Litwa spojrzał znużony snem na wyświetlacz swojego telefonu, który właśnie rozdźwięczał się informując o nadchodzącym połączeniu. Spojrzał na wyświetlającą się godzinę a potem na nazwę kontaktu. Czego Polska może chcieć o czwartej nad ranem?
Przez chwilę walczył z chęcią zignorowania telefonu i wyspania się w dzień względnie wolny, jednak znając Polskę, bez Litwy wykombinuje coś jeszcze gorszego i wróci ledwo żywy.
Trzeba było odebrać zanim rozpęta trzecią wojnę światową.
— Cześć, Licia! Słuchaj, mam prośbę. — Zaczął Polak, przez chwilę milczał i Litwa przez bardzo krótki moment zastanawiał się, czy przypadkiem nie rozpętał tej wojny i nie chce go w nią wciągnąć. — Chyba przyjmę inne nacje w moim starym domu w Krakowie, wiesz, ten co jest trzydzieści minut jazdy konnej od Zamku Wawelskiego.
Tak, wiedział. Wiele razy był i mieszkał w owej posiadłości, ponieważ domem nie powinno się go nazywać. Wiele razy w średniowieczu jeździli tam razem na coś w rodzaju wakacji i przerwy od całego politycznego chaosu. Tylko we dwójkę.
W tejże posiadłości były dwie komnaty sypialne, ale zawsze korzystali z jednej.
— I według mnie jest w miarę czysty, ale wiem jak ty widzisz mój porządek, więc czy mógłbyś mi proszę pomóc ogarnąć to miejsce zanim wszyscy przyjadą?
Przez chwilę trwała cisza. Feliks zastanawiał się powoli, czy aby Litwa po drugiej stronie słuchawki z powrotem nie zasnął i go nie słuchał. W rzeczywistości jednak przetrawiał słowa, jego trybiki w głowie obracały się bardzo wolno przez nagłe wybudzenie ze snu.
— Czyli to ty jesteś gospodarzem? — Zapytał. Właśnie przypomniał sobie, że pod koniec ostatniego spotkania nie zostało podane miejsce i kraj następnego. Niepodobne do Niemiec, więc chyba nie miał tego zaplanowanego.
— Ta. — Westchnął Polak. — Ten blond hitlersyn poprosił mnie o zostanie na słówko po wszystkim i wyjaśnił, że zostałem jedynym krajem z możliwością zorganizowania spotkania narodowego, bo u reszty jest wielki bajzel polityczny.
— ... Co? — Mózg Litwy próbował nadgonić za szybkimi zdaniami Polaka, zawsze zastanawiał się jakim sposobem można mówić tak szybko i bez zająknięcia w tak trudnym języku. Nawet nie zauważył, że rozmawiają po polsku.
— W Chinach rozprzestrzenia się dość niebezpieczny Koronawirus, Ameryka wywołał wojnę Iranowi, we Francji strajkują (co nie jest niczym nowym!), Brexit nadal jest jakimś cholernym żartem, WHO jest komunistyczne, Unia Europejska powoli staje się Czwartą Rzeszą, imigranci stają się problemem w Niemczech, Ukraina i Rosja biją się nadal o Krym, a Australia się pali.
Litwa zamrugał kilka razy i potarł skronie. Trzecia wojna światowa odhaczona, jeszcze teraz Koniec Świata.
— Ostatnio mówiłeś, że Syberia się pali.
— No, a teraz Australia. Ogólnie to ostatnio podawali w faktach, że jest tam u nich powódź i zalało dużą część miast.
I tak źle i tak nie dobrze. Litwa już otwierał usta by coś dopytać, jednak wolał już nie wiedzieć. Słodka niewiedza co się dzieje na świecie czasem chroni człowieka od potężnego bólu głowy.
— I u ciebie jest najbardziej stabilnie?
— Nie musisz używać sarkazmu.
Litwa zastanowił się chwilę, trochę mu było tęskno do dawnych czasów. Zechciało mu się powrócić, zechciało mu się powspominać i wydrzeć serce na małe kawałeczki przez nachodzącą nostalgie. Tamto miejsce nie kojarzyło mu się z niczym złym, więc te wspomnienia najbardziej bolały.
CZYTASZ
Sprzątanie Polskiej Piwnicy //Hetalia
FanfictionUWAGA: Książka jest kontynuowana na koncie @aurum_cat i teraz nosi tytuł „Przeklęta Piwnica" Póki nie poprawię tych trzech pierwszych rozdziałów, książka będzie na obu kontach