Rozdział 20.

741 29 3
                                    

Tak mi się spodobał dzisiejszy konkurs❤️
Dlatego daje wam jeszcze jeden rozdział ❤️
BOŻE KARL ZNÓW 1 MIEJSCE 😭😭 PŁACZĘ ZE SZCZĘŚCIA 😭❤️😭❤️

Turniej Czterech skoczni dobiegł końca. Złotego orła zdobył Ryoyu Kobayashi. Mimo wszystko należało mu się. Przez cały turniej skakał bardzo dobrze,więc nie wiem dlaczego inni mają za przeproszeniem ból dupy o to.
Nastał dzień,w którym wreszcie mogliśmy wrócić do domu. Tak bardzo za tym tęskniłam. Stwierdziliśmy z Gregorem,że odwiedzimy naszych rodziców. Dawno nie odwiedzaliśmy rodzinnego domu,więc postanowiliśmy to zmienić. To nie tak,że nie lubimy tam przebywać. Kochamy to,ale każde z nas czyli ja,Gregor,Lucas jesteśmy już dorośli  i nie mamy możliwości przebywać długo w domu.
No właśnie Lucas. To mój drugi brat,który ma 22 lata. Z nim nie jestem,aż tak zżyta jak z Gregorem. Nie było między nami tej rodzinnej więzi. Bardzo ciężko mi o nim wspominać, więc może zmieńmy temat.
Nadal dużą część moich myśli zajmował Leyhe. Mój chłopak. Z każdym dniem dogadujemy się coraz lepiej. Nie przeszkadza nam fakt,że jesteśmy z dwóch innych krajów,ani nawet ta różnica wiekowa,która nie jest aż tak duża.
Jedynym naszym problemem jest Andreas. Cały czas do mnie wypisuje i prosi o spotkanie. Nie mówiłam o tym Stephanowi,gdyż nie chciałam go martwić i robić problemów.
Nie powiem,że nie bo zastanawiało mnie co Andreas ode mnie chce. Jak na ten moment wole unikać go.
Aktualnie znajduje się wraz z Gregorem w jego Audi i kierujemy się ku domu,aby zostawić tam nasze bagaże.
Droga do Innsbrucka zajęła nam niespełna 3 godziny. Brat tylko wziął najważniejsze i zaniósł do naszego mieszkania. Dość długo to znosił przez co mogłam choć na chwilę zadzwonić do Stephana.

-Hej kochanie-usłyszałam jego kojący głos-Jak tam? W domu już?-zapytał

-Tak,ale jedziemy teraz do rodziców..czyli kolejne 4 godziny drogi-westchnęłam.

-Chociaż się trochę prześpisz-zaśmiał się.
-Nie mogę. Za godzinę będziemy robić postój i zamieniamy się. Ja będę prowadzić -odpowiedziałam

Rozmawiałam ze Stephanem jeszcze przez około 20 minut.
-Muszę lecieć już-odparłam-Zadzwoń jak będziesz już w domu i uważaj na siebie kochanie-dodałam po chwili.

-Ty także-odpowiedział-Kocham Cię
-Ja Ciebie także,papa.
Rozłączyłam się i stwierdziłam,że teraz zacznę kierować już teraz. Chciałam aby Gregor trochę odpoczął.
Przesiadłam się na miejsce kierowcy i dostosowałam wszystko pod siebie. Przysunęłam znacznie fotel,ustawiłam także lusterka,aby widzieć wszystko. Zapięłam pasy,a po chwili obok mnie ulokował się mój brat.
-Chcesz teraz kierować?-podał mi kubek z kawą,którą zrobił w domu.
Wzięłam konkretnego łyka cieczy i kiwnęłam głową na tak.
-Podaj mi ze schowka okulary-Gregor otworzył schowek i zaczął szukać mojej rzeczy.
Chwilę później podał mi je,a ja założyłam je szybko. Zawsze noszę okulary podczas jazdy. Na co dzień ich nie potrzebuję lecz do jazdy już owszem.
Gregor wyjął swój telefon i postanowił zrobić nam zdjęcie. Uśmiechnęłam się szeroko do zdjęcia,a zdjęcie trafiło na relację. Ustawiłam telefon w miejscu na nawigację i wyjechałam na drogę.
Czas płynął nam bardzo szybko na śpiewaniu piosenek i rozmowach. Po niespełna 4,5 godzinach,zawitaliśmy w domu. Droga opóźniła nam się przez głupie korki oraz jeden wypadek.
W progu przywitała nas mama wraz z tatą. Rzuciłam się w ich objęcia i wtuliłam. To samo zrealizował Gregor.
-Chyba pierwszy raz od dawna zasiądziemy razem do stołu-uśmiechnęła się mama. Spojrzałam pytającym wzrokiem na tatę i Gregora.
Ten drugi tylko kiwnął ramionami, natomiast tata zaczął mówić:
-Lucas wrócił do domu,ostatnio nie było go na Wigilii,ale przyjechał do nas.
Zdziwiliśmy się z Gregorem dość konkretnie,ale weszliśmy do mieszkania rodziców.
W przedpokoju rozebraliśmy się i skierowaliśmy do salonu,gdzie rzeczywiście przebywał nasz brat.
-Oho.. kogo ja widzę-odparł wrednie nasz brat-Nierozłączne rodzeństwo.
-Czemu ty jesteś taki wredny?-spytałam i zajęłam miejsce obok najstarszego z rodzeństwa.
-Możecie choć raz się nie kłócić?-uspokoił go ojciec.
Po niespełna godzinie rozmów,przerwał ten czas mój telefon. Na wyświetlaczu ukazał się numer Stephana. Pokazałam telefon bratu,a ten tylko kiwnął z uśmiechem głową.
-Hej kochanie-powiedziałam wychodząc do kuchni.
-Hej szkrabie,dojechaliście bezpiecznie?-spytał,a ja przytaknęłam-widziałem wasze zdjęcie.
Uśmiechnęłam się na to jakże małe wspomnienie.
-A ty? Dojechałeś do domu?-spytałam cicho i usiadłam przy małym barze.
-Tak, właśnie walnąłem się na kanapę-zaśmiał się-Andreas chciał się pogodzić.
Zamurował mnie tymi słowami.
-Co z tym zrobiłeś?
-Powiedziałem,abyśmy spotkali się za 2 dni. Muszę to przemyśleć.
-O Boże.. ten facet przyprawi mnie o zawał kiedyś-westchnęłam.
-Mnie też kochanie-odparł-Nie będę Ci przeszkadzać już,zadzwonię przed pójściem spać,a teraz czas na Netflixa-Zaśmiałam się słysząc ostatnie słowa. Pożegnaliśmy się i rozłączyliśmy.
Siedziałam jeszcze przez dłuższy czas w kuchni i rozmyślałam..
Czy rzeczywiście Andreas chciał się pogodzić? Tylko dlaczego wcześniej odwalił taką akcję...
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•
Bim bam Bum!
Jak tam emocje po konkursie?
Mam nadzieję,że spodobał wam się rozdział ^^
~Ola ❤️

Ich liebe dich |Andreas Wellinger|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz