[...]przyjdzie wiedźmin spęta cię zasakwętnie[...]

75 1 1
                                    

                             Wiedźmin Geralt z Rivii dostał zlecenie, by pozbyć się bestii, która na nowo zaczęła grasować w malowniczym Toussaint. W mieście Beauclair znów zaczęło być niebezpiecznie, a księżna Anna Henrietta nie mogła pozwolić na to, by koszmar sprzed lat, znów się powtórzył.

                             Geralt pojechał do opuszczonego sierocińca, gdyż tam prowadziły ślady owej bestii. Zsiadł z konia, wyjął miecz i wolnymi krokami udał się w kierunku miejsca, skąd płynęła miła melodia.

- Wiatr kołysze w locie ćmy, wilki śpią mocno, że aż strach i tylko ty nie śpisz duszko ma, boisz się nocnic, złych wietrznic i zjaw.

- Ładna piosenka, tylko szkoda, że nikt jej więcej nie usłyszy - oznajmił wiedźmin.

- Skąd możesz o tym wiedzieć?

- Dali mi zlecenie na ciebie. Zaczęli się tobą interesować.

- Interesować? Kimś takim, jak ja?

- Oriano, proszę, nie graj ze mną w kotka i myszkę - rzekł Biały Wilk - Załatwmy to szybko, jak przystało na wiedźmina i potwora.

                                Wiedźmin już sięgał po miecz, jednak spostrzegł, że Oriana wcale nie chce z nim walczyć. Patrzyła na niego a potem na tafle wody. Zachowywała się tak, jakby coś zobaczyła. Skinęła do niego wymownie, by podszedł do niej. 

- Spójrz - wskazała - Ona nadal ciebie oczekuje.

- Błagam cię, z Yennefer to już...

- Ale to nie Yennefer - odparła wampirzyca.

- Triss - powiedział Geralt - Ale jak?

- Ta czarodziejka nadal cię kocha i oczekuje, że odwiedzisz ją w Kovirze.

- A co z moim zleceniem? - spytał.

                         Kobieta wzięła sztylet i odcięła swoją dłoń. Ten widok nie zrobił na Geralcie dużego wrażenia, był przyzwyczajony. Zastanawiał się tylko, co powie księżnej. Anna Henrietta była bardzo wymagającą władczynią.

- Ręką odrośnie. Spokojnie - oznajmiła.

- Będziesz musiała wyjechać na jakiś czas - powiedział wiedźmin.

- A co jeśli księżna będzie o mnie pytać?

- Powiem, że wyjechałaś w pilnej sprawie. Dała mi zlecenie na bestie, a nie bezpośrednio na ciebie.

- Dobrze - rzekła Oriana - Do zobaczenia, wiedźminie.

- Do widzenia, Oriano.

                         Geralt czym prędzej udał się do zamku księżnej i pokazał jej trofeum z bestii. Oznajmił też, że Oriana musiała pilnie wyjechać, w ważnej sprawie, ale niedługo powróci do miasta.

- Co zamierzasz wiedźminie? - spytała księżna.

- Wyjeżdżam do Koviru - oznajmił - Ktoś tam na mnie czeka.

- Kobieta?

- Tak.

- W takim razie, do rychłego zobaczenia, Geralcie z Rivii.

- Do widzenia, Wasza Królewska Mość.

~ kilka dni później~

- Cieszę się, że się wszystko ułożyło - powiedziała.

- Ja też - odpowiedział wiedźmin - Triss?

- Tak, Geralt?

- Cieszę się, że tu jestem. Z tobą.

- Ja również.


WiedźminWhere stories live. Discover now