14 sierpnia 1743 roku, sobota
- Wyjdź z mojej głowy! - Jodali uniósł głos, starając się pozbyć znajomych szeptów.
- Ubierz się i wyjdź przez okno, potem przejdź do włazu kanalizacyjnego.
- Kimkolwiek jesteś, zwariowałeś jeśli myślisz, że możesz mi rozkazywać o każdej porze dnia i nocy. To, że zgodziłem się wam pomóc, nie znaczy, że możecie mną...
Głowę Jodali'ego przeszył przeraźliwy, wysoki pisk nie przypominający czegokolwiek. Chłopak po chwili padł na kolana dociskając ręce do uszu starając się odciąć bolesny dźwięk.
- Dobra! Przestań! Już idę! - wrzasnął Joestar uciekając od fizycznego bólu jaki sprawiał mu dźwięk.
W ciągu minuty Jodali ubrał się w swoją turkusową, niedbale zapiętą koszulę, spodnie i buty, po czym otworzył okno upewniając się, że nie ma nikogo w pobliżu. Była to wysokość drugiego piętra jednak nowo nabyta siła pozwoliła chłopakowi rozwinąć skrzydła. Bazując na doświadczeniach jakie zdobył przez lata posiadania ograniczonej mocy, wbił opuszki palców w ścianę by następnie sukcesywnie topiąc ceglaną powierzchnię, niepostrzeżenie, niczym pióro opadł na trawnik. Była to ciemna noc, jedynym źródłem światła były uliczne latarnie. Joestar szybko spostrzegł właz kanalizacyjny go którego ostrożnie podszedł, uważając na to co jest dookoła niego i na to co go spotka w kanałach. Gdy tylko zbliżył się by uchylić właz, ten sam się uniósł, wypchnięty od środka. Wewnątrz czekał na niego znajomy brunet w karmazynowej, skórzanej kurtce.
- Do reszty cię popieprzyło?! - Jodali ledwo tłumił krzyk złości.
- Po pierwsze cisza, po drugie właź, szybko, musimy załatwić robotę przed waszym śniadaniem.
Chłopak niechętnie wykonał rozkaz rozmówcy szybko schodząc do kanałów.
- Więc może teraz. Do reszty cię popieprzyło?! - powtórzył Jodali gdy tylko zamknął się właz. - Zgodziłem się pomóc ale nie macie prawa mnie ściągać do jakichś obsranych kanałów, i to jeszcze w nocy. Również dbam o to żeby nikt się nie dowiedział o tym co robię ja i co robicie wy, a ty karząc mi wychodzić w nocy przez okno, z domu w którym znalazłem się zaledwie dzień temu, nie ułatwiasz mi tego.
Tesola zdawał się ignorować monolog chłopaka, jednocześnie rozglądając się dookoła. Po chwili przyzwał swoją umiejętność która gwałtownie, przerywając jednostronną rozmowę, uderzyła w ścianę za oburzonym mówcą.
- Co do... - zaczął Jodali patrząc na powstałe pęknięcie w ścianie.
- Arachnofobia. - odpowiedział spokojnie Zeppeli którego umiejętność szybką otrzepała dłoń, pozbywając się zmiażdżonego truchła pająka. Wrzuciwszy go do ścieków, [Scream], został odwołany. - Wybacz, następnym razem nie będę taki gwałtowny, sam rozumiesz, każdy ma swoje lęki. - skończył z ogładą mężczyzna po czym odwrócił się i ruszył wzdłuż kanałów.
- Powiesz mi wreszcie po co tu jestem? - zapytał dużo spokojniej chłopak. - Może chcesz żebym znowu kogoś zabił?
- Przydałoby się uniknąć rozlewu krwi. Widzisz, muszę się spotkać z pewną osobą. Osoba ta pomaga nam w znajdowaniu fragmentów gobelinu. Jako, że jesteśmy już na ostatniej prostej do końca tej „wojny", jesteś mi potrzebny.
- Po co? I dlaczego w nocy?
- Masz silną umiejętność, po prostu, a co do późnej pory, cóż, takie rzeczy nie lubią blasku słońca.
Przez dłuższą chwilę szli w jednym kierunku. Była już pewnie północ, smród ścieków już dawno przeżarł się przez tkaniny ubrań. Zeppeli zbliżył się do ściany ostrożnie dociskając pojedyncze cegły.
CZYTASZ
JoJo's Bizarre Adventure [FanFiction] Cog Cage
FanfictionW tym świecie sztuka jest największą wartością. Artyzm w niezliczonych formach, napędza ludzką wolę, kreującą mechanizm świata. W centrum mechanizmu, jak w klatce, młody artysta, Jodali Joestar, postawi swe życie na szali, aby ocalić świat. -_-_-_-_...