Miejsce, do którego postanowiła zabrać mnie Macy okazało się być przytulnym klubem w piwnicy pod kawiarnią. W dzień częstowali gości świeżo parzoną kawą, a w nocy wszyscy przenosili się na dół do baru, na przeciwko którego znajdowała się scena i często wokaliści bądź zespoły występowały na żywo. Nigdy wcześniej tam nie byłam, ale sadząc po ilości ludzi jaką zastałam muszą być dość popularnym miejscem.
- Wszystkiego najlepszego Zoe!- burza loków Macy otuliła moja twarz kiedy przyjaciółka zacisnęła wokół mnie swoje ręce. Spośród kokosowego zapachu szamponu przebijała się ostra won alkoholu, wiec założyłam ze wypiła już kilka drinków beze mnie.
- A wiec jaki jest plan na wieczór?- Spytałam. Głównie dlatego, żeby po jej odpowiedzi wywnioskować jak bardzo jest pijana.
- Najpierw zabieram cię do baru, a potem przeciskamy się prosto po scenę, bo zostały jeszcze trzy zespoły.
Nie było tak zle jak myślałam, pewnie nie wypiła więcej niż dwa, trzy drinki.
- Trzy? To sporo- stwierdziłam, kiedy zaczęła ciągnąć mnie w stronę barmana. Wysoki mężczyzna flirtował akurat z jakaś ruda, wysoko dziewczyna, jednocześnie podrzucając raz po raz butelkami z różnymi rodzajami alkoholu które rozlewał do niskich kieliszków. W samym procesie nie było nic nadzwyczajnego, wiec wyolbrzymiał każdy ruch żeby jej zaimponować.
- Tak, w sumie były cztery, ale jeden już ominęła- pomimo tego ze szła przede mną, poświęciła trzy sekundy na odwrócenie głowie i posłanie mi oceniającego spojrzenia.
- Wiem, wiem, przepraszam.. Nie miałam przy sobie telefonu i kompletnie straciłam poczucie czasu.
Macy przepchnęła łokciem pijanego chłopaka który dosłownie kładł się na barze, po czym zamówiła dwie wódki z colą.
- Nate, Cheryl i Oscar tez tu są, wyszli zapalić tuż przed tym jak się pojawiłaś, musieliście minąć się po drodze. Chodź, musimy dostać się gdzieś bliżej.
Po raz kolejny złapała mnie za rękę i wyrwała do przodu, wzburzając mojego drinka. Wylałam odrobinę na buty dziewczyny która stała obok, wiec wysłałam jej przepraszające spojrzenie zanim całkowicie zniknęłam w tłumie.
Kiedy dotarłyśmy do mniej więcej trzeciego rzędu, kolejny zespół był już gotowy wejść na scenę. Postanowiłam ostatni raz sięgnąć po telefon, po cichu licząc ze może znajdę tam wiadomość albo połączenie od Jasona. Nic z tego.
W ciagu kilku sekund atmosfera gwałtownie się zmieniła- ludzie zaczęli napierać coraz bliżej sceny i wszyscy skandowali jedno słowo, prawdopodobnie nazwę zespołu. Włożyłam telefon do kieszeni i upiłam szybko kilka łyków drinka, żeby zmniejszyć ryzyko wylania jego zawartości.
Wokalista, wysoki brunet z zarostem dal znak kolegom i rozpoczęli cover „Lavender" Two Door Cinema Club. Klub był dość ciemny, wiec wokół sceny zamontowano dość sporo świateł, którymi zapewne operował na zapleczu technik, bo co jakiś czas zmieniały swoje położenie. Po chwili jedno z nich wycelowalo w stronę perkusisty i przez ta krótką sekundę kiedy błysnęły jego oczy poczułam ukłucie w żołądku.
- Zoe!- Imię wykrzyczane wprost do mojego ucha połączone z silnym uściskiem wytrąciło mnie z równowagi i prawie upadłam, ale ktoś z tylu mnie podtrzymał.
Dotarła reszta grupy i wszyscy wymieniliśmy się uściskami, podczas których oni starali się wykrzyczeć mi życzenia urodzinowe, które ostatecznie ginęły gdzieś w tłumie. Przynieśli ze sobą kolejne drinki i wypiliśmy je jeszcze przed końcem pierwszego utworu zespołu. Nastąpiła krótka przerwa, wiec Macy wykorzystała te okazje na bieg w stronę baru. Po chwili zobaczyliśmy jak macha nam z boku sceny. Gestem ręki wskazywała na bar, wiec wszyscy tam ruszyliśmy. Na barze stało kilkanaście kieliszków, a wśród nich babeczka z małą świeczką. Wszystko jakby chwilowo ucichło i usłyszałam za sobą głos wokalisty.
- Wszystkiego co najlepsze Zoe, kolejna piosenka jest dla ciebie ze szczególna dedykacja od Macy, Cheryl, Nate'a i Oscara.
Serce zaczęło mi bić szybciej i poczułam wypieki na twarzy, bo wzrok całej publiczności jak i zespołu był skierowany na mnie. Katem oka widziałam, ze Macy wyciągnęła telefon i zaczęła mnie nagrywać, wiec pomyślałam szybko życzenie i zdmuchnęłam świeczkę, a potem przechyliłam pierwszy z kieliszków. Przyjaciele zamknęli mnie w wielkim uścisku, a potem zaczęliśmy tańczyć do utworu, który mi zadedykowali. Było to „The Less I Know The Better", które zapewne miało mi przypomnieć nasz pierwszy spójny wyjazd na festiwal, kiedy podczas tej piosenki przysieglismy nigdy się nie opuszczać. Od tamtego momentu minęły już trzy lata, ale wciąż wydawało mi się jakby to było wczoraj.
Kiedy opróżniliśmy wszystkie kieliszki, poczułam się bardzo mocno wstawiona.
Oscar porwał mnie pod scenę a ja nie protestowałam- po alkoholu nie byłam w stanie ustać zbyt długo w jednym miejscu. Zanim dołączyła do nas reszta, byliśmy już pod samymi barierkami. Na scenie panowało małe zawirowanie, bo skończyli grać prawie cały set i powiedzieli, ze na ostatnia piosenkę zamienia się miejscami, bo to premiera i chcą żeby wyszło im dokładnie tak, jak na próbach. A na próbach mieli innego wokalistę. Był nim perkusista, który dość niepewnie podszedł do mikrofonu, starając się go odpowiednio ustawić. Z początku praktycznie w ogóle tego nie zauważyłam bo Oscar wyciągnął telefon żeby zrobić nam kilka zdjęć. I wlasnie wtedy przez przypadek kliknął zmianę kamery z przedniej na tylna, a ja na chwile zamarłam. Mój mózg, który w tamtym momencie miał kilkukrotnie słabszy refleks niż na trzeźwo, nagle zaskoczył. Już wiedziałam skąd kojarzyłam tego chłopaka.
Siedział dziś rano ze mną w poczekalni.
To jego uśmiech był ostatnia rzeczą która widziałam zanim przekroczyłam próg biura.
CZYTASZ
Sublimity
RomanceUrzędnicy pracują w pocie czoła, aby każdy przed skończeniem dwudziestego pierwszego roku życia znalazł swoją bratnią duszę. Kiedy dwie osoby zostaną sobie przydzielone, nie ma mowy o niepowodzeniu. Będą tworzyć związek idealny. Aż do śmierci. Wszy...