Dedykuję rozdział Mickie_06
W ustalonym miejscu zebrały się już wszystkie nacje wyruszające do Hogwartu oraz Szkocja. No, może oprócz Włoch...
- Dude, gdzie jest Włochy!
- Spóźnia się, aru - mruknął Chiny.
- Powiedziałbym, że jest nieprzyzwoicie spóźniony - dodał Francja.
- Pewnie zaspał. To w końcu normalne u Felicjano - kuna - dopowiedział najbliższy Włochom w ostatnim stuleciu Japonia.
- Ech, szczerze, to mi się tu kurewsko z wami nie chce stać, więc kurwa ruszamy - oznajmił Szkocja, który chwilę wcześniej zdążył wypalić trzeciego szluga, który jak poprzednie, wylądował na ziemi.
- No, nie wiem - powiedział nieprzekonany Francja.
- Właśnie, bohater nigdy nie zostawia towarzyszy!
- Może niech zadecyduje Polska. On jest liderem, nie? - powiedział niepewnie Japonia. Bardzo chciał, by Włochy wyruszył z nimi, ale sam nie potrafiłby się o to wykłócać.
- Ech, dobra, Polsko, co o tym...
Urwał Szkot w połowie zdania. Niewyspany po wcześniejszej pobudce Łukasiewicz spał sobie na pobliskich schodach z głową opartą na ścianie.
Wszyscy się na niego spojrzeli. Część z rozczuleniem, a druga z pobłażliwością. W końcu zdenerwowany rudy westchnął ciężko.
- Dobra, skoro śpioch kurwa równy w tej dziedzinie Włochom dał radę się tu przytargać, to tamten też powinien, skoro w dodatku mieszka z Niemcami.
- Masz rację...
- Obudźcie go i w drogę.
Po niemałym wysiłku, jaki musieli podjąć, by obudzić Polaka, który chyba wybrał sobie właśnie początek marca za dobry moment, by rozpocząć sen zimowy, wszyscy ustawili się w kręgu i według instrukcji jednego z brytyjskich braci, złapali się za ręce.
- Lokalizacja szkoły jest ściśle tajna, dlatego będziemy musieli się teleportować - wytłumaczył im Szkocja.
- Ech, dawno nie teleportowałem się masowo. Trzeba było nie jeść śniadania... - zaskomlał ledwo żywy zielonooki blondyn.
- Ruszamy - zarządził rudy, a chwilę później wszystkie nacje poczuły się, jakoby ktoś przewrócił ich żołądki do góry nogami.
Po tym jak wylądowali w pobliżu zamku na błoniach i ogarnięciu się po tralmatycznych efektach tej masowej przejażdżki, ich przewoźnik zniknął, Feliks przywołał wszystkich ruchem ręki.
- Generalnie, to obgadałem sprawę z Lukasiem, a ten tak jakby kazał mi nauczyć się jakiegoś tam zaklęcia, ale ja w końcu mam swój język, więc...
- Reasumując, aru?
- A jo, po prostu sprawię, że wszystkim będzie się wydawać, że jesteśmy normalniusimi uczniakami - wytłumaczył, raczej nie jasno, blondyn.
- Ale czy nie powinni się o nas dowiedzieć? W końcu sami nie damy sobie rady, aru! - czyżby Łukasiewicz znowu popisał się swoim talentem do zapominania o ważnych szczegółach?
- Spoczko, spoczko, po jakimś czasie zorientują się co jest grane. Wtedy sobie totalnie porozmawiamy - sprostował dumny z siebie blondyn. Nadeszła jego od dawna uśpiona godzina chwały! Kjaaa!
- Hym, w takim razie, skoro wszystko przygotowałeś, sądzę, że to najlepszy wybór - odparł po zastanowieniu Japonia.
- Dude, a nie możemy po prostu tam wejść jak prawdziwi bohaterowie? Tak z ogniem w tle i innymi efektami? - marudził Ameryka.
- Ech, chyba znowu nie słuchałeś - westchnął Francja - Musimy zachować pozory, a do tego ta osłona chyba jasno daje do zrozumienia, że nie chcą tutaj gości - wskazał na niebieską poświatę widoczną w blasku słońca nad całym terenem zamku.
- Gdybyśmy weszli tam niespodziewanie, prawdopodobnie oni czekaliby już na nas gotowi, by odepszeć rzekomo atakującego nieprzyjaciela - dopowiedział Japonia.
- Ech, nie udawajcie takich mądrych, co? Przecież to wiem - nadąsał się USA - To co, robimy to, przyjaciele?! - szybko jednak nabrał swojej tradycyjnej wyrwy.
- Oczywiście! - wykrzyknęli francuz i polak, a reszta dołączyła się w duchu do okrzyku, na zewnątrz okazując to skinieniem głowy z lekkim uśmiechem.
- To zaczynam! Przemiana! - kolejny raz zawołał zielonooki, a wokół nich rozproszyło się zielone światło.
Na każdego z nich stworzony został komplet pasujących mundurków szkolnych dla czarodziejów. Różniły się tylko kolorami krawatów i kołnierzy.
- To niezwykłe! Zrobiłeś to samą siłą woli...
- Cóż, Polacy to nie gęsi i swój język mają - zacytował zaczerwieniony były Polanin - Chodźmy, czas zachwycić Hogwart!
I tak nasza ekipa weszła do zamku. Wszystkie napotkane przez nich osoby jedyne czym się dziwiły, że grupę tworzyły osoby z różnych domów. Gdy zaś nabierali wrażenia, że są tu obcy, zaraz upominali się za to w myślach i przypominali sobie o tych wszystkich chwilach spędzonych na wspólnych imprezach w pokojach wspólnych. I nie było to jedyne co się zmieniło. Jako, że felikosowe zaklęcie odmłodziło ich ciała, zostali wpisani do listy uczniów szóstego roku. To tylko utrudniło zadanie ewentualnego łamacza klątwy.
_____________________________________
O, spoko, nie myślałam, że rozdział będzie taki długi. Supcio.Sorki za przerwę, ale jestem leniem. Słaba wam się trafiła autorka, ale cóż, trudno.
Postaram się nie długo napisać kolejny, więc szykujcie się!
A jakby ktoś nabrał ochoty do napisania w komentarzu do jakiego domu przydzieliłby dany kraj z naszej paczki, to byłabym wdzięczna. Mam lekki dylemat z przydzieleniem niektórych...
A więc trzymajcie się, pijcie wodę powyżej 27° (pozdro dla kumatych xd) i widzimy się w następnym rozdziale.
Bajo, __NARYSIA__
CZYTASZ
Misja Hogwart
FanfictionCo zrobią kraje, gdy czarodziejski świat zacznie padać na kolana przed Voldemortem, a w dodatku Anglia, a następnie inni zaginą? Wiadomo, że wbiją do Hogwartu i postawią kawę na ławę.