Cześć jestem Julia - 1

7K 180 48
                                    

Cześć jestem Julia Kostera, ostanie moje życie uległo prze ogromnej zmianie. Przeprowadziłam się razem z moją najlepszą przyjaciółką Lexy do Warszawy. Znamy się od piaskownicy i to dosłownie, właśnie tam się poznałyśmy. Obie mamy 18 lat, chciałyśmy się usamodzielnić. Wynajęłyśmy całkiem ładne choć ciasne mieszkanko. Nie znamy nikogo w tym mieście. Jutro czeka nas nowa szkoła, a my nawet nie znamy okolicy. Czuje, że to będzie trudny okres w moim życiu. We Wrocławiu miałam chłopaka Damiana, nie było z nim najgorzej. Kurde co ja kłamie było okropnie codziennie jakaś kłótnia, pięć razy zerwaliśmy i za każdym razem wracaliśmy do siebie już miałam tego dosyć. Bałam się, że jak go zostawię będę sama, po prostu się tego bałam jak cholera. Bałam się samotności niczego innego. A teraz? Teraz jest inaczej, Lexy mi pomogła wyjść z tego toksycznego związku przed samym wyjazdem. Nie zamierzam się mieszać w żadne związki przynajmniej narazie, nie chce znowu tego powtarzać. A więc tak jest już kolejny dzień, nie chciałam tam iść, bałam się, że nikt mnie nie polubi. Wstałam jako pierwsza, ale nic w tym dziwnego, odkąd pamietam zawsze tak było. Ubrałam się wyglądałam znakomicie, pierwszego dnia trzeba się dobrze prezentować. Z racji tego iż jest październik ominęło nas całe zamieszanie z rozpoczęciem roku, które spędziliśmy we Wrocławiu. Nie mieliśmy jak się przeprowadzić wcześniej więc musiałyśmy tam chodzić miesiąc. Wracając miałam na sobie czarne jeansy i krótki obcisły golf. Weszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie dla nas dwóch, lecz zaraz zaraz gdzie jest Lexy? Wbiegłam do jej pokoju i zaczęłam krzyczeć.
J: Lexy wstawaj! McDonald czeka!- zawsze działa, odkąd pamietam jest to moja metoda na budzenie jej
L: Julia?! Gdzie on jest?- wyskoczyła z łóżka jak poparzona, po chwili zdała sobie chyba sprawę z tego jaki dziś jest dzień- Oh szkoła no tak- powiedziała już z o wiele mniejszym entuzjazmem
J: Oj nie marudź, może poznasz jakiegoś boya?- chciałam pocieszyć mulatkę
L: To nie takie proste... nie jestem tobą- powiedziała bez energii. Od zawsze mi zazdrościła powodzenia u płci przeciwnej, chociaż po dłuższym czasie jest to uciążliwe, ona tego nie rozumiała
J: Dobra już nie marudź i się ubieraj...- nic nie odpowiedziała tylko wyjęła z szafy szare dresy i bluzę z kapturem. Lexy ma naprawdę fajny styl, niektórym się nie podoba, a niektórzy go wręcz kochają. Nie widzę siebie w jej stylu, ale u niej wyglada to naprawdę super. Nim się obejrzałam dziewczyna się przebrała.
L: Gotowa- powiedziała po czym wzięła mnie za rękę i pociągnęła do kuchni. Szybko zjadłyśmy płatki i biegiem poszłyśmy na przystanek. Nasz szofer podjechał i wsiadłyśmy do naszej ulubionej komunikacji miejskiej. Całą drogę oglądałyśmy jak to Lexy mówi baby kotki, nim się obejrzeliśmy byłyśmy pod wielkim budynkiem. Nasza szkoła należy do jednej z najlepszych w całej Warszawie, nie dziwie się wyglądała dość prestiżowo jak na szkołę. Biegiem wbiegaliśmy do budynku i zaczęłyśmy szukać sekretariatu, aby odebrać plan lekcji i kluczyki do szafek. Budynek był tak wielki, że bez pomocy byśmy nigdy nie znaleźli upragnionego pomieszczenia. Zapytaliśmy jakiegoś chłopaka, był trochę oschły ale ostatecznie zaprowadził nas do sekretarki. Odebrałyśmy co musiałyśmy i zaczęłyśmy się kierować do klasy. I tu pojawił się kolejny problem, gdzie ona jest? Długo błądziliśmy po korytarzach. Przynajmniej obeznałyśmy się z budynkiem, chociaż wątpię, że zapamiętamy cały ten układ. W końcu znalazłyśmy, lekcje zaczęły się już jakiś czas temu, ale ten dzień mamy wyznaczony na obeznanie się ze szkołą. Otworzyłyśmy drzwi i ujrzałyśmy kilkanaście głów skierowanych na nas.
P: Dzień dobry, widzę, że udało wam się odnaleźć w tej szkoły. Chodźcie na środek i się przedstawcie- No jeszcze tego nam brakowało...
J: Hej, jestem Julia Kostera, tak jak wy mam 18 lat i przeprowadziłam się z Wrocławia właśnie do Warszawy.
L: Hi, jestem Lexy, również mam 18 lat. Mieszkałam we Wrocławiu, ale mam Amerykańskie pochodzenie po moim ojcu, który jest wojskowym i to w sumie tyle- powiedziała po czym obie uśmiechnęliśmy się do naszych nowych znajomych
P- Więc siadajcie- powiedziała po czym wskazała dwa wolne miejsca na końcu sali. Usiadłyśmy i okazało się, że ta pani Maja, bo tak ma na imię, jest naszą wychowawczynią. Właśnie jest godzina wychowawcza i zaczęliśmy omawiać wycieczkę. Nie wiem dokładnie dokąd, bo tyle co weszłyśmy. Mam nadzieje, że zaprzyjaźniły się tu z kimś, bo narazie wydają się dość w porządku, lecz to jeszcze się okaże. Cała lekcja płynęła by spokojnie do czasy w którym rozległo się pukanie w drzwi.
P- Proszę, o kogo ja tu widzę Marcin i Kacper- powiedziała gdy tylko drzwi się lekko uchyliły. Wyglądali na takie typowe męskie dziwki, które szukają lasek na jedną noc. Ten w okularach był nawet przystojny, ale nie szukam miłości.
L: Popatrz na tego- pokazała wskazując z tego co się dowiedziałam na Marcina
J: Podoba ci się?- spytałam po czym zaczęłam szturchać ją po ramieniu
L- Zamknij się- to u Lexy oznacza tak, nie był jakiś mega przystojny, ale z Lexy mamy różne typy chłopaków.. nagle usłyszałam głos nauczycielki
P: Więc dlaczego się spóźniliście?- nawrzeszczała na nich
K: No bo... spóźniliśmy się na autobus- było słychać kłamstwo na kilometr
P: Z tego co wiem, oboje macie prawo jazdy i przyjeżdżacie razem samochodem- była na nich wściekła
M: Dobra przepraszamy, po prostu zaspaliśmy- powiedział nadal czułam kłamstwo w jego wypowiedzi
P: Siadać i bądźcie cicho do końca lekcji- powiedziała po czym oboje zaczęli kierować się w naszym kierunku. Jak się okazało mieli ławkę obok naszej. Przechodząc obok mnie Kacper puścił do mnie oczko, przewróciłam tylko oczami, bo jak mówiłam nie chce się pchać w związki. Z racji tego, że była końcówka lekcji dzwonek zadzwonił już po 15 minutach od ich wejścia. Zaczęłyśmy się kierować z Lexy do sali chemicznej, w której miałyśmy następna lekcje, nagle poczułam dotyk na ramieniu, okazało się, że to Kacper.
K: Jesteście nowe?- spytał patrząc na mnie i Lexy razem z Marcinem.
J: Na to wychodzi- powiedziałam bez emocji i szlam dalej, lecz usłyszałam krzyk
K: Ej mała, dasz się umówić- słyszała to chyba cała szkoła. Miałam już go dość nie wyrwie mnie tak jak innych. Już się dowiedziałam, że przeleciał pół szkoły od takiej Emilki.
J- Nie jestem mała i odwal się ode mnie- powiedziałam ze złością, po czym chyba odszedł bo już nic nie słyszałam
L: Julia... masz nowego wielbiciela- powiedziała z lekko podejrzanym uśmiechem
J: Taaa, jakby nie przeleciał pół szkoły, umówiłaby się z nim. Ale jemu w głowie tylko jedno- powiedziałam
L: O wow Julia, widziałaś jak Marcin się na mnie patrzył- powiedziała uradowana i zaczęła gadać jaki to on nie jest super i w ogóle. Jej monolog przerwał dzwonek. Na szczęście byłyśmy już pod salą chemiczną. Wchodząc zauważyłam z znowu tych dwóch debili. Na nieszczęście mają identyczny plan lekcji jak my. Lekcja minęła szybko a nauczyciel wydaje się spoko, jest dość miły.

To be continued...

SupriseGuy

Julia Kostera- Dziwne uczucie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz