I don't need mercy

98 9 2
                                    

Każdy pochmurny dzień był pełen nerwów, rozpaczy i strachu. Każda kropla uderzająca o ziemię wprawiała w swego rodzaju panikę w siedemnastoletnim Kim Taehyungu, który siedział skulony na swoim łóżku zastanawiając się czy na pewno nie było by lepiej wymknąć się do szkoły przez okno... Niestety jego sprytny pomysł psuł fakt, że jego pokój znajduje się na pierwszym piętrze małego domku jednorodzinnego, co równoznaczyło z tym, że musiał przemknąć przez korytarz i modlić się by jego ojciec zasnął lub krótko mówiąc... zezgonował i nie natknął sie na niego po drodze. Dzisiaj mijała szósta rocznica śmierci jego mamy, dokładnie sześć lat temu w równie pochmurny i ponury dzień jego rodzicielka śpieszyła się na przedstawienie swojego kochanego aniołka by nie spóźnić się ani minuty, niestety przez pijanego kierowcę i śliskie drogi nie dotarła na nie w ogóle. Uwielbiała występy swojego syna, uważała, że ma ogromny talent i nie może przepuścić żadnej okazji na rolę w takich wydarzeniach... Teraz pewnie byłaby zawiedziona wiedząc, że jej oczko w głowie nie chce i nie może występować. Raz próbował, starał się, dawał z siebie wszystko, tak jak zawsze, ale nie mógł przyjść na próbę generalną i na samo przedstawienie z powodu dużego fioletowego śladu na policzku. Od tamtej pory nawet nie zerknął na scenariusz, chodź był wielokrotnie namawiany przez swojego przyjaciela-Jeongguka.

Po około piętnastu minutach bezsensownego siedzenia i szukania drogi prowizorycznej ucieczki, postanowił podnieść się z miejsca, wziąść szybki prysznic i po cichutku wyjść z pokoju. Rozejrzał się w każdą stronę choć było wiadomo, że nie spotka ojca na górnym piętrze, prędzej skręcił by sobie kark niż dotarł na górę. Uważał aby żaden ze schodów nie zatrzeszczał i już był na przedpokoju, wziął swoją kurtkę i chwycił za klamkę gdy nagle poczuł silne pociągnięcie w tył, przez co stracił równowagę i upadł boleśnie na tyłek. Przerażony spojrzał w zamglone oczy swojego strachu. Smród alkoholu był wręcz namacalny, a w jego głowie wyrwała się prośba Oby Gukie nie zauważył, a potem poszło już górki, dostał kilka celnych ciosów tak silnych, że zakręciło mu się w głowie. W myślach wyliczał gdzie już dostał i gdzie jeszcze dostanie. Teoyang (bo tak nazywał się ten tyran) zawsze trzymał się swojego "schematu". Brzuch, żebra, znowu brzuch i wtedy przechodził do twarzy. Zachowywał się jak opętany, ale Tae często porównywał go do niespełnionego artysty... Zawsze zostawiał na jego ciele malowidła w postaci sińców i zadrapań.

-To twoja wina- wykrzyczał na sam koniec i zaszlochał jakby to on dostał serię uderzeń. Taehyung spuścił głowę by nie musieć patrzeć na załzawione oczy swojego rodzica.

-P-przepraszam- w pomieszczeniu dało się usłyszeć cichy załamujący się głos chłopaka.

Gdy mężczyzna odszedł od poszkodowanego blondyna z cichymi wyzwiskami na ustach, Tae z trudem i bólem podniósł się z podłogi poprawił swoje ubrania i sprawdził czy na pewno nigdzie nie sączyła się krew, by następnie wyjść z domu i skierować się do szkoły gdzie dokona ostatecznych poprawek nie narażając się na ponowny nawrót złości jego ojca.

°°°

Pierwsze miejsce w którym zawitał była szkolna toaleta. Stanął przed lustrem i zkrzywił się do swojego odbicia. Jego policzek był mocno zaczerwieniony, platynowe włosy były roztrzepane, a oczy lekko zaczerwienione. Z westchnienie przemył twarz zimną wodą by nie pojawiła się opuchlizna, a następnie z plecaka wyjął swój podkład, który został zakupiony właśnie na takie okazje. Gdy już zamaskował wszystko, wziął głęboki wdech i wyszedł z łazienki.

Pierwsza lekcja była nudna, Tae nie mogł się na niczym skupić i bazgrał w zeszycie jakieś rysunki, jeden miał przedstawiać kota, ale bardziej przypominał kaczke, kolejnym rysunkiem był kwiatek który zajął by pierwsze miejsce w konkursie dla przedszkolaków, ale nikt nie mógł go winić, każde zadania z plastyki czy różne plakaty robił za niego Guk bo to on był tym uzdolnionym, za to Taehyung odrabiał jego zadania z matematyki, fizyki  i koreańskiego bo był w tym całkiem dobry. Uzupełniali się wzajemnie i nikt temu nie zaprzeczy.

don't worry about anything// taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz