AKT I. CZĘŚĆ III

140 28 60
                                    

Scena VII

Sala tronowa — dzień następny. Krak siedzi na tronie, obok niego Wanda. Prowadzą żywą rozmowę, gdy nagle wchodzi szambelan.


SZAMBELAN

Książę, księżniczko — gość przyszedł ważny.

To książę Wojemił wraca z wyprawy.

Prosić?


KRAK

Natychmiast! Świętować trzeba dzień! Syn mój pewnie był prężny

W boju. 

Ile musiał trudu znosić?


WANDA

Sam powie, ojcze najdroższy.

(wchodzi Wojemił, ubrudzony, z podkrążonymi oczami, niesie w dłoni kawałki zbroi)


WOJEMIŁ

(kłania się)

Ojcze i siostro — straszne nowiny.

Wando, proszę, zostań — choć wieści nie dla uszu dziewczyny.

Czcibor i Małogost oddali ducha w boju,

Nie pokonawszy ze mną smoka w tym strasznym znoju.

(pada na kolana)

Ach, ojcze! Żal za serce ściska,

Gdy braci pożarły smoka przeklęte zębiska!

(Krak i Wanda patrzą po sobie, a potem kierują wzrok na Wojemiła)


WANDA

Och, bogowie!

Dlaczego nas karzecie?

Czy nie prosiłam was, duchowie,

O powrót książąt w chwały majestacie?


KRAK

Biedni synowie moi!

Przyniosłeś tylko po kawałkach zbroi?

Smok pożarł książąt—rycerzy?


WOJEMIŁ

Powstrzymywać smoka sprawa ciężka!

Wielka to i straszna bestia,

Gotowa zjeść każdego, kto pod jamę bieży.


KRAK

To straszne wieści!

Wando, wyjdź, to nie dla uszu niewieścich...


WANDA

Zostanę, by błagać bogów o zlitowanie się nad mym ludem.

Czy smok został zabity? Chyba tylko cudem!


WOJEMIŁ

(kręci przecząco głową)

Uciekać musiałem...

Z bólem w sercu jamę opuściłem!

WandaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz