AKT IV. CZĘŚĆ II

95 23 66
                                    

Scena IV

Droga w lesie — niedaleko polana — w oddali widać zabudowę miejską. Niemcy jadą konno, uzbrojeni. Na przodzie konwoju książę Roderyk i Arnold, jego doradca.


RODERYK

(zirytowany)

Słyszałeś? — pf! — rządzi sama!

Cóż za wielka z tej Wandy dama!


ARNOLD

Odmówiła swej ręki nie tylko tobie, panie.

Uparta i silna jest.


RODERYK

Łżesz jak pies!

To niewiasta, a list jej — czcze gadanie.

(dojeżdżają do zacienionego, otoczonego drzewami zakątka w lesie, Roderyk woła)

Hej, stać!

Namioty rozkładać!

(do Arnolda)

Teraz chcę tylko odpocząć,

Na miękkiej trawie dam mym wojom spocząć...


ARNOLD

Panie, słuszna decyzja.


RODERYK

(na stronie)

A jutro — jadę po koronę! Nie przeszkodzi mi żadna krew, żadna blizna!


(ściemnia się — Niemcy zsiadają z koni i zaczynają przygotowywać namioty, w obozowisku ruch)



Scena V

Sala tronowa — ten sam wieczór. Wanda w oddali od tronu czyta księgę. Nagle drzwi się otwierają — wchodzi strażnik.


STRAŻNIK

Droga pani!

Moi podwładni zarzucają mnie wieściami,

Że ktoś pod zamkiem obozowisko rozłożył.


WANDA

(unosząc głowę znad księgi)

Swój czy cudzoziemiec?


STRAŻNIK

Cudzoziemiec, wielki pan...

(po chwili)

A co, jeśli on chętnie by koronę twą, pani, włożył?


WANDA

Na to mu nie dam —

Ani czasu, ani pozwolenia!

Każ budzić wojów i czekajcie na moje dalsze życzenia...

(strażnik wybiega — Wanda zostaje sama)

Książę uparty, nic mu nie mówią

Moje zarządzenia, Germanie się chlubią

WandaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz