Hej! ;) Wrzucam nowy rozdział. Wybaczcie za tak długie czekanie. Pierwotnie miał być dłuższy, ale zmieniłam nieco plany :) wprowadźmy nieco tajemniczości ^^ Miłego czytania!
Gauche
Trudno wyobrazić sobie człowieka bardziej tajemniczego, niż takiego, który pozostawia swoje sekrety na widoku. Zajmują one myśli i tak skupiają uwagę, że przestajemy dociekać czym były owe owiane tajemnicą sprawy. To był podstawowy błąd wielu ludzi, którzy chcieli, a nieraz musieli dedukować. W takich rzeczach, niezwykle ważna jest czystość umysłu, szerokie horyzonty oraz wyobraźnia.
Przepracowałem w FBI już wiele lat i widziałem wystarczająco, aby dojść do wniosku, że ludzka pomysłowość nie zna granic. Zrobimy wszystko, aby ukryć to, co jest dla nas niewygodne, nie zważając na cenę. Nieważne, czy jest to coś małego, czy dużego – gra jest zawsze warta świeczki. Przeszedłem przez wiele spraw, które nauczyły mnie szerszego patrzenia i ostrożności, za co, niestety, przypłaciłem samotnością. „Ciepłe" wieczory spędzałem w kawalerce, weekendy na rozwiązywaniu spraw, a cały tydzień, z reguły, przesiadywałem w siedzibie FBI. Mój szef nawet przeznaczył mi miejsce w biurze, abym mógł je urządzić po swojemu. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ, jak twierdził Tommy, byłem zasłużonym pracownikiem.
Tego ranka wstałem, pogwizdując cicho pod nosem i ogoliłem się, przyglądając się sobie w lustrze i sunąc ostrożnie brzytwą po policzku. Być może niepotrzebnie robiłem z sobą porządek – moje blizny powinny zostać w ukryciu. Jednak praca w instytucji wymagała odpowiedniego wizerunku, którego musiałem przestrzegać, ale tym samym byłem zmuszony ujawniać ciemniejsze strony mnie. Powoli odsłaniałem jedną z nich – długą szramę, ciągnącą się od żuchwy, a kończącą się trzy centymetry pod prawym okiem. Miałem szczęście, że wtedy nie straciłem wzroku. W każdym razie, było blisko. Powoli dokończyłem tę stronę twarzy, płucząc ostrze i zabrałem się za drugi policzek.
Golenie się było dla mnie swego rodzaju tradycją i ulubionym zajęciem, któremu potrafiłem oddawać się przez długi czas. Miałem cały, specjalny zestaw przeznaczony do ostrzenia brzytwy oraz markowe opakowanie. W końcu – wszystko co najlepsze dla mojej twarzy. Podczas ulubionej czynności, nie pozwalałem się rozpraszać żadnym myślom. Niestety, mógł to jednak pokrzyżować ktoś, a nie coś.
Drzwi do ogólnej łazienki dla pracowników biura, otworzyły się, a ja automatycznie odsunąłem brzytwę od mojej twarzy, wiedząc, czym mogłoby się skończyć dłuższe przytrzymywanie ostrza przy policzku w takim momencie. Do środka wpadł roztrzepany Firley z krzywo zawiązanym krawatem.
– O, Roy! – zawołał na mój widok i pokręcił głową z uśmiechem. – Jak zwykle golisz się w służbowej toalecie, ty stary pierniku!
Westchnąłem i odłożyłem przyrząd na bok umywalki.
– A miałem to robić u ciebie nad biurkiem? – skierowałem na niego spojrzenie, a moje wargi drgnęły lekko, gdy dostrzegłem jego zmieszanie. – W końcu masz tam taki bałagan, że co za różnica, czy pojawiłby się tam mój zarost. Może szybciej byś posprzątał.
– Jesteś zanadto ironiczny – mruknął mężczyzna i ruszył do pisuaru, aby załatwić swoje sprawy. Widziałem w lustrze, jak stanął do mnie tyłem. – Jak zwykle, gdy masz ciężką sprawę.
– Mamy. – Poprawiłem go. – My mamy, Firley. Też jesteś częścią zespołu.
Westchnął cicho i odchylił lekko głowę do tyłu, mrucząc cicho. Parsknąłem i uznawszy, że nie stanowi większego zagrożenia, podjąłem na powrót przerwaną czynność.
– Ktoś ci tam obciąga. Firley?
– Zamknij się, Gauche!
– Ciekawe, skoro samo oddawanie moczu powoduje, że już masz wzwód – dogryzałem mu dalej.
CZYTASZ
Czarci artykuł [Camren fanfiction]
FanfictionW Wigilię 2018 roku ginie dziennikarz - Thomas Borrow, pracujący w popularnej redakcji dziennikarskiej Miami Herald. Okoliczności śmierci są co najmniej tajemnicze, a artykuł, który napisał tuż przed śmiercią zdaje się być podpisanym wyrokiem, ponie...