[oo7] i don't usually talk about it

191 19 11
                                    

25 Maja 2019r. (Sobota) godz. 17:34 Paryż, Piekarnia "Tom&Sabine"

Nawet jeżeli przyprawiało to Marinette o okropny ból brzucha i głowy, musiała umówić się z Chloe na spotkanie w sprawie projektu. Chociaż musiała przyznać, że myślała iż będzie to bardziej problemowe.

Młoda Bourgeois okazała się zorganizowana i nie miała problemu z umówieniem się z ciemnowłosą na spotkanie w domu tej drugiej. Nawet przyszła na czas, co było już w ogóle zaskoczeniem dla Dupain-Cheng, ponieważ spodziewała się, że będzie musiała wszystko robić sama.

Blondynka przyszła na trzecią. Godzina była idealna, bo fiołkowooka zdążyła w tym czasie odreagować, przemyśleć plan projektu i także zjeść spokojnie obiad z rodzicami.

Gdy niebieskooka przekroczyła próg mieszkania państwa Dupain-Cheng, przywitała się z nią Marinette (przywitanie to było bardzo naciąganie miłe, przez co Chloe straciła natychmiast cząstkę radości jaka tkwiła z nią od rana). Bourgeois od razu pokazała jej duże kartki jakie przyniosła ze sobą oraz parę wydrukowanych obrazków. Ciemnowłosej tylko pozostało zaprowadzić dziewczynę do swojego pokoju, by mogły już zacząć.

Tak oto siedziały już prawie trzy godziny nad projektem. Do tego wybrały książkę pod tytułem "Mały Książę". Uznały, że to będzie najłatwiejsze, plus książka jest ciekawa i uczy wielu zachowań i tak dalej. Na przykład mówi wiele o przyjaźni.

Nie rozmawiały o jakiś codziennych sprawach, typu rodzina, szkoła. Raczej starały się skupić na pracy i o niej rozmawiać. Trzeba zaznaczyć, że Marinette starała się utrzymywać dystans z Chloe, bo nadal żywiła do niej mieszane uczucia. A sama Chloe? Chloe chętnie odpowiadała na przeróżne pytania ciemnowłosej. Pewnie znowu nakręciła się na przyjaźń z nią i ma nadzieję, że dzisiaj może coś się zmieni.

- Wiesz... Nadal mnie zastanawia po co wróciłaś do Paryża. - ciemnowłosa odezwała się po kolejnej długiej chwili ciszy, gdy wycinała jeden z obrazków.

- Co? - Chloe, jakby wybudzona z transu, odłożyła klej i spojrzała na Marinette.

- Bo... Wiesz... - fiołkowooka mimo wszystko kontynuowała czynność jaką było obsługa nożyczek. Nie chciała, żeby jej wzrok spotkał się z tym blondynki. - W Nowym Jorku miałaś wszystko, co nie? Byłaś tam dobrze rozpoznawalna, chodziłaś do jednej z tych lepszych szkół, mieszkałaś pewnie w jakiejś wypasionej willi, miałaś znajomych...

- O... - dla Marinette było dobrze słyszalne, że głos blondynki delikatnie się załamał. - Myślisz że mogłabym Ci to powiedzieć?

Dupain-Cheng tylko wzruszyła ramionami.

- Wybacz, nie sądziłam, że jest to aż tak osobiste. Jeżeli nie chcesz, to nie mów.

- Nie. Chyba mogę Ci powiedzieć. Chyba ufam tobie...

Ciemnowłosa zaskoczyła się wyznaniem niebieskookiej o zaufaniu. Czy to naprawdę oznaczało, że Chloe w jakimś sensie się zmieniła? W zasadzie wiele rzeczy na to wskazywało. I jej piękne zachowanie w stosunku do tych dzieci w czasie zajęć gimnastycznych. Może poprostu Marinette nie chciała przypuścić do siebie myśl o tej "dobrej Chloe"?

- Tak... Możesz mi zaufać... Chcę tylko... - fiołkowooka zawachała się trochę, zanim dokonczyła zdanie. Taka rozmowa z Bourgeois była trochę dla niej dziwna. - Em... Jak chcesz, to się wygadaj, jeżeli masz taką potrzebę.

- Dziękuję, Marinette. Zwykle nie opowiadam o tym, ale skoro mówisz, że mogę się wygadać... - blondynka uśmiechnęła się ciepło, a następnie westchnęła cicho. - Okej... Więc myślę, że zacznę od początku.

Marinette energicznie przytaknęła. Nadal czuła się dziwnie. Nigdy by nie pomyślała, że będzie siedzieć w jednym pokoju z Chloe, która będzie jej teraz opowiadać o swoich problemach. Ciemnowłosa miała jakieś poczucie, że to co robi jest złe, bo przecież jeszcze dzień temu nie przypuszczała Bourgeois do kontaktu z nią i jej przyjaciółmi, a teraz blondynka chciała się przed nią wygadać, a Marinette się zgodziła.

- Zaczęło się, gdy zawitałam do szkoły w Nowym Jorku. Miałam nadzieję, że tam znajdę nowych znajomych, ale się szybko przejechałam na tych oczekiwaniach. Poznałam dwójkę jakiś dziewczyn, myślałam że się z nimi zaprzyjaźniłam... Ale po dwóch miesiącach, w których zdążyłam powysyłać im moje głupie zdjęcia, tak dla zabawy, one je pokazały całej szkole. Potem było tylko gorzej... - głos Chloe delikatnie się załamał, ale nadal kontynuowała. - Ciągle opowiadały jakieś rzeczy na mój temat, wszyscy ze szkoły śmiali się z moich zdjęć w magazynach... Próbowałam się tym nie przejmować, ale się nie dało... Aż w końcu... - w tym momencie oczy Bourgeois zalały się łzami. - Aż w końcu doszło do myśli samobójczych...

Serce ciemnowłosej natychmiast podskoczyło. Nigdy by nie pomyślała, że Chloe mogłaby mieć myśli samobójcze. I to wcale nie brzmiało jak coś, co blondynka mogłaby sobie wymyśleć. To była naprawdę poważna sprawa. Raczej po żadnemu człowieku nie można się spodziewać, że mógłby mieć takie myśli, ale to co usłyszała Marinette naprawdę ją zaskoczyło.

Bez większego zastanowienia przysunęła się do Chloe i objęła ją delikatnie ramieniem.

- Przykro mi, Chloe. - ciemnowłosa poczuła na swojej lewej ręce łzy blondynki, ale nie przeszkadzały one jej.

Oczywiście nie chciała brać jej na litość. Nigdy tego nie chciała.

queen ⌗ chloe bourgeoisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz