04. Long live the reckless and the brave

1.7K 173 26
                                    

-Mike, a ty co tu... - nie dokonczył, bo przerwały mu usta młodszego chlopaka, które właśnie wylądowały na jego, złaczając je w pocałunku.

Mike nie miał pojęcia co właśnie zrobił, jednak nie obchodziło go nic, gdy Luke oddał jego pocałunek. Wyższy chłopak położył swoje duże dłonie na jego biodrach i momentalnie przysunął go bliżej siebie. Mike zarzucił ręce na jego szyję i poglebił pocałunek na co blondyn uśmiechnął się mu w usta. Clifford poczuł, że motyle w jego brzuchu szaleją. Nie mógl nic na to poradzić i wypuścił cichy jęk, kiedy poczuł ręce chłopaka na swoich udach. Podniósł go, a Mike oplótł nogi wokół jego talii i mocniej się go złapał. Luke przegryzł dolną wargę chłopaka, na co tamten znowu cicho jęknął i rozchylił usta, aby dać językowi Luke'a pole do popisu.
Całując się z nim, Mike czuł się jak na haju (mimo tego, że nigdy nie był na haju, to zgaduje, że właśnie tak by się czuł).
Opamiętał się dopiero wtedy, kiedy ręka Luke'a zawędrowała na jego tyłek. W tym właśnie momencie usłyszeli głośny krzyk dziewczyny. Luke odessał się od Michaela i postawił go na ziemi, po czym obejrzał się za siebie.

-Luke, do cholery jasnej co sobie wyobrażasz?! - ponownie krzyknęła tuż przy nich, przez co Mike aż podskoczył.

-Um Stacy... -Luke podrapał się w tył głowy i przystanął z nogi na nogę.

Dziewczyna aż poczerwieniała ze złości. Mike stał tam jak wryty i nie wiedział co ma robić. Poczuł jak ktoś łapie go za rękę i ciągnie w strone wyjścia ze szkoły.

-Co ci odbiło, Mike?! - został skarcony przez przyjaciela, gdy już wyszli z budynku.

-Jja nie wiem, Con... - uśmiechnął się szeroko i oparł o najbliższy słup z ogłoszeniami.

-Nigdy bym nie przypuszczał, że jesteś zdolny do czegoś takiego, Miki.

-Uwierz, że ja też... Ale on... Ale to... To było takie wow... On jest wow.. - rozmarzył się młodszy chłopak.

-Fakt. To nie był zwykły pocałunek. Jakby Stacy wam nie przerwała, to już się boje co by się tam dalej potoczyło.

-Ojej...

-Weszlibyście do jakiejś klasy i zaczęli pieprzyć na biurku.

Mike zarumienił się i zachichotał cicho.

-Taaa

Connor tylko pokręcił głową rozbawiony reakcją przyjaciela. Mike chyba w końcu zaczął żyć.

-Odwróć się, pomidorku.

-Co? - Mike się odwrócił i popatrzył na ogłoszenia. W oczy rzucił mu się tylko plakat reklamujący skoki na bungee.

-Tak, dokładnie na to się patrz, Miki - Con stanał za nim i oparł głowe na jego ramię.
-Na to...? -wskazał palcem plakat.

Conny przytaknął.

-Nie! - pisnął Mike. -Nie, nie, nie i jeszcze raz nie i nie!

-Ah nie bądź baba, Mike. To może być ciekawe.

Mike odwrócił się przodem do przyjaciela i popatrzył na niego poważnie.

-Nie zrobię tego, Connor.

-Zrobisz - Con nachylił się nad nim i odczepił plakat ze słupa. Schował go do kieszeni i uśmiechnął szeroko do Mikiego. Ten tylko westchnął, wiedząc, że nie ma szans, aby Connor odpuścił.

-Wiedziałem, że się zgodzisz, kotek.

Mike ponownie westchnął i złapał Connora za nadgarstek. Pociągnąl go w strone najbliższej kawiarni.

Po skonczonych "lekcjach" Mike wrócił z powrotem pod szkołę i czekał na autobus. Uśmiech nie schodził mu z twarzy nawet na chwilę. Autobus przyjechał po paru minutach. Mike wsiadł do niego i zajął miejsce od razu przy wyjściu. Włożył słuchawki do uszu i załaczył pierwszą lepszą piosenkę.

Po chwili usiadł obok niego Luke. Wyjął Michaelowi jedną słuchawkę z ucha i popatrzył na niego.

-Co to było, to w szkole, Mike? - powiedział poważnym tonem.

-Ja uh, um... - spuścił wzrok na swoj telefon.

-Wiesz, że miałem kłopoty przez ciebie? Pokłóciłem się znowu ze Stacy.

-Znowu...? To dlatego z nią nie siedzisz teraz? - zapytał wyciągając drugą słuchawkę.

-Tak i tak, znowu. Często się kłócimy mimo tego, że jesteśmy razem już 5 miesięcy. Chyba nasz związek się wypalił. Stacy myśli, że ją zdradzam no i teraz jak nas widziała to nabrała pewności, że to prawda...-westchnął i przeczesał ręką włosy.

-Przepraszam... - powiedział cicho Mike.

-Nie nie przepraszaj, Michael. Jest okej, serio - uśmiechnął się lekko.

Michael trochę się rozpromienił.

-Myślałem, że będziesz chciał mnie zabić... Z resztą i tak jutro już zginę - wzruszył ramionami obojętnie.

Luke zmarszczył brwi i uważnie się na niego popatrzył.

-Że co? Że jak? Jesteś medium, czy coś?

-Niee - zaśmiał się widząć minę blondyna. -Jutro skaczę na bungee.

-Wow - wydukał tylko.

-Tylko wow? Spodziewałem się większej reakcji po tobie.... - Mike uniósł brew i się zaśmiał lekko.

-Wow, bo mnie zdziwiłeś. Taki Mikey i bungee. Troche tak no... Nierealne?

-Dzięki, wiesz - prychnął i założył ręce na piersi.

-No hej, podziwiam cię. Ja bym się nie odważył.

Mike tylko jęknął. To, co powiedział Luke wcale go nie pocieszyło. Wręcz przeciwnie. To kolejny dowód, że to zły pomysł.

-Chyba nie pomagam... - stwierdził Luke i objął Michaela ramieniem. Ten lekko się uśmiechnął i ledwo co powstrzymał, żeby nie wtulić się mocno w blondyna.

-A dlaczego w ogóle chcesz to zrobić?

Bo reszta mojego życia nie może być taka nudna jak była do tej pory

-Chce spróbować czegoś nowego po prostu - wysilił się na szeroki uśmiech.

-Dodać ci otuchy? - Luke uśmiechnął się zadziornie i nieco zbliżył do chłopaka.

Mike pokiwał nieśmiało głową, nie wiedząc za bardzo co Luke może może mieć na myśli. Popatrzył na niego uważnie i jego wzrok zatrzymał się na pięknych oczach Luke'a. Były takie błękitne i przypominały mu Pacyfik. Już miał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo Luke złaczył ich usta w czułym i delikatnym pocałunku.
Lekkie zdziwienie wkradło się na jego twarz, żeby zaraz potem ustąpić szerokiemu uśmiechowi.

-Ojej... - powiedział cicho Mike i zarumienił się lekko.

Luke przyłożył palec do swoich ust i wydał ciche "Shh", po czym wstał i wysiadł z autobusu zostawiając zdziwionego chłopaka w środku.

I Muke się stało

Cancer  ⚣ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz