1.Rozdział

197 17 2
                                    

*3 lata później*

-Nie pal tyle- postać, która pojawiła sie obok mnie wyciągnęła mi papierosa z ust.

-Hej, oddawaj!- krzyknęłam i momentalnie rzuciłam się na Mata, by odebrać mu swoją własność. Nie było to jednak łatwe, bo był ode mnie wyższy o prawie 20 centymetrów, więc skakanie i próbanie sie się wspiąć na chłopaka poszło na marne.

-Ugh, nienawidzę Cię- zrezygnowana usiadłam na murku. Blondyn zaraz pojawił sie obok mnie i zaciągnąwszy się wyrzucił szluga.

-Chciałam go dopalić- burknęłam. Chłopak tylko wywrócił tymi swoimi zielonymi oczami i zaraz jego ręka objeła moje ramiona. Automatycznie próbowałam ją strzepnąć, bo byłam na niego zła, ale jak zwykle przegrałam bo nie dość że jest ode mnie wyższy to jeszcze silniejszy, więc poprzestałam na wbiciu mu łokcia w żebra.

-Skarbie popatrz na mnie-obróciłam głowę w stronę Mata, a kosmyk włosów spadł mi na oczy. Szybko je poprawiłam i spojrzałam na chłopaka. Na jego ustach pojawił sie delikatny uśmiech.

-Przepraszam, okej?- mocniej przyciągnął mnie do swojego ciała- po prostu nie chce żeby moją mała siostrzyczka tyle paliła.- cmoknął mnie delikatnie w czoło na co na moich ustach również pojawił sie mały uśmiech. Kiedy cała złość wyparowała wtuliłam się w jego ciepłe ciało i zamykając oczy zacisnęłam palce na jego koszulce.

-Chodźmy do środka- wymruczałam w jego tors, a zaraz potem lekko sie od niego odsunęłam. Pdniósł sie z murku, otrzepał spodnie i podał mi rękę bym też wstała.

Kiedy znaleźliśmy sie przy tylnym wejściu do klubu Mat podszedł do ochroniarza szeptajac coś do niego na co ogromny facet wpuścił nas do środka. Chłopak jak na gentelmena przystało przepuścił mnie przodem, a gdy upewniłam się, ze moja broń nadal znajduje się z tyłu moich spodni za paskiem pewnym krokiem weszłam do szarego korytarza.  Czułam sie jeszcze bezpieczniej gdy tuż za sobą słyszałam kroki przyjaciela. Mat pchnął kolejne ciężkie drzwi i w moją twarz uderzło gorące przesiąknięte potem i dymem papierosowym powietrze, a moje uszy zostały zalane falą głośnej klubowej muzyki. Chłopak spojrzał na mnie i kiedy jego wzrok odnalazł mój skinął lekko głową w stronę ludzi. Wzięłam jeden głęboki wdech i ruszyłam przodem przepychając się przez tłum skaczacych w rytm muzyki, w większości pijanych już nastolatków. Co jakiś czas ktoś na mnie wpadał, wtedy Mat brał sprawy w swoje ręce i odpychał ledwo trzymających sie na nogach ludzi. Kiedy dotarliśmy do naszego stałego miejsca zastaliśmy przy stoliku grupkę nastolatków. Wystarczyło jedno spojrzenie Mata z serii "wypierdalać" a całe towarzystwo momentalnie zebrało swoje rzeczy i przeniosło sie dwa stoliki dalej. Zadowolony uśmiech ukazał sie na twarzy chłopaka, a ja zaczęłam sie śmiać widząc tą dumę w jego oczach.

-Madamé- chłopak wskazał ręką miejsce, na co wywróciłam oczami i zajęłam miejsce w loży. Blondyn zrobił to samo. Siedział centralnie koło mnie, a jego ramie oplatało moją talie.

-Widzisz tego faceta w skórzanej kurtce przy barze- zapytał patrząc na mnie. Spojrzałam w tamtym kierunku i kiedy zauważyłam mężczyznę skinęłam głową.- umówiliśmy się, że będziesz udawać jego starą znajomą. Takie spotkanie po latach czy coś, wiesz o co chodzi.

-Jasne. A jak on ma na imie?- poczułam jak Mat upewnia się czy mam pistolet przy sobie. Kiedy wyczuł broń uśmiechnął się.

-Kevin.-strzepałam jego dłoń i już miałam wstawać, kiedy złapał mpnie za rękę. Wyszeptałam ciche "uważaj na siebie" i pozwolił mi iść. W połowie drogi odwróciłam się jeszcze raz, spojrzałam na blondyna i uśmiechnęłam sie delikatnie co od razu odwzajemnił. Przedstawienie czas zacząć. Podeszłam do baru, wdrapałam się na wysoki stołek i poprosiłam barmana o sok pomarańczowy. Kiedy nawiązałam chwilowy kontakt wzrokowy, niejaki Kevin niezauważalnie skinął głową. Czas działać.

-Kevin?!- krzyknęłam z udawaną radością. Zeskoczyłam z barowego stołka.

-Charlie!- huh, czyli też często bawi się w aktora. Brunet rozłożył ręce tak bym go przytuliła. Wpadłam w jego ramiona i złożyłam delikatnego całusa na jego policzku. Będę musiała potem umyć usta i zęby, dwa razy- pomyślałam. Kiedy wyplatałam sie z jego ramion poczułam jak wkłada mi małą paczuszke do kieszeni katany. Przesyłka była już u mnie, lecz jego ręce nadal nie opuściły mojego ciała. Wręcz przeciwnie, cały czas jeździły po moich plecach. Miałam ochotę pociągnąć mu z otwartej, ale nie mogłam.

-Więc co u Ciebie?- zapytał z głupim uśmieszkiem. Z dalego widziałam jak szczęka Mata mocno sie zaciska, a jego knykcie są dosłownie białe. Kevin nadal mnie nie puszczał.

-Wszystko w porządku, a u Ciebie?- zapytałam niepewnie. Jego ręka niebezpiecznie lgnęła w dół i w tym momencie poczuł broń za moim paskiem. Jego dłoń natychmiastowo opuściła moje ciało, ale poczułam inną, cieplejszą i dobrze znaną. Mat objął mnie od tyłu, a swoją brodę umieścił na czupku mojej głowy. Kevin się nie odezwał tylko obserwował scenę przed sobą.

-Skarbie chyba musimy już iść.- powiedział i splatając swoją dłoń z moją delikatnie pociągnął mnie w stronę wyjścia. W tym momencie byłam mu niesamowicie wdzięczna i z ogromną ulgą szłam za nim. Nie odwracałam się już do Kevina. Miałam to co chciał Luke i mogłam wracać. Kiedy ochroniarz nas wypuścił odetchnęłam.

-Z tego co pamiętam to miałam grać tylko jego starą znajomą, ale nie wspominałeś nic o jakimś zazdrosnym chłopaku, który miałby się pojawić.- zaczęłam sie śmiać, a Mat tylko wywrócił oczami, ale i tak zauważyłam na jego twarzy mały uśmiech.

Chłodne powietrze muskało moją twarz, a policzki przyjemnie sczypały od nagłej zmiany temperatury. Mat objął mnie swoimi ramionami, a ja momentalnie sie w niego wtuliłam. Emocje we mnie buzowały przez zaistniałą niedawno sytuację z Kevinem. Bogu dzięki, że Mat był ze mną.

-Już jest dobrze- wyszeptał w moje włosy, a jego ręka uspokajająco masowała moje plecy.

- Chodźmy już- poprosiłam.

CharlotteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz