2. Wyprowadzam się.

13 1 0
                                    

MELA

Wstałam dzisiaj nieco wcześniej niż zwykle, bo o 7.30. Weszłam na naszą grupę na messengerze, na której był duży spam.

Goodfriends

FIFI
Siema ludziska możemy się spotkać jutro?

SOPHIE
Hejka, jasne! Ja się na pewno piszę na to.

MAKS
Witam was, moi kochani frajerzy. Oczywiście, że wychodzę z moimi aniołkami.

GRUBY
Ja też mogę, ale mam czas tylko od 15.00, ale coś się ogarnie.

FIFI
Świetnie. A @mela wychodzi?

Wzdechłnęłam głośno. Ehhh... to są wiadomości z wczoraj wieczorem.

MELA
Można.

FIFI
To świetnie! Przynieście procenty dzieciaki

Stary Filip. Nawet jak się nie widzieliśmy prawie miesiąc. Znam go od sześciu lat i nic się nie zmienił przez ten czas.

Jednak spróbowałam się jeszcze raz dostać do college'u. Nie jest on na takim wysokim poziomie na jakim jest mój pierwszy wybór, ale nadal można się w nim dużo nauczyć i dobrze zakończyć i zdać studia. Najpierw chciałam pójść do Stanford University. Wiem, wiem, chyba mnie pojebało do reszty, że wybrałam taką dobrą uczelnię, ale chyba chciałam udowodnić moim rodzicom, że jednak potrafię być samodzielna i zorganizowana, oraz że dwanaście lat nauki nie poszły na marne. Śmiało mogę przyznać, że nie miałam najlepszych ocen w liceum, ale najważniejsze jest to, że się naprawdę starałam. Próbowałam napisać każdą kartkówkę, jak i sprawdzian na najlepszą ocenę. Wyciągałam z siebie wszystko i nawet jak dostawałam złą opinię, to sobie mówiłam, że to przecież tylko szkoła. Tak naprawdę, to nie jest potrzebna do życia, bo i tak któregoś dnia umrzemy i wszystko pójdzie na marne. Chcę jednak pokazać rodzinie, że nie jestem zdolna tylko do pracowania na małe pieniądze i nie radzić sobie z problemami oraz anoreksją, bo nie umiem utrzymać prawidłowej diety. À propos, przytyłam już dziesięć kilo i jestem z siebie naprawdę dumna. Ale powracając do tematu, wybrałam Harvard University. To też jest bardzo dobra uczelnia, ale na szczęście mój tata ma tam kolegę, który przypadkowo jest szefem całej firmy. Szkoda, że mnie nie przyjęli, bo marzeniem moim i Sophie było pójście do tej samej uczelni, którą właśnie była Stanford University.

Napisałam prośbę o przyjęcie do Harvardu. Jak tam też mnie nie przyjmą, to się napewno załamię. Chciałam się dostać na biznes, bo uwielbiam się droczyć z innymi i przekonać ich do mojego zdania.

Myślami odpłynęłam, jak wspaniale byłoby, gdyby się jednak udało pójść do jednej uczelni. Pomyślałam o kawałach i o dokuczaniu innym w akademiku.

Po chwili poczułam wibracje obok siebie na biurku. O wilku mowa. Na wyświetlaczu pokazało mi się imię Sophie oraz śmieszne zdjęcie, które zrobiła za pomocą Snapchata. Na samo wspomnienie się zaśmiałam z czasów liceum. Odebrałam telefon i odczekałam, aż przyjaciółka coś powie.

- Laska! Jesteś tam?! - wykrzyczała. Moje uszy...

- Jestem, jestem. - powiedziałam opanowanym głosem śmiejąc się z jej tonu.

- Przyjęli mnie! - słysząc te słowa, nogi zaczęły się podemną uginać. Szybko usiadłam na krześle, na którym zaczęłam się lekko huśtać. - A jak u Ciebie? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Nie dostałam się... - powiedziałam smutniejąc. - po prostu się za mało uczyłam. - Chyba nie chciała, żebym tak mówiła, bo usłyszałam jej głos.

Zyskując Nadzieję Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz