2.

4 1 0
                                    

Przebudziłam się rano w nowym dormitorium. Rozbawił mnie widok dziewczyn, które jeszcze spały z otwartą buzią i bez makijażu jak zupełnie inne osoby.

- Która jest? - Wysapała zaspana Emily. Widocznie obudził ją mój śmiech.

- Siódma. - Powiedziałam po czym ziewnęłam. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Po porannej toalecie przebrałam się w szaty i zeszłam na dół do pokoju wspólnego. Usiadłam na czarnej skórzanej kanapie i zaczęłam przeglądać podręczniki z eliksirów i transmutacji. W Beauxbatons zamiast eliksirów była alchemia, która diametralnie różniła się od zajęć ze Snapem jednak tamtejsi profesorowie starali się najbardziej jak mogli, żebyśmy nie byli w tyle z materiałem. Po parunastu minutach zaczęli schodzić się ludzie.

- Już się uczysz? - Wytrzeszczył oczy Teodor na co zaśmiałam się.

- Patrzyłam tylko czym dzisiaj nas będą męczyć. - Odparłam.

- Ciebie męczyć? Przecież ty wszystko umiesz dziewczyno - Powiedział ziewając na końcu zaspany diabeł.

- Zdradzę ci pewien sekret na dobrą naukę. - Powiedziałam a chłopak wraz z Nottem przysunęli się zaciekawieni. - Po pierwsze wszystko trzeba robić na bieżąco, żeby być ze wszystkim na świeżo. Po drugie trzeba spać w nocy. - Powiedziałam i uderzyłam Blaise kartką.

- Wczoraj na wieczór Draco poczęstował nas butelką ognistej i.. - Chłopak nie dokończył, bo znowu ziewnął.

- Dobra nie ważne, chodźcie na śniadanie. - Powiedziałam kiedy większość była już gotowa. Zjedliśmy kanapki popijając je sokiem dyniowym i udaliśmy się na transmutację, którą mieliśmy z krukonami.

- Z takimi zaklęciami należy obchodzić się ostrożnie, bo skutki uboczne mogą być na prawdę nieprzewidywalne. - Wykładała McGonagall stając obok czarnoskórego, który siedział z założonymi rękami na piersi i zwisającą głową w dół. Można było usłyszeć ciche chrapanie. Z różdżki McStarej wydobył się biały płomień, który trafił w tyłek Zabiniego. Chłopak podskoczył jak poparzony a w okół rozległ się śmiech. - Mam nadzieje, że nowi prefekci dadzą ci zasłużony szlaban za spanie na lekcji. - Powiedziała kobieta i poszła w stronę biurka. Zabini popatrzył się na mnie i Malfoya z cwanym uśmiechem.

- Posprzątasz całe piąte piętro zaraz po lekcjach. - Powiedziała krukonka, która była drugim prefektem naczelnym. Popatrzyliśmy na siebie we trójkę ze zdziwieniem.

- Co za młot. - Powiedział Blaise do Dracona na co zaśmiałam się. Już wiedziałam, że Draco się z nią nie dogada.

Następną lekcją były eliksiry. Jednak nowym nauczycielem był Horacy Slughorn a sam Snape uczył swojego wymarzonego przedmiotu obrony przed czarną magią. Nowy profesor kazał uwarzyć nam wywar żywej śmierci a w zamian jedna osoba z poprawnym eliksirem miała otrzymać felix felicis. Oczywiście Potter zrobił to pierwszy i oczywiście wyszło mu to idealnie dostając nagrodę od Slughorna. Reszta lekcji zleciała mi dosyć szybko, gdyż od roku nie miałam tych zajęć i tęskniłam za tym miejscem pod każdym względem. Do końca tygodnia po skończonych zajęciach od razu brałam się za lekcję, bo na początku roku zawsze było ich najwięcej. Kiedy nadszedł piątek a ja odetchnęłam z ulgą zmęczona całym tygodniem wylegiwałam się w pokoju wspólnym.

- W końcu można cię dorwać bez książki. - Usiadł obok mnie Blaise. - Wiesz co dzisiaj jest? - Powiedział uradowany a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi.

- Niby co?

- Dziewczyno! - Krzyknął z niedowierzaniem. - Dzisiaj impreza u nas w domu. - Powiedział oburzony. - Slytherin co roku robi najlepsze ale to najlepsze imprezy i nie wyobrażam sobie, że ciebie mogłoby tam zabraknąć. - Popatrzyłam się na niego z małym grymasem na twarzy.

Be honest. || Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz