ROZDZIAŁ 6

166 5 0
                                    

MARINETTE

Otwarlam oczy i rozejrzalam się po mieszczeniu. Szybko sobie przypomniałam wydarzenia z wczoraj. Spojrzałam na Adriena, który jeszcze spał wtulony we mnie. Uśmiechnęłam się. Od kad pamiętam marzyłam o tym by się do niego przytulać, jednak w zupełnie w innych okolicznościach. Mimo wolnie z ust wyrwał mi się szlok, co obudziło blondyna.
-Mari.. - Przytulił mnie.
-Och, Adrien.... Tęsknię za nimi.
-Wiem, Księżniczko. - Przytulił mnie. - Chcesz zostać w domu?
-Tak. Nie dam dziś rady iść do szkoly
-To zrozumiałe. Chcesz coś do jedzenia?
-Tak. Macie może płatki?
-Powinno się coś znaleźć. Łez sobie a ja ci przyniosę.
-Nie trzeba....
-To żaden kłopot, Marinette. Wiem, że ci ciężko i chce cie wesprzeć. - Uśmiechnął się lekko i wstał z łóżka.
-Dziękuję.
Chlopak, zszedł na dół, a ja ubrała się w jedną z lekkich sukienek, które zaprojektowałam. Usiadłam na parapecie i westchnęłam. Mamo... Tato... Tęsknię-pomyślałam. Przypomniałam sobie jak zawsze, zegnalam się z nimi idąc do szkoły, jak zawsze mnie wspierali. Jak dbali bym była szczęśliwa i by niczego mi nie brakowało. Jednak w tej chwili pragnęłabym tylko znów ich zobaczyć. Pożartowac z tatą i robić croissanty z mamą.
-Mari,jestem-Powiedzial Adrian stawiając miseczkę na biurku.
-Dzięki-Podeszła i usiadłam przy biurku.
-Marinette, możesz tu zostać tak długo jak zechcesz. Rozmawiałem z tatą i powiedział, że gdybyś czegokolwiek potrzebowała, zwróć się do mnie lub Nathalie.
-Jesteś taki dobry-Westchnęłam.
-Ty też. Zawsze byłaś pomocna i pełna uśmiechu dla każdego. Dlatego chcę zrobić to samo dla ciebie.
Spojrzałam na niego. Był taki wspaniały. Dobry, uczynny i pełen ciepła oraz zrozumienia. Nigdy w całym życiu nie widziałam kogoś tak bliskiego ideału i pewnie nie poznam.
-Chcesz bym został? - Spytał.
-Nie. Powinieneś iść do szkoły. Ja też z resztą, ale na razie trudno mi się pozbierać.
-W porządku. Jak wrócę, dostaniesz notatki. Co powiesz, potem na film? Zaprosił bym też Alye i Nino.
Zastanowilam się. Pomyślałam, że towarzystwo tych golabków może mi pomóc.
-Chętnie-Uśmiechnęłam się.
-W takim razie film, chipsy i cola oraz film. Nie martw się Mari. Tęsknota co prawda nie minie ale z czasem będzie łatwiej.
-Wiesz to z doświadczenia, prawda?
-Owszem. Widzisz mama zmarla dawno temu. Jednak wciąż widzę jej uśmiech, jak gotuję i bawi się że mną. Powiem jedno. Na początku będzie trudno. Z czasem jednak uda ci się pozbierać. A ja, Alya i Nino zawsze będziemy obok.
-Wiem i bardzo dziękuję. Adrien powiedz proszę Alyi, że nie jest najgorzej. Nie chcę by nie potrzebnie martwiła się mną.
-W porządku. - Odpowiedział i przytulił mnie na pożegnanie. Potem wyszedł.
Położyłam się na łóżku i przez chwilę patrzyłam w sufit. Pomyślałam o tym jak rodzice umarli nie znając prawdy o mnie. Po raz pierwszy poczułam się z tym źle.
W końcu mój wzrok padł na gitarę przy biurku. Podeszła i wzięłam ją w ramiona. Po chwili pokój wypełnił się jej dźwiękami, a mój głos smutny, ale jednak spokojny rozbmiewal po pokoju.
-Marinette to jest piękne-Powiedziała Tikki wyskakując z torebki.
-Och, Tikki. Przepraszam, że zapomniałam. Zaraz dam ci ciastko-Powiedziałam i siegnelam do torebki z kad wyjelam metalowe pudełko i podałam kwami jedno z ciastek.
Tikki uśmiechnęła się lekko i jadła powoli.
-Nie przejmuj się. Nie dziwię się, że zapomniałaś. To co cię spotkało było przecież wstrząsem.-Powiedziala kwami.
-Dzieki,Tikki.
Potem wróciłam do grania, a Tikki sluchalala z uśmiechem.
Po godzinie stwierdziłam, że czas zaprojektować sukienkę pogrzebową.
Robiłam to jednak powoli, bo wciąż widziałam wspomnienia. Mamę, która mówiła w zartach, że będzie pomagała mi w projekcie w sukni ślubnej, ojca który dla swojej córki zrobiłby wszystko.
Po chwili w szkicu pojawiła się taka(sorki ale nie znalazłam żadnego szkicu, więc wstawiam zdjęcie) sukienka. U góry miała mieć koronki, gdzie szły potem na ramiona. Dalsza część miała składać się z materiału.

Gdy skończyłam, stwierdziłam, że trochę się przespie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy skończyłam, stwierdziłam, że trochę się przespie. Położyłam się więc i zamknęłam oczy.




Adrien

Pojechałem do szkoły i na samym wstępie zostałem przesłuchany przez Alyę. Rany boskie rozumiem, że się martwi ale niech trochę przystępuje, błagam. Spojrzałem, z prośbą ratunku na Nino.
-Skarbie... Może trochę się uspoj co? Trochę nam przyjaciela straszysz, a Adrien ci już powiedział, że Mari po mału się oswoja tak? - Spytał mulat oplatajac talię Alyi.
Alya spojrzała na mnie i westchnęła.
-Nino masz rację. Wybacz Adrien. Po prostu się martwię.
-Dlatego zaraz po szkole jak macie czas idziemy do mnie. Mari, przyda się nasze wsparcie teraz. - Powiedziałem wchodząc do szkoły.
Nagle poczułem, że coś rzuca mi się od tyłu na szyję. Nie musiałem zgadywac kto to, a gdy usłyszałem głos wiedziałem, że znów się zaczyna katastrofa.
-Adrieński! Doszły mnie słuchy, że przygarnąłeś tę przyblede Dupain-Cheng. Powiedz proszę, że to  nie prawda-Zamruczal mi głos Chloe Burgeois.
Pokrecilem głową. Ta dziewczyna kompletnie nie umie wyczuć taktu.
-Chloe. Tak zabrałem MARINETTE do siebie. Wczoraj dowiedziała się o katastrofie na lotnisku. Wybuchła bomba, a ona została SAMA, więc tak wziąłem ją na parę dni pod dach. A teraz wybacz, ale chcę iść na lekcje. - Powiedziałem lekko wkurzony. Boże co się u licha z nią stało? Kiedy bylismy dziećmi bylismy dobrymi przyjaciółmi. Gdy moja matka zmarla była przy mnie i wspierała.
Zrzucilem ją z pleców i ruszyłem za parą mulatów.
Lekcje trochę się dłużyly. Kiedy zadzwonił ostatni nasz dzwonek, ja, Alya i Nino wystartowalismy biegiem. W końcu dotarliśmy do domu.
-Hej, Nathalie. Jak Marinette? - Spytałem na wstępie.
-Panienka jest w pokoju-Dostaliśmy odpowiedź.
Szybko tam ruszyliśmy. W pokoju Marinette siedziala na parapecie. Gdy tylko nad usłyszała obróciła się i posłała lekki uśmiech.
-Mari! - Alya rzuciła się w ramiona dziewczyny przygniatajac w ją e uścisku
-Alya... Spokój-Powiedziała słabo.
-Aaaa... Wybacz-Alya odsunęła się.-Martwiłam się.
-Wiem, Al. Ale będzie dobrze. Jakoś się pozbieram. Mając was wszystkich jestem tego pewna.
Dwie godziny później odpaliliśmy film "Słodkie kłamstwa". Do wyzerki mieliśmy cole, chipisy i cole.
Potem Alya i Nino poszli, a ja zacząłem ogarniać pokój po tej imprezie.
-Adrien... Głupio mi znów cię prosić, ale zostaniesz jeszcze dziś przy mnie-Spytała Marinette.
-To będzie zaszczyt, ksiezniczko-Ujrzalem jej lekki rumieniec i uśmiechnąłem się pod nosem.
Poszedłem się przebrać, a potem wróciłem do Marinette.

MIRACULUM. Historia miłością pisana.~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz