a/n; prawie zapomniałam, ale cii
***
Decyzja była trudna. Co te numery miały znaczyć?
W tle było słychać cichutkie tykanie zegara, które jedynie bardziej denerwowało.
Hyunjin spojrzał na Chana. Nie mógł nic wyczytać z jego twarzy i to było chyba najgorsze. Nie miał pojęcia, która z opcji była tą dobrą, a wyglądało na to, że to właśnie on miał zdecydować. Dlaczego?
— Skoro tylko ty jesteś w stanie znaleźć klucze, można powiedzieć, że je przyciągasz... to może jesteś też w stanie wybrać dobry przycisk?
W głosie Chana udało mu się wyczuć nutę niepewności. A skoro nawet on nie był pewien swoich słów, to jak Hyunjin mógł być?
Przygryzł wargę i podszedł bliżej panelu.
Wdech, wydech.
Wybierz cokolwiek.
Zamknął oczy i wcisnął przycisk z numerem 7.
Winda ruszyła.
Gdy drzwi się otworzyły, oślepiło ich światło słoneczne. Hyunjin zasłonił oczy, ale i tak potrzebował kilku chwil, by przyzwyczaić się do jasności. Kiedy się rozejrzał, zmarszczył brwi.
— Czy to nie jest ten budynek, w którym kiedyś mieszkaliśmy? — spytał Jisung, odzywając się jako pierwszy z całej szóstki. — Wygląda podobnie, co nie?
— To chyba ten budynek — mruknął Seungmin, który z uwagą przyglądał się budowli. — Co robimy?
— Może najpierw sprawdźmy, czy w windzie... — zaczął Minho, ale nagle przerwał. Reszta odwróciła się w jego stronę. — Chłopaki, bo... windy nie ma.
— Cholera jasna — zaklął Hyunjin, podchodząc do miejsca, w którym jeszcze chwilę temu stała winda. — Cholera, cholera, cholera!
W jego oczach po raz kolejny tego dnia pojawiły się łzy. Nie panował już nad swoimi emocjami.
— Hyunjin — powiedział Chan, kładąc rękę na jego ramieniu. — Nie denerwuj się. Winda w końcu się pojawi?
Chłopak strząsnął dłoń przyjaciela z barku. Chciał w tamtym momencie wyglądać na wściekłego, ale każdy widział jego opuchnięte od płaczu oczy, trzęsące się ciało i to błagalne spojrzenie, które wręcz krzyczało, by to wszystko po prostu się skończyło.
Nie minęła chwila, a znalazł się w objęciach Jisunga. Sekundę później nogi się pod nim ugięły i oboje upadli na ziemię. Hyunjin wpadł w histerię, ale nikt nie miał zamiaru go za to krytykować.
Reszta podeszła bliżej i koniec końców miał miejsce grupowy uścisk. I to bardzo im pomogło. Poczuli, że ucieka z nich choć odrobina stresu.
Żaden z nich tak naprawdę nie wiedział, co się wokół nich działo. To wyglądało jak zły sen, z którego nie mogli się obudzić. Ale wszyscy wiedzieli, że Hyunjin ma pełne prawo do takiego zachowania. W końcu to na nim spoczywała odpowiedzialność za znalezienie kluczy, bez których — jak widać — nie mogli nawet wejść do windy. Szukał poprzedniego klucza długo i omal nie przypłacił tego życiem. Każdy z nich zareagowałby płaczem na widok braku windy, której znalezienie też było nie lada wyzwaniem.
— Już w porządku — szepnął Hyunjin, wycierając mokre od łez policzki. — Już jest okej. Możemy odpocząć? Jestem śpiący.
Chłopcy spojrzeli na siebie nawzajem i wszyscy zgodnie przytaknęli. Zdecydowali, że najlepszym wyjściem będzie przespanie się w budynku. Gdy weszli do środka, powitał ich chłód, pustka i półmrok. Okna były nieduże i nie wpuszczały do pomieszczenia zbyt dużej ilości światła, a oni nie mieli latarek, zapałek czy czegoś innego, czym mogliby oświetlić pokój.
![](https://img.wattpad.com/cover/207341756-288-k42085.jpg)
CZYTASZ
Save me ⋄ Stray Kids ✓
FanficTamtego dnia Hyunjin wybrał ścieżkę, którą miał od teraz podążać. I wszystko miało być w porządku. Nie było. Przekonał się o tym, gdy na jego oczach Jeongin zniknął i pojawił się z powrotem. Ale to był dopiero początek.