Rozdział trzeci

1.2K 58 30
                                    

ROZDZIAŁ TRZECI

  Severus delikatnie zamieszał eliksir w kociołku i zastygł w bezruchu z ostatnim składnikiem w dłoni. Jeśli wszystko zrobił prawidłowo, po dodaniu srebrnej lawendy eliksir stanie się lekko perłowy, niemal przeźroczysty. To by oznaczało, że trzy miesiące pracy Granger w prywatnej pracowni Pomony nie poszły na marne, a jemu udało się stworzyć lek, który wyciszy młodą czarownicę. Ona sama nie miała pojęcia, że pracuje dla swojego dobra– był pewien, że odmówiłaby współpracy, unosząc się dumą i oświadczając, że nie potrzebuje pomocy od nikogo. Severus uważał dokładnie odwrotnie – Granger coraz bardziej pogrążała się w mrocznych zakamarkach ich wspólnych emocji i każda pomoc była jej potrzebna, i to natychmiast.

Kątem oka dojrzał, jak Draco zbliża się do kociołka, patrząc w niego z zadumą.

– Teraz czuję się o wiele gorzej, jak na egzaminie – mruknął.

Fakt, dokładne wyliczenie wszystkich składników było ich wspólną pracą, trudną i niepewną. Severus ufał umiejętnościom Draco, jeśli chodziło o tworzenie receptur eliksirów. Jednak rozpisanie ulepszonej wersji Eliksiru Uspokajającego mogło okazać się dość trudne. Do tego momentu wywar był stabilny i połyskiwał delikatnym błękitem.

Rzucił Draco krótkie spojrzenie, po czym zanurzył lawendę w kociołku, mieszając nią delikatnie eliksir. Po czwartym zamieszaniu wywar zabulgotał, tracąc kolor. Po kolejnych trzech nabrał perłowego połysku i przestał parować. Severus wyjął mokrą lawendę i odłożył na blat, gasząc płomień pod kociołkiem. Nabrał na chochlę trochę eliksiru i zaczął z powrotem wlewać do kociołka, przyglądając się mu uważnie.

– Jest idealny – powiedział moment później, patrząc na Draco.

Ten odetchnął cicho i pokręcił głową.

– Cholernie się cieszę, że nie wybuchł.

Gdyby nie to, że Draco miał rację, Severus by go skarcił. Srebrna lawenda wyhodowana bez uczucia, bez troski, była trudną i niebezpieczną rośliną – Granger naprawdę musiała poświęcać jej sporo czasu, skoro tak wdzięcznie powiązała się z eliksirem. To dowodziło bardzo ważnej rzeczy – młoda czarownica miała w sobie o wiele więcej empatii niż wszyscy myśleli.

Sprawnym ruchami Draco napełnił wszystkie trzydzieści fiolek, jakie przygotowali, i ustawił je w pojemniku. Podanie eliksiru Granger nie stanowiło już większego kłopotu, bo codziennie przyjmowała kilka medykamentów w Skrzydle szpitalnym. Pozostało uważnie ją obserwować przez najbliższe dni i pilnować, żeby dalej dbała o swoją srebrną lawendę.

– Zaniosę eliksir – powiedział Draco i już chciał podnieść pojemnik z fiolkami, ale Severus go powstrzymał.

– Najpierw musimy porozmawiać – odparł, wskazując biurko. Usiadł w fotelu i popatrzył z powagą na Draco, czekając, aż zajmie swoje miejsce. – Już we wrześniu Granger kategorycznie oznajmiła, że odmawia przyjmowania eliksirów wyciszających. Nie chciała, żeby coś zakłócało jej emocje. Zgodziłem się, bo to, co mogłem dla niej przygotować, zawsze miało skutki uboczne. Trzeba będzie jej powiedzieć o tym eliksirze. Ona musi mieć świadomość, co zacznie zażywać.

Draco potrząsnął lekko głową.

– Bez sensu, nie zgodzi się i trzy miesiące wspólnej pracy pójdzie w cholerę – zaprotestował. – Przecież ona nawet nie wyczuje, że dostaje ten eliksir...

– Draco. – Severus pochylił się lekko w jego stronę, wskazując na stojące na blacie fiolki. – To jest nieuzależniający, dokładnie spersonalizowany pod nią eliksir. Żeby mogła docenić jego działanie, musi mieć świadomość, że go pije. Musi pracować z tym lekiem, dać mu szansę. Tak, jak cierpliwie hodowała lawendę, tak samo musi otworzyć się na terapię, z pełną świadomością, że jest leczona. Rozmawiałem już z Poppy i ona też jest zdania, że podanie eliksiru bez wiedzy Granger będzie mniej skuteczne.

Gra tajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz