2

338 33 3
                                    

Oh jakież ogarnęło mnie wkurwienie kiedy mój ukochany zwyczajnie potraktował mnie jak wariatkę, która rzuca się na ludzi. Może i niepotrzebnie słuchałam chłopaków? Na pewno teraz nie zastanawiałabym się czemu Buciaratti nie okazuje mi uczuć, nie zrobiłabym z siebie idiotki i w dodatku nie musiałabym się denerwować. Jednak... Oni mieli rację. Nie zachowywaliśmy się jak para, a jak już to para przyjaciół.
Jedyne co w tej chwili mogłam zrobić to przejść się gdzieś żeby ochłonąć.
Powrót do restauracji nie wchodził w gre. Musiałam jeszcze raz, wszystko na spokojnie przemyśleć. Może była w tym też częściowo moja wina?
     
        *                  *                  *
Tymczasem lider grupy próbował wyciągnąć coś od swoich ludzi w mojej sprawie, niestety z marnym skutkiem. Obiecali że ta rozmowa zostanie między nami więc nie mieli zamiaru pisnąć nawet słówka.
Po wielu namowach, groźbach i pytaniach odezwał się Abacchio znudzony obecną sytuacją.
- Kiedy macie miesięcznice? -
Brunet nie rozumiał pytania byłego mundurowego.
- Za dwa dni. Co to ma do rzeczy? -
- Postaraj się lepiej Buciaratti. Być może zaważy to na waszej przyszłości. O ile jakąkolwiek razem planujecie. O ile ty jakąś z nią planujesz. - Powiedział poważnym tonem głosu zerkając na towarzyszy. Ci tylko spojrzeli po sobie i namawiali Bruno do przedstawienia im rozkazów kapo.
Bruno próbował się jeszcze ze mną skontaktować ale odrzucałam połączenia. Nie miałam ochoty na słuchanie jego głosu. Tego który wywoływał u mnie dreszcze.
Zrezygnowany mężczyzna przeprowadził spotkanie do końca.
Wciąż zastanawiał się dlaczego tak właściwe się tak zachowuje i dlaczego zaczęłam go ignorować.
Nie widział za dużo powodów za które mogłabym być na niego zła. W ogóle żadnych powodów według niego nie było.
Rozmyślał też nad słowami Leona. Miesięcznica? Wspólna przyszłość?
Jedno z tych miał zaplanowane na błysk. Drugie natomiast było dla niego niewiadome. Był świadomy że nie poświęcał mi za dużo czasu, co wziął jako jeden z powodów. Większość jego spędzaliśmy razem, ale w grupie.
Zauważyłam podczas tego, że Bruno nie lubił publicznie okazywać uczuć.
Robił to dopiero kiedy byliśmy sami. Sporadyczne przytulanie to też okazywanie uczuć prawda?
Tsa... Sporadyczne....

           *                 *                *
Przesiedziawszy dwie godziny na dachu mniej więcej wszystko sobie ułożyłam. Postanowiłam o nas zawalczyć i postarać się trochę bardziej niż on. Jednak jeśli nie będzie tego chciał to nie widzę przyszłości dla naszego związku.
Wysłałam mu wiadomość. Napisałam tam tylko że czekam na niego przy wejściu do parku, i że muszę z nim porozmawiać.
Udałam się w umówionej miejsce czekając na jakąś odpowiedź której nie dostałam, za to dziesięć minut później ciemno włosy stał już obok mnie.
- Gdzie byłaś? Odeszłaś bez słowa w dodatku ignorowałaś moje połączenia. Coś się stało? Chcesz o tym porozmawiać? - Zapytał zbliżając się na niebezpieczną odległość do mojej twarzy. Oddaliłam się trochę odczuwając na sobie lekki rumieniec.
Nie byłam do czegoś takiego przyzwyczajona więc każde nawet zbliżenie tak właśnie się kończyło.
- T-tak bo widzisz.. -
Wymamrotałam odwracjąc wzrok. Cholera... W moich wyobrażeniach był ze mnie taki kozak, a teraz się okazało że jednak jestem klapkiem.
Buciaratti westchnął kontynuując. - Myślę że powiesz mi to w piątek wieczorem. Wtedy będziemy mogli na  spokojnie porozmawiać. -
Zaświeciły mi się oczy.
- To Randka? - Zapytałam sama z siebie.
- Um.. Tak-
Mężczyzna spojrzał na zegarek a później znów na mnie.
- [Twoje imię] nie zaczynasz czasem zaraz zmiany w kawiarni?

Te dwa słowa || Bruno Buciaratti x Reader || Jojo'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz