♡PODRÓŻ DO CELU♡

365 20 12
                                    

Igor

Po incydencie w sklepie, szybko wsiadłem do samochodu i wraz z Olą ruszyliśmy w stronę lotniska, na którym wszyscy mieliśmy się spotkać. Popatrzyłem na zegarek, który wskazywał godzinę 12:57, na miejscu miałem być o 13:00, ale co ja poradzę, że nie miałem jak zabrać zakupów, musiałem ukraść torbę, a na koniec wypieprzyć się i zwrócić na siebie wszystkich uwagę, a zwłaszcza ochroniarzy, którzy się ze mnie śmiali. Ale nie zamierzam tego mówić chłopaką. Powiem im po prostu, że no nie wiem...zbierałem kwiatki? Pomagałem biednym zwierzętą? A może sprzedawałem choinki na święta?
Z resztą nie ważne, powiem, że zaspałem.

Minęło nie całe piętnaście minut, a ja skręcałem na parking lotniska. Wychodząc z auta od razu sposzczegłem nie zadowolone miny pozostałych uczestników wyjazdu. Udając, że nic się nie stało podszedłem do niech i już miałem zacząć rozmowę o jakiś pierdołach, gdy nagle ktoś musiał mi wypomnieć moje spóźnienie.

- Stary, gdzie ty tyle byłeś? - zapytał mnie Mateusz
- Emm...no pomagałem choinką, sprzedając biedne zwierzęta, kwiatką - szybko wymamrotałem, poczym zrozumiałem, że moja wypowiedź nie ma najmniejszego sensu.
- Co? - znowu padło pytanie, ale tym razem od Kiza.
- Em znaczy zaspałem. - szybko się poprawiłem.
- Czyżby? - spytała sarchasrycznie Ola. - wszyscy popatrzyli na nią, a ja już wiedziałem, że opowie im moją historię ze sklepu.
- No to słuchajcie - zaczęła - Nasz kochany Igorek musiał pojechać do sklepu. Żal mu było na torbę i wziął wszystko w rencę, a skutkiem tego było to, że i tak wszystko mu wypadło. Postanowił ukraść torbę, a wracając biegł i wywalił się na swoją śliczną twarz i wszyscy zaczęli się śmiać, a torba okazała się być przedziurawiona. - powiedziała wszystko w skrucie, a ja nie czekając długo usłyszałem śmiech chłopaków.
- Ty to potrafisz zwrócić na siebie uwagę, Igor. - powiedział ktoś przez śmiech.

Gadaliśmy tak przez chwilę, gdy musieliśmy już wyruszyć. Każdy wsiadł do swojego samochodu i ruszyliśmy w stronę Zakopanego.

--TIME SKIP--

Właśnie podjeżdżaliśmy pod restauracje darzącą się podziwem wielu ludzi. A mówiąc precyzyjnie był to McDonald's.
Chyba każdy zna to miejsce...miejsce dzieciństwa...marzenie każdego dziecka...namawianie rodziców...wyjścia ze znajomymi w podstawówce...ah te czasy...

Zaparkowaliśmy swoje samochody pod restauracją i udaliśmy się do wejścia. Zajęliśmy ogromny stolik i zaczęliśmy rozmowę.

- No to co w końcu zamawiamy? - spytał znudzony Qry, bo od 20 minut tylko gadaliśmy o planetach.
- No nie wiem, waśmy frytki i to i to...- zaczął mówić Tomek, pokazując na różnego rodzaju produkty.
- Mi pasuje - odpowiedziałem
- Mi też
- Jak dla mnie spoko
- dobra ustalone, bierzemy to. - powiedział na koniec Patryk (Qry)
- A kto idzie zamówić? - spytałem i jak widać nie dostałem zaciekawej odpowiedzi.
- Ty - powiedział Mateusz - W końcu się na coś przydasz, Igor - powiedział spoglądając w wyświetlacz telefonu na którym pojawiła się jakaś wiadomość.
- Ciągle się na coś przydaje - warknąłem i bez komentarza innych poszedłem w stronę kasy.
---
- Coś jeszcze dla pana?- spytał kasjer
- Nie
- Okej, proszę tu jest numerek.
- Dziękuje. - powiedziałem i poszedłem do chłopaków.

Zasiadłem na swoje miejsce i zacząłem przeglądać coś w telefonie.
- A ty Igor? Jak myślisz która lepsza?
- Ale co? - zapytałem zdezorientowany pytaniem Oliwi.
- No chodzi o sukienkę. Ola mówi, że ta czerwona lepsza, ale Mateusz i Patryk uważają, że ta czarna lepsza.
- No, bo ta czarna rzeczywiście jest lepsza. - powiedziałem zgonie z prawdą. Może nie mam najlepszego stylu, ale ta czerwona sukienka z różową koronką jakoś mi nie pasuje. Te kolory same siebie wykluczają.
- A nie mówiłem - wtrącił Patryk - Ta czarna owiele ładniejsza.
- No w sumie prawda - dodała Ola
- No to biorę czarną.
- Dobry wybór - dorzucił Tomek.

Rozmawialiśmy przez chwilę do puki nie pojawił się masz numerek i musiałem iść odebrać zamówienie.

- Ej, ja idę po zamówienie. - odezwałem się
- Ja idę z tobą powiedziała Oliwia - Pomogę ci zabrać parę rzeczy bo sam nie dasz rady.
- Okej, dzięki - odpowiedziałem i razem poszliśmy po odbiór.

Odebraliśmy zamówienie i wróciliśmy do reszty. Rozstawiliśmy tacki z jedzeniem na stoliku i zasiedliśmy na swoich miejscach. Cała reszta zaczęła wygrzebać z tacek i krzyczeć co do kogo na leży. Ja w sumie po chwili dołączyłem się, a Olcia z Oliwią tylko na nas spoglądały jak na zwierzęta. Gdy już każdy miał swój "obiad" zaczęliśmy konsumować każdy kawałek po kolei.

Nie minęło 15 minut, a z posiłku Borixona zostały tak zwane "resztki". Żabson natomiast wpatrywał się w swoje jedzenie jak w lustro. Qry oddzielał każdy składnik od siebie. Zetha delektował się kurczaczkami. A Kizo polował na moje jedzenie. Ja natomiast fotografowałem swoje danie. Oliwia i Ola jadły w miarę lucko, gdyby nie fakt, że obie zachowywały się jakby były w restauracji za sto milionów.
---
Po zjedzeniu potraf jakie zakupiliśmy, udaliśmy się do swoich aut i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Dzień dosyć szybko zleciał, a my jechaliśmy już w to tajnych ciemnościach. Niby miasto w tym samym kraju, a odległość między nimi jest dosyć spora.

Ola zasnęła w aucie, a ja nadal prowadziłem do puki nie zadzwonił Tomek, który poinformował mnie o tym, że mam zjechać na najbliższą stacje. Zrobiłem co mi kazał k udałem się w stronę oświeconego budynku.
Ma widoku już miałem auta innych podróżnych w tym moich przyjaciół, zaparkowałem obok Mateusza i wyszedłem z auta spojrzeć o co chodzi.

- Em chłopaki, po co się zatrzymaliśmy?
- No, bo jest sprawa.
- Jaka?
- musimy przeczekać i wyjechać do Piero o świcie - Oznajmił Borixon
- No, ale po co? Co to jest, jakaś wyprawa po pustyni, że w nocy nie można jechać?
- Nie, Igor. Chodzi o to, że nie mamy już siły tyle jechać o każdy z nas mósi odpocząć.
- Ja mam siłę. - Oznajmiłem, chociaż byłem trochę przyśnięty.
- Właśnie widzę, stary - Tomek poklepał mnie po ramieniu i poszedł w stronę innych.

Ja poszedłem w jego ślady i zatrzymałem się przy grupce innych osób.
- To może pojedziemy do jakiegoś hotelu?
- Świetny pomysł
- A wy co myślicie?
- Ja jestem za
- A reszta?
- Też - odpowiedzieli zaspanym głosem
- Tutaj na rogu jest jakiś mały hotel, może tam?
- Jasne.
- Okej, to pakujcie się w auta i jedziemy.
- Okej.

Wszyscy znowu pokierowali się do swoich samochodów i pojechaliśmy do wcześniej ustalonego hotelu.

--------------------------------------------------------------
Hejo!

Podoba się wam w ogóle ta książka?
Piszcie co o niej myślicie i co bym mogła jeszcze napisać.♡

A teraz bayo♡♡♡♡

Dom, walizki, hotel || ReTo [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz