rozdział 5

26 2 0
                                    

3 dni przed walentynkami.....

John:kilka dni przed walentynkami, chociaż dzisiaj nie doznaję tych dziwnych anomali z szeptami po nocach. Dzisiaj przyszła nowa paczka z animatronikiem, kiedy go wypakowali nie był z miękkiego materiału był lśniący, z grubego plastiku żeby nie dało się go tak łatwo połamać. Ma na imię Felix, będzie występować z haczim na scenie w walentynki , z tego co wiem north będzie rozdawać karteczki gdzie dzieci będą pisać coś dla swoich rodziców, koleżanek , kolegów. Smile face będzie nieaktywny przez te Walentynki, jest w naprawie zespół mu się moduł odpowiadajacy za przemieszczanie się od punktu a do punktu b." Felix został włączony na próbę, kiedy podniósł swoje powieki nie miał oczu, w środku była czerń nic nie było widać jakby światło niedocierało do tego miejsca. Obróciłem się w stronę korytarza, znowu zobaczyłem czarną postać z żółtymi ślepiami wyciągała do mnie rękę ale unikałem tego miejsca wzrokiem.
Mój szef na mnie spojrzał i powiedział 'john dzisiaj zaprosiliśmy dzieci aby zrobiły dekoracje/rysunki, będziesz je wieszać na ścianach i zastąpywał stare dekorację i rysunki.' zgodziłem się, dzieci przyszły o 14:26 cieszyły się biegały i się bawiły kilka minut.
"John: no dzieci czas na rysowanie i tworzenie dekoracji, są warunki dzieci które zrobią dużo rysunków i dekoracji dostaną darmowy bon na zabawy w basenie z kulkami albo, darmową pizzę!."
Dzieci się wzięły za pracę, john obserwował dzieci które robią rysunki i dekorację. Po kilku minutach dzieci skończyły rysować wycinać, wtedy John wziął się za wieszanie dekoracji na walentynki. John skończył dekorować pokój zabaw i pokój gier, został mu tylko ten jeden korytarz. Gdy zerknął w ciemny korytarz..... Nikogo tam nie było, ulżyło mu więc wziął się za dekorowanie. Po chwili usłyszał jak ktoś biegnie tuż za nim, obrócił się z krzykiem. Okazało się że to było jedno z dzieci, miał na imię kuba zapytał się czy może pomóc zgodziłem się, kiedy skończyłem wieszać dekoracje z Kubą powiedziałem mu "masz nagrodę za pomoc w wieszaniu dekoracji" dałem mu odznakę strażnika nocnego, szef mi pokazywał w regulaminie że nie mogę nikomu dawać tej odznaki. Powiem że gdzieś zgubiłem tą odznakę pomyślałem. Wróciłem do szefa z informacją że skończyłem, on odrazu się mnie zapytał 'gdzie masz swoją odznakę?' odpowiedziałem"nie wiem, nawet nie zauważyłem że jej nie mam". Próbowałem się nie uśmiechać aby nie nabrał podejrzeń.' zapewnie mogła się odczepić jak o coś zahaczyłeś poczekaj tutaj idę do mojego biura po nową odznakę.' i poszedł zostałem sam z dziećmi i animatronikami super.

Koniec rozdziału 5.

Haczi's Pizzeria"memories"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz