Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do naszego dormitorium przez okno. Wstałam po woli, żeby nic co było związane ze wczorajszą imprezą nie zaszkodziło mi. Podeszłam do lusterka, wyglądałam jakbym spędziła miesiąc w Azkabanie. Poszłam się wykąpać a kiedy wróciłam dziewczyny już nie spały.
- Ciekawi mnie o kim wczoraj mówił Draco, co znaczy ten zielony? - Zapiszczała Astoria a ja wywróciłam oczami.
- Mi się wydaje, że nie mówił poważnie. - Rzuciła Pansy. - Przecież to Draco a zielony dotyczy całego Slytherinu.
- Ty masz zielone oczy Rose. - Powiedziała Emily z uśmiechem na twarzy.
- Jak wiele innych osób. - Odpowiedziałam jej bez emocji. - Z resztą faceci nie zwracają uwagi na kolor oczu u kobiet. - Powiedziałam na co dziewczyny przyznały mi rację. Ubrałyśmy się i zeszłyśmy do pokoju wspólnego. Chłopcy zdążyli posprzątać a raczej różczka im pomogła. Na kanapie siedział Nott trzymający się za głowę a obok niego Malfoy z jakąś książka. Blondyn nie wyglądał tak źle.
- Trzymasz się? - Zapytałam się Teo zajmując miejsce obok niego.
- W miarę. - Powiedział cicho.
- A gdzie nasz król imprezy Blaise Zgonini? - Zapytała się Emily.
- Bardzo śmieszne. - Usłyszałam ochrypnięty głos. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Blaisea z podkrążonymi oczami.
- A ciebie dementor dopadł, że tak wyglądasz? - Ponownie zapytała Emily. Zaśmialiśmy się wszyscy. Blaise wyglądał naprawdę źle.
- Chodź na śniadanie. Zrobi ci się lepiej Zgonini. -Rzuciłam i wstałam z kanapy. Chłopak posłał mi sztuczny uśmiech i ruszyliśmy wspólnie do Wielkiej Sali.
- Jakieś plany na dzisiaj? - Zapytał Zabini. Po zjedzeniu trzech tostów stał się nowo narodzony.
- Jest taka ładna pogoda, trzeba coś wymyślić. - Powiedziałam zakładając się rogalikiem.
- Hogsmeade? - Zapytał się Nott. - Piwo kremowe na kaca? - Uśmiechnął się na swoją propozycję. Wszyscy zgodzili się i po śniadaniu zaczęliśmy szykować się do wyjścia. Założyłam ciemnozieloną, przylegającą sukienkę i czarne lakierowane mokasyny. Do jednej ręki wzięłam małą czarną torebkę a do drugiej czarne cienkie futerko w razie jakby pogoda się popsuła. Oczywiście chłopcy czekali na nas znudzeni w pokoju wspólnym.- W końcu. - Powiedział Nott i szybko wstał uśmiechając się do nas szeroko.
- Chodźmy już. - Rzucił Zabini i wyszliśmy z pokoju Slytherinu. Pogoda była piękna a droga do Hogsmeade upłynęła nam bardzo szybko.
- Ja i Rose idziemy do Miodowego Królestwa idzie ktoś z nami? - Zapytała się Emily. Wszyscy pokręcili przecząco głowami.
- Zajmiemy wam miejsca. - Powiedział Blaise i rozdzieliliśmy się. Razem z Emily uwielbiałyśmy słodkości a w Beauxbatons posiłki były zdecydowanie lżejsze i zdrowsze od tych z Hogwartu, więc nie mogłyśmy się odczekać aż znowu najemy się czekolady. Kiedy kupiłyśmy już zapasy na następny miesiąc udałyśmy się do Pubu Pod Trzema Miotłami gdzie czekali na nas przyjaciele z piwem kremowym. Poszłyśmy do stolika i chłopcy od razu wstali. Nott odsunął krzesło Emily a Malfoy mi. Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka i zajęłam miejsce.
- Przyznajcie, że w Hogwarcie są lepsi mężczyźni. - Powiedział Teo i uśmiechnął się szeroko.
- Tak jesteście najlepsi. - Rzuciła Emily i wszyscy upiliśmy piwo kremowe. Blaise zakrztusił się napojem.
- Tylko nie ona. - Wszyscy spojrzeli w stronę, w którą spoglądał Zabini z grymasem na twarzy.
- Clearwater! - Zawołał dziewczynę Draco. Krukonka podeszła do naszego stolika nienaturalnie wyprostowana ze sztywnym uśmiechem na twarzy. Swoim zachowaniem przypominała Dolores Umbridge.
- Cofnąłem Zabiniemu szlaban. - Zaśmiał się blondyn prosto w jej twarz. - Zajmij się czymś ciekawszym i zostaw karanie ślizgonów mi albo Rosalie.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić. - Oburzyła się dziewczyna i momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy.
- Nie denerwuj się tak, proszę piwo kremowe dla ciebie. Przepraszam na Dracona.- Spojrzałam zdziwiona na Blaisea.
- Niech będzie. A ty zastanów się czy napewno nadajesz się na prefekta. - Powiedziała dziewczyna i odeszła od naszego stolika. Blaise nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Wsypałem jej tam rozkruszone cukierki wywołujące czkawkę. - Zaśmiał się głośno czarnoskóry kiedy usłyszał nie przerywającą się czkawkę.
- Będziesz miał u niej przerąbane. - Powiedziała roześmiana Emily.
- Dobrze, że Dracuś jest z nami. - Powiedział Zabini i mocno przytulił blondyna do siebie. Siedzieliśmy w pubie dobre dwie godziny i świetnie bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Postanowiliśmy wrócić do Hogwartu na obiad. Pogoda dalej nam dopisywała ale słońce powoli zachodziło. Zarzuciłam na siebie futerko i zatrzymałam się przed drzwiami do szkoły. Zobaczyłam szarą, puchatą sowę, która leciała w moim kierunku. Wystawiłam ramię i sowa usiadła na mojej ręce. Wzięłam od niej list.
- Twoja? - Usłyszałam za plecami i zobaczyłam, że zostałam sama z Draconem przed drzwiami szkoły. Trzymał w ustach papierosa.
- Moja, .. - Uśmiechnęłam się jak sowa lekko przytuliła się do mnie.
- Chcesz? - Wysunął paczkę w moją stronę.
- Nie dzięki, nie pale. - Odmówiłam.
- To dobrze, odbiera urodę. - Puścił mi oczko. Jak dla mnie papieros dodawał Malfoyowi uroku, sama nie wiem po prostu mu pasował. Wzięłam list od sowy i otworzyłam go. Mama do mnie napisała wypytując się o milion rzeczy związanych ze szkołą.- Masz bardzo podobny list do tych co matka mi wysyła, przez chwilę myślałem, że to od niej. - Zaśmiał się chłopak. Spojrzałam na śnieżnobiały papier, miejscami wydawał się pozłacany ze złotą pieczęcią. Moja mama nawet listy brała za korespondencje i zawsze zachowywała elegancję i dokładność.
- Twoja mama pewnie używa tego samego papieru, jak na arystokratkę przystało. - Zwróciłam się do chłopaka. Zmarszczył brwi.
- Należysz do dwudziestki ósemki? - Zapytał się Draco.
- Oczywiście, że tak. Nie słyszałeś nigdy o rodzie Brighton? - Zapytałam się zmieszana.
- Słyszałem słyszałem. - Powiedział chłopak zaciągając się papierosem. - Rosalie Brighton. Ładnie brzmi. - Po tych słowach skończył palić i wszedł do zamku. Puściłam sowę i również weszłam do zamku. Udałam się do Wielkiej Sali, gdzie każdy zajmował już swoje miejsca. Usiadłam obok Emily i nałożyłam sobie jedzenie. Cały weekend pogoda była piękna i większość czasu spędzaliśmy na dworze. Lekcji było pełno, przynajmniej eliksiry nie były już tak ciężkim przedmiotem za to Snape na obronie wcale nie zwalniał. Pewnego szarego październikowego dnia siedzieliśmy na lekcji obrony przed czarną magią. Potter z Weasleyem oczywiście się spóźnili i zdenerwowali Snapea szeptami przez całą lekcję i zadał każdemu z osobna esej do napisania na co najmniej pięć stron pergaminu o magicznym artefakcie, przedmiocie. Każdemu rozdał temat a mi przydzielił szafkę zniknięć. Żeby nie było tak łatwo kazał opisać czy istnieje jakiś związek z czarną magią i dziesięć innych wytycznych. Dał nam aż tydzień na to zadanie, więc jak na Snapea było to bardzo dużo. Po całym dniu lekcji rzuciłam się na skórzaną kanapę w pokoju wspólnym Slytherinu bez sił.
- Zrób trochę miejsca dla starego przyjaciela. - Usłyszałam głos Blaise i posunęłam się trochę. - Posuń się jeszcze olbrzymie. - Powiedział i załaskotał mnie.
- O nie. - Popatrzyłam na chłopaka złowrogo. - Wiesz co właśnie zrobiłeś? - Zapytałam się groźnie Diabła. - Ja nienawidzę łaskotek. - Powiedziałam i po woli wstałam z łóżka.
- Mam się bać? - Blaise uniósł do góry brwi a ja z prędkością światła rzuciłam się na niego atakując go łaskotkami. Chłopak zaczął śmiać się na całe lochy ale kiedy tylko zaczerpną trochę energii to on zaczął atakować mnie. Udało mi się uciec z jego uścisku i gonił mnie po całym pokoju wspólnym aż nie wpadłam na kogoś przewracając go na ziemię. Zobaczyłam stalowe tęczówki, które wpatrywały się we mnie bez uczuć. Dobrą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie dopóki Blaise nam nie przeszkodził.
- Ekh. - Spojrzałam w jego stronę i ujrzałam chłopaka i pare innych osób jak wpatrują się w nas z zaciekawieniem. Zeszłam szybko z chłopaka.
- Przepraszam. - Powiedziałam cicho. Malfoy tylko mi przytaknął.
- A wy na co się gapicie? - Krzyknął do reszty ślizgonów i wyszedł z pokoju.
- No ładnie. - Zaśmiał się Zabini. - Draco nie jest dzisiaj w humorze. Miałaś szczęście, bo kogoś innego już dawno potraktowałby cruciatusem.
- To wszystko przez ciebie. - Powiedziałam do przyjaciela. - Zapamiętaj, że nienawidzę łaskotek. - Puściłam mu oczko i poszłam do swojego dormitorium.
Kolejny za nami, mam nadzieję, że w miarę spodoba wam sie opowiadanie!
CZYTASZ
Be honest. || Draco Malfoy
FanfictionSzósty rok nauki w Hogwarcie był przełomowy dla każdego, zwłaszcza dla tej dwójki.. Lilian bardzo chciała mu pomóc lecz nie wiedziała, że została wykorzystana a uczucia wzrastały z każdym dniem.. Opowiadanie jest fikcją i może różnić się od sagi. M...