Obudziło mnie trzaskanie drzwiami i głos:
-Wow, trochę mały pokój jak na taki zamek i brak łóżka, ale patrz jakie świetne dziurkacze się dostaje-Powiedział jakiś chłopak z rudą czupryną, z piwnymi oczami, piegami, z żółto-zieloną bluzką i wielkim plecakiem. Był razem z moim ojcem.
-Milcz, głupcze!-Tata popchnął tego chłopaka tak, że miał dostęp do jego rzeczy w plecaku.-Jaką broń trzymasz w tym dziwnym kufrze? Może widły?-Nagle tata wyciągnął coś z jego plecaka i się obrzydził. Zatkał nos i oddalił się od chłopaka i tej rzeczy.-Duszę się! Nie mogę oddychać!-Powiedział mój tata głośno.
-No wiem, najwyższy czas na przepierkę, fakt-Powiedział to chłopak i naglę zaczęło coś burczeć.
-A to co?-Zapytał tata wyrywając z kieszeni chłopaka jakąś rzecz.-Narzędzie tortur? Maszyna pozbywająca się wolnej woli? Nie będziesz mi czytać w myślach! Oprę się!-Powiedział zwracając się do chłopaka.
-Stary, to tylko muza. Masz zobacz-Założył słuchawki do uszu taty i zaczęła grać jakaś muzyka...nawet fajna muzyka.
-OOOOOUUUUUUUUUGGGHHHHHH!!! NIE ZNIOSĘ TEGO!!-Wykrzyknął mój ojciec wyrywając słuchawki z uszu.
-Co? To mój ulubiony kawałek, nie bądź pra dziadek!-Powiedział chłopak. Tata popchnął lekko chłopaka.
-Musisz stąd odejść. Jeszcze żaden człowiek nie postawił tu nogi. Jeśli ktoś cię tu zobaczy to...to wszystko co tu stworzyłem...to sanktuarium, to wszystko legnie w gruzach.-Powiedział mój tata. Nie powiem było to śmieszne. Chłopak się zaśmiał
-Haha! Tak! Dajesz stary! "Wszystko legnie w gruzach" bardzo fajnie robisz tego Drakulę. Świadomie po bandzie.-Powiedział chłopak.
-Mavis, jeśli cię zobaczy...zrozumie że ją okłamałem. Nie!-Zaczął panikować. Przewróciłem oczami.
-Jaka Mavis? To jej pokój? Dla mnie spoko, mam sześciu braci więc wiesz, umiem się dzielić metrażem.-Powiedział chłopak z uśmiechem. Tata zaczął coś gadać pod nosem. Postanowiłem się ujawnić. Wyszedłem z cienia i pierwszy zobaczył mnie ojciec.
-Matthias?! Co ty tutaj robisz?!-Powiedział wystraszony ojciec. Oczy mnie piekły, czyli na pewno mam jeszcze spuchnięte i czerwone oczy po płaczu.
-Jeszcze nie powiedziałeś wszystkiego Mavis?-Zapytałem zdenerwowany. Mój tata był zmieszany, pewnie chciał mnie okłamać ale mu przeszkodziłem.-NIE KOŃCZ! Wiem że jej nie powiedziałeś.-Powiedziałem już wkurzony. Zwróciłem uwagę na rudego chłopaka.-Kim jesteś?-Zapytałem. Chłopak uśmiechnął się.
-Jestem, Jonathan Loughran. A ty?-Podał mi rękę, żebym ją uścisnął. Z chęcią uścisnąłem jego rękę.
-Jestem, Matthias...dla przyjaciół Matt.-Powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko. Potem zwróciłem się do taty i zrobiłem poważną minę.-Jeśli nie powiedziałeś o tym kłamstwie Mavis, to ja jej to powiem.-Powiedziałem. Gdy miałem już wyjść to tata złapał mnie za ramię.
-Matt, proszę...nie mów Mavis-Powiedział zrozpaczony. Troszeczkę mi się go żal zrobiło. Westchnąłem pokonany.
-Masz czas do jutra-Powiedziałem i wyszedłem pochodzić.
____________________________________________________
Usłyszałem nagle krzyki. Pobiegłem szybko na dół, zobaczyć co się dzieje.
Kiedy tam poszedłem...to prawie nie wybuchłem śmiechem. Johnny krzyczał i zaczął biec we wszystkie strony. Nagle, nadepnął na mózg. Johnny krzyknął z obrzydzenie i zaczął znowu uciekać aż...wpadł na pana dynie i przewrócił jego głowę. Zajrzał do środka i znów krzyknął. Zaczął tak biec, biec i biec...aż wpadł na czarownicę i latał na miotle.
-Po prostu się o ciebie martwiłam, myślałam że jesteś w tej wiosce-Powiedziała pani Wanda Werewolf. Szła po schodach za pomocą Mavis. Ciekawe jak to jest być w ciąży.
-O nie...sama nie wiem czemu tam poszłam, ci ludzie są tacy...nudni-Powiedziała uśmiechając się na końcu. Nagle Johnny wpadł na nią przez przypadek. Oboje spadli przez barierkę schodów. Sapnąłem ze strachu i podbiegłem szybko do Mavis.
-NIC CI NIE JEST?!-Krzyknąłem zmartwiony i wystraszony. Mavis chciała mi już odpowiedzieć zanim zobaczyła Jonathan'a. Jej i jego oczy zaświeciły się różem, połączonym z fioletem. Wstrzymałem powietrze. Czy to się dzieje...czy moja siostra wreszcie się zakochała?! To jest cud!
Naglę tata przyszedł, zakrywając Johnnego i zapytał się Mavis:
-Mavis złotko, nic ci się nie stało?-Zapytał zmartwiony. Mavis złapała się za głowę.
-Nie, raczej nie. To było dość dziwne-Powiedziała. Westchnąłem z ulgą. Dzięki bogu nic jej nie jest...nagle Johnny zaczął jęczeć z bólu.
-Boli mnie głowa...!-Powiedział. Zaśmiałem się lekko. Tak, martwiłem też się o niego...ale bardziej martwiłem się o siostrę.
-Em...kto to jest?-Zapytała pokazując palce na pelerynę naszego ojca.
-Jaki kto?-Zapytał uśmiechając się szeroko. Mavis zrobiła zirytowaną minę.-A! To...eee...to jest, taki nikt.-Powiedział nadal z uśmiechem.
-Błagam cię, tato-Powiedziała zirytowana. Nagle Johny pokazał się, odpychając pelerynę taty.
-TATO?!-Krzyknął zaskoczony. Mavis popatrzyła się gdzieś w bok.
-Tak...no wiem. Córka Draculi, nie wiem czemu to tak onieśmiela-Powiedziała zirytowana. Uśmiechnąłem się lekko.
-DRACULA?!-Krzyknął znowu zaskoczony. Tata zakrył go swoją peleryną.
-Okej, musimy już iść.-Powiedział i ze swoją mocą szybkości złapał Johnnego i poleciał gdzieś z nim. Mavis popatrzyła się na mnie z uniesioną brwią, a ja tylko wzruszyłem ramionami i poszedłem na górę. Czas ich poszukać.
YOU ARE READING
Miłość mojej siostry//Hotel Transylwania
VampireHotel Transylwania, tam gdzie są potwory. Wszystko jest tam czego się zapragnie, ale co się stanie, jeśli do Hotelu potworów przyjdzie człowiek? Czy rodzina dowie się o problemie chłopca wampira? I czemu brat Malvis chcę pomóc w ich miłości?