Szybko wypełzłam spod ciepłego okrycia i ruszyłam w miarę cicho do swojego pokoju. Ze sportowej torby wyciągnęłam zwyklę czarne rurki i szarą bluzę z napisem "School Sucks". Jest jesień, więc myślę, że to wystarczy. Szybko się ubrałam, na nogi włozyłam moje stare czarne force'y i podekscytowana wróciłam do pokoju Kyle'a.
-Gotowa- wyszeptałam.
***
Moje myśli krążyly wokół celu naszej małej podróży. Szliśmy już dobre 10 minut przez lasek, który był kilkaset mertów od domu cioci Evy. Powietrze było chłodne i przyjemne, co umilało spacer. Co jakiś czas do naszych uszu dichodziło huczenie sowy, na które za każdym razem odpowiadałam równie donośnym "hu hu". Przerwy pomiędzy "huhaniem" wypełniałam podśpiewywaniem jakiś melodi usłyszanych w radiu. Kiedy już kończyłam mój popisowy numer, czyli "Rude Boy" Rihanny na skraju lasu dotrzegłam dwa światła jalby reflektory od samochodu. Kyle przyśpieszył kroku i już po chwili dotarliśmy do źródła światła, którym tak jak przypuszczałam okazało się być auto. Obok pojazdu stały dwoe postacie. Blondyn ok. siedemnastki i brunet, na oko 22 letni. Kyle przywitał się z nimi po czym wzrok wszystkich spoczął na mnie. Czułam się nie pewnie. Faceci nie wyglądali na zbyt przyjaznych. Na cholere mi się zebrało na wycieczki. Mogłam teraz leżeć w łóżku i wymyślać durne historyjki a nie włóczyć się po lasach z jakimiś nie ciekawymi typami. Jeśli następnym razem wpadnę na tak durny pomysł, to błagam pobijcie mnie. Kiedy kolejny raz wyklinałam siebie w myślach blondyn podszedł krok bliżej i wyciągnął w moją stronę rękę. Szok na mojej twarzy musiało być widać jakieś pół kilometra stąd, jestem tego więcej niż pewna. A jak chce mnie zabić? Albo porwać? Albmo coś jeszcze gorszego? Boże Kyle z kim ty się zadajesz.
-Jestem Mat- i w tym momencie mnie wmurowało, bo na jego ustach pojawił się śliczny chłopięcy uśmiech. Szybko jednak się ocknęłam i niepewnie podniosłam rękę i chwycił jego.
- Charlotte, ale wszyscu mówią mi Charlie- przedstawiłam się.
-Okay, Charlie. A to jest Luke-wskazał na bruneta, który oparty o samochód pisał coś na telefonie. Kiedy usłyszał swoje imię podniósł na mnie wzrok i szybko pomachał po czym wrócił do świecącego urządzenia.
-To co, dzisiaj jedziesz z nami?- zapytał Mat. Chyba zaczynam go lubić.
-Na to wygląda- wzruszyłam ramionami, a zaraz po tym blondyn otworzył mi drzwi samochodu i ruszyliśmy Bóg wie gdzie.