Dziś zamiast jazdy mieliśmy coś zupełnie innego i mega fajnego. Coś czego nigdy nie robiłam. Więc ja dostałam Thelmę i zamiast podpiąć popręgi, odpieliśmy je i ściągneliśmy siodła, a także ogłowia. Po założeniu kantara razem z resztą grupy poszliśmy na halę. W czasie kiedy czekaliśmy na trenera stępowaliśmy z końmi w ręku, a Thelma się wytarzała.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Na początku ćwiczyliśmy z końmi łatwe rzeczy typu: kiedy my idziemy koń też idzie, kiedy my stoimy, koń też stoi. Odczulaliśmy też konie na bacik, czyli dotykaliśmy nim konie w różnych miejscach. Cofaliśmy i.t.p. Po wprowadzeniu poszliśmy na duży plac gdzie mieliśmy kłusować z końmi w ręku, a później gwałtownie się zatrzymać. Thelma pracowała bez problemowo i zatrzymywała się kiedy ja, a także ruszała w tym samym momęcie co ja.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Później mieliśmy wprowadzić konie na koło i zacząć je lonżować. Muszę się przyznać, że chociaż jeżdżę od prawie 9 lat to nigdy nie lążowałam konia, a szkoda. W każdym razie na początku stępowałam z klaczą, a po zmianie strony zakłusowaliśmy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Thelma ładnie kłusowała z obniżoną głową i czasami tylko nasze koło stawało się owalem. Po kolejnej zmianie kierunku dałam jej sygnał do galopu. Klacz na początku trochę próbowała się wyrwać, ale po chwili galopowała jak aniołek. Po galopach przeszliśmy do stępa i poszliśmy do koniowiązu by trochę przeczyścić konie
