Sekunda za sekundą,
Minuta za minutą,
Dzień za dniem,
A rok za rokiem........A ja wędruję, widząc pustki w tych oczach, pędzę z tamtą wiarą i jakąś nadzieją.
Gnam jak ten ptak drapieżny w pokłosie sierpniowym,
Z kamiennym obciążeniem, swoistym blaskiem i tą wciąż niezapomnianą nadzieją.
Rozbijając się na pagórkach kwiecistych o zegary światła z akcentem purpurowym.Gasnę jak iskra serdeczna, malując śladami poezję o nowym Hiobie.
Zawsze senny, złudny i wielce cierpiący ze swoich upadków.
Witać cię pragnę Ikarze, Ablu i Noe w tej cudacznej łajbie,
Przecież tu jest tak przyjemnie ciepło bez tych pozorowanych dzięciołków.