Pov. D. B.
Nastała sobota. I byłoby to całkiem normalne, bo soboty powtarzają się cyklicznie co tydzień, gdyby nie jeden mały fakt.
- Trzymasz się jakoś? - głos Rena miło zadźwięczał w moim uchu.
- Jakoś...
Słyszałem jego ciche westchnięcie.
- To tylko ludzie, Dorian.
- Dobrze wyglądam?
- Wyglądasz świetnie - wydusił chłopak.
- Dorian Bane przejmuje się opinią innych... Koniec świata - zanuciła pod nosem Eve, wciąż trzymając mnie pod ramię.
- Nie chcę wypaść jak kompletny dziwak - naburmuszyłem się, wbijając wzrok w podłogę.
W tym momencie poczułem jak palce Rena nieco mocniej zaciskają się na mojej dłoni.
Szedłem z pełną obstawą w stronę kina w samym środku galerii handlowej.
Trzeba było zostać w kamperze i kolorować mandale...
- Ludzie i tak już postrzegają cię jako dziwaka - dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Eve, jesteś okrutna... Ale cieszę się, że idziesz z nami - bąknąłem szczerze.
Ta kobieta była moim rycerzem...
- Oni chcą po prostu zobaczyć mojego narzeczonego, szanują moją decyzję i będą próbowali poznać Doriana Bane'a od innej strony - mruknął Ren. - Strony, którą znamy tylko ja i Eve...
- Oh, a jaką to niby stronę znacie??? - spytałem kąśliwie.
Brunet jedynie uśmiechnął się tajemniczo, patrząc na mnie z góry.
- Dorian Nieumiemwludzi Bane - Eve zarechotała niekobieco.
- Jesteście żenujący...
- Ah, Nick wie - wtrącił się chłopak.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Jaki Nick? Co wie?
- Nicolas Maynard. Blondyn. Mój najlepszy przyjaciel. Wie o naszej umowie. Nie patrz mu w oczy, bo to największa szumowina w biurze... Przejrzy cię na wylot...
- Oj no, nie strasz go, Ren, zobacz jak chłopak zbladł.
- Nienawidzę was...
- Oh, Dorian...
- Nienawidzę.
Szliśmy chwilę w ciszy. Nadal nie wierzyłem jak dałem namówić się na to wyjście.
Dorian Bane nie chodzi do kina, nie umawia się z kumplami na mieście...
A jednak... Byłem tu. I nie było żadnej drogi ucieczki, chyba że chciałem podpaść kobiecie, która powaliłaby mnie jednym uderzeniem w brzuch lub mega wysokiemu kolesiowi, który na co dzień był miękki, jak kluski na parze, ale w środku na pewno ukrywał jakąś brudną cechę... Bo przecież nie można być idealnym, prawda... Ren?!
- Clarence! - usłyszałem głęboki, męski głos tuż przed nami.
Spojrzałem przed siebie, dostrzegając dużego, postawnego mężczyznę, machającego w naszą stronę.
CZYTASZ
Ja, Dorian... (yaoi)
Romance"Dorian... Doriana zawsze wszędzie było pełno. I to, że akurat wtykał nos w nie swoje sprawy nie miało dla mnie wielkiego znaczenia, bo czasami mi się wydawało, że w przypadku Doriana wtykanie nosa w nie swoje sprawy było wręcz cechą wrodzoną. Tak s...