Małe trzęsienia ziemi - trzy noce (III)

4.5K 121 2
                                    

 Noc trzecia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Noc trzecia

Mężczyzna prowadzący samochód, syknął poirytowany. Warunki jazdy stawały się coraz gorsze. Miał tego dosyć. Trzeba było posłuchać samego siebie i zostać w hotelu na jeszcze jedną noc. Zerknął w lusterko. Na tylnym siedzeniu drzemał jego młodszy brat. W uszach miał malutkie słuchawki, w zaciśniętej dłoni iPoda. To jemu zawdzięczał wolność, choć nie wiadomo na jak długo. Z pewnością policja zaczęła już go szukać, lecz chyba nie spodziewali się, że zdoła uciec tak daleko. W zasadzie gdyby nie pogoda już dawno byliby na miejscu, w Genewie. Ba! Być może siedzieliby w samolocie, w klasie biznesowej, popijając szampana i snując plany na przyszłość. Teraz to jednak mało ważne, bo musiał uporać się z aktualnymi kłopotami. Jeden z nich siedział tuż obok, z rudą głową kiwającą się z boku na bok i smacznie pochrapywał.

W zasadzie nie była im do niczego potrzebna. Ale gdyby jej nie zabrali, to wtedy musiałby pozwolić Szymonowi strzelić. To dziwne, ale nie miał ochoty tego robić. Przypominała wystraszonego wróbelka, z tymi ogromnymi oczyma, trójkątnym podbródkiem i filigranową sylwetką. Bezbronna, zaskoczona ptaszyna. Prychnął z niesmakiem. Ależ mu się zebrało na porównania. Dziewczyna jak dziewczyna, może trochę bardziej urodziwa od innych. Tylko że naprawdę nie chciał jej skrzywdzić. Tak jak ostatniej nocy, gdy drżąca tuliła się do niego, na wpół przytomna odwzajemniała pieszczoty. Nigdy wcześniej nie przepuściłby takiej okazji, zwłaszcza po tak długim okresie wstrzemięźliwości. Trudno było mu zrozumieć samego siebie.

Wyciągnął rękę i bardzo delikatnie pogładził zmierzwione włosy Moniki. Nie zareagowała. Potem opuszkami palców dotknął piegowatego policzka. Śliczna, naprawdę śliczna. Syknął, bo samochód zniosło na lewo. Nie powinien się rozpraszać podczas jazdy w takich warunkach. Zerknął na gps. Do celu pozostało im jeszcze ponad pięćset kilometrów. Jeśli odbije w prawo, będą mogli przenocować w przytulnym hotelu. Tylko tym razem będzie lepiej jeśli weźmie pokój z trzema łóżkami.

– Planujesz postój? – Szymon zerknął zza jego ramienia.

– Tak. Mam dosyć jazdy w takich warunkach. Po drodze mamy Stuttgart, zanocujemy na obrzeżach.

– Super, nie mogę się doczekać – odparł jego brat z przekąsem. – Ale tym razem ja śpię z rudą.

– Przestań mnie drażnić. Dwie ulice dalej jest niewielka mordownia, dostaniesz wychodne skoro tak ci spuchły jaja.

Szymon zachichotał.

– Pies ogrodnika. Sam nie ruszy, a drugiemu nie da.

Darek wzruszył ramionami. Było mu to obojętne. Byle tylko brat trzymał się z daleka od Moniki.

– Jesteśmy na miejscu? – rozległ się zaspany głos dziewczyny.

– Nie. Przed nami jeszcze jeden nocleg.

– To dobrze. Całkiem zdrętwiałam i jestem głodna jak wilk.

– Kupimy po drodze kanapki. A potem prosto do hotelu.

Małe trzęsienia ziemi - trzy noce [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz