Pietà

43 4 5
                                    

15 sierpnia 1743 roku, niedziela

Godzina 7:34

To była spokojna noc dla Jodali'ego. Spokojna i szybka. Pomimo absurdalnie krótkiego snu, chłopak czuł się wypoczęty. Duże, miękkie łóżko i własny pokój były miłą odmianą od zatłoczonego, sypiącego się sierocińca. Joestar wstał niedługo po przebudzeniu, ubrał się w białą, prostą koszulę, zapinaną posrebrzanymi guzikami. Na nogi nałożył materiałowe, ciemne spodnie i zapiął je skórzanym paskiem z miedzianą klamrą. Zastępcza garderoba nie przypadała młodzieńcowi do gustu, była to niestety ostatnia możliwa opcja ze względu na konieczność oddania do pralni jego ulubionej, turkusowej koszuli którą mimochodem zabrał za nocny spacer po kanałach Cogredio. Jodali zadbał jednak o to aby czuć się dobrze ze swoją awaryjną odzieżą którą dostał od pana Montero jako prezent powitalny. Chłopak wypuścił koszulę ze spodni, pozwalając jej swobodnie opaść na spodnie tak aby zakrywała jego pasek, mankiety zaś pozostawił rozpięte, tak jak miał w nawyku przez brak guzików w jego starej, dobrej, turkusowej przyjaciółce. Dla osób patrzących z zewnątrz, stanowił on osobę skrajnie zaniedbaną. Rozpięta koszula i spodnie z poszarpanymi nogawkami które nosił na co dzień, wraz z rozczochranymi blond włosami o przebarwionych końcówkach tylko umacniały to przekonanie wśród opinii publicznej. Jednakże zdanie innych, odnoszące się do czegokolwiek innego niż jego malarstwo, dawno przestało dla niego stanowić istotną wartość. Jodali był gotowy zejść na śniadanie które miało się niebawem rozpocząć. Czuł się o wiele pewniej niż gdy pierwszy raz stawiał krok poza swoim pokojem. Niepewność, strach, gniew które jeszcze niedawno targały nim wszystkie strony, gwałtownie ustały w ciągu tego krótkiego snu. Cała burza celów jakie nakreślił przed sobą chłopak, ustała, pozwoliła mu się ułożyć w prostej linii. Emocje które szargały umysł świeżo upieczonego rewolucjonisty, nie stały już na przeszkodzie, a główny zainteresowany, skutecznie ułożył w swojej głowie, wstępny plan działań. Po pierwsze, znaleźć człowieka odpowiedzialnego za głosy w jego głowie. Jodali wiedział, że ów człowiek znajduje się w tym domu, pośród reszty lokatorów. Wiedział też, że musi być w tym ostrożny, dlatego po drugie, musi przezwyciężyć ten dziwaczny dom dla artystów. Wie już, że minimum trójka jego współlokatorów to użytkownicy. Każdy krok jaki podejmuje musi być maksymalnie delikatny dopóki nie potwierdzi umiejętności, bądź ich braku u wszystkich którzy mają go na wyciągnięcie ręki. Obecnie główny cel Tesoli, Dio, był daleko poza zasięgiem chłopaka, toteż cała wojna o gobelin stanowiła dla niego kwestię trzeciorzędną. Po czwarte, zakończyć istnienie Folrińskiej mafii, w czym ma mu pomóc Zeppeli jak tylko odniesie sukces. Autis wciąż będzie wysyłał listy, pod pseudonimem „Speedwagon", a „JoJo" będzie zbierał informacje by zadać ostateczny cios.

- Oto moja droga do cichego życia. - pomyślał Jodali uciszając ułożone myśli po czym chwycił za klamkę ogromnych drzwi jadalni.

Po spojrzeniu na całą scenerię pomieszczenia, chłopaka uderzyło silne déjà vu. Wszystko, nawet zachowanie osób siedzących przy stole było takie jak dzień wcześniej, z tą różnicą, że Fernando oszczędził innym swoich żartów które, jak wywnioskował sam Joestar, nie bawiły absolutnie nikogo na sali.

- Jak ci minęła noc Jodali. - zapytał Hierro, nie będąc w stanie wytrzymać wszechobecnej ciszy, zagłuszanej jedynie uderzeniami sztućców o talerze.

- Wyjątkowo dobrze. - odparł z uśmiechem na ustach. - Chociaż trochę mi zejdzie zanim się przyzwyczaję do takich wygód.

- Cieszę się, że podoba ci się ta posiadłość. Sam jestem najstarszym podopiecznym i pierwszy raz mam okazję zobaczyć maksymalną ilość członków. - powiedział z niepokojąco utrzymującym się uśmiechem na ustach.

- Maksymalną? - zapytał ze zdziwieniem Jodali. - Willa zdaje się móc pomieścić więcej wychowanków niż zaledwie siódemkę.

- Na pierwszy rzut oka może i tak. W rzeczywistości jednakże większość pomieszczeń stanowią specjalne pracownie pomagające nam rozwijać nasze talenty. Jest to najlepsza tego typu placówka w całym Cogredio przyjmująca jedynie wybitne jednostki. Tym bardziej nie mogę się doczekać twoich osiągnięć panie Joestar. - Fernando chwilowo zamilkł, biorąc do ust kolejny plaster szynki. - Korzystając z okazji, Jodali, może chciałbyś po śniadaniu udać się ze mną do pracowni malarskiej? Z chęcią...

JoJo's Bizarre Adventure [FanFiction] Cog CageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz