Wrzasnął.
Skrupulatna konstrukcja opadła, w odpowiedzi za to poderwał do góry teren pod sobą, wywołując kłęby kurzu. Szeroki słup nawierzchni uniósł się w towarzystwie innych. W sekundy każdy został opleciony czerwonymi lin, które wspinały się i przerzucały pomiędzy słupami. Stojący w dole piasek, wezbrał, by utworzyć rozstępujące się na boki fontanny. Z podłoża wystrzeliły kolejne bogato zdobione kolumny i łuki, będące kulturalną mieszanką kilkunastu różnych światów, od ludzkiego po takie istniejące jedynie w bogatych wyobraźniach. Wznosił swoją budowlę coraz wyżej, aż ziemia zaczęła zlewać się w równy koloryt, zaś wzrok obejmował coraz więcej. Uniósł się nieznacznie w górę poprzez przyczepione do niego cząsteczki. Czarne pióra wysunęły się z pleców, by po chwili uformować rozpostarte szerokie skrzydła, prócz tego dodatkowo wychnęły swoiste trzy, niespokojnie wijące się brązowe macki.
Całokształt zatrzymał się tym poziomie, pojawiły się okna, kolejne zdobienia, przykrywając praktycznie każdy wolny skrawek. Mężczyzna rozłożył ręce a krew wyraźnie mocno pulsowała w jego ciele, zaś oczy świeciły fioletowym płomieniem. Opadł na czerwoną posadzkę z lekkim stuknięciem. Spojrzał dookoła. Panujący na tej wysokości wiatr rozwiewał jego płaszcz, ukazując skórę pokrytą licznymi bliznami i pozwalając obserwować jego szczupłą sylwetkę. Poprzez wyrobione mięśnie i niski poziom tłuszczu można by sprawdzić swoją wiedzę z anatomii.
Przeszedł kilka szybkich kroków, w kierunku najbliższej stworzonej przez siebie krawędzi. Przez moment patrzył na rozpościerający się przed nim horyzont. Miał spokojny oddech, w oczach mimo płomyków magii nie było widać zdenerwowania ani gniewu. Za to po policzku ciekły mu łzy.
Wszystko zaczęło się walić, wszystko legło równocześnie, wszystkie wiązania puściły w tym samym momencie. Wszystko dosłownie zamieniło się w piach, poczynając się rozwiewać i upadając w dół. Leciał razem ze swoją konstrukcją, obserwując zbliżający się niebezpiecznie grunt. Około dziesiątki metrów przed ziemią zamachał skrzydłami, spowalniając upadek i lądując w miękkim piachu. Upadł na kolana, uderzając pięścią w podłoże, rozpryskując ziarenka. Położył skrzydła po sobie.
– Przecież... – Wzniósł twarz w górę. – Ja jestem tylko człowiekiem. – Zamknął oczy. – Mimo wszystko, wciąż tylko człowiekiem. Po prostu mężczyzną, robię co mogę. – Kolejne łzy pociekły po jego twarzy.
Ledwo widoczne sylwetki stały za jego plecami. Poczynając od kogoś, przypominającego starszego mężczyznę, o charakterystycznej ręce, praktycznie identycznej do jego prawej. Dalej stała niska postać, przypominająca szkieleta, o żarzącym się lewym oczodole. Następna była o wiele bardziej niewyraźna, ale o charakterystycznych bliznach na twarzy. Kolejne były rozmazane. Jednak patrząc kilka metrów w tył, widać było setki punkcików. Tysiące.
– Nic nie bierze się znikąd. – Postać zaczęła wstawać, prostując głowę. – Najwyraźniej było mi to pisane. W najbardziej zjebany sposób, ale pisane. – Obrócił się, a wszystkie punkciki wraz z postaciami momentalnie zniknęły. Otarł wierzchem dłoni twarz.

YOU ARE READING
Kruczek
FantasyHistoria mająca na celu wytłumaczenie pochodzenia, zachowania i całą istotę głównej postaci - Kruczka. Zaczynając od garści danych, by dalej ukazać czytającemu co tak naprawdę zaszło i jaki błąd popełnił bohater, skazując siebie i innych na to, co i...