rozdział 7

16 2 0
                                    

Dzień przed walentynkami..........

To co się wczoraj stało do dzisiaj nie mogę o tym myśleć, kto to był? Czemu akurat pod tym lokalem? Chcą spowodować skarge o to że, porywamy dzieci i je zabijamy za lokalem? To głupi pomysł.

7:30, dzieciaki wbiegły do środka niektóre nie mogły się doczekać walentynek. Dzisiaj są urodziny szef mi powiedział, nie spieprz niczego abyśmy nie zostali zamknięci na zawsze. Nie chciałem stracić pracy przez jakiś wypadek na urodzinach, jak to dzieci zawsze szaleją. Kiedy urodziny się zaczęły akurat na czas przyjechał smile face, podłączali go do systemu dźwiękowego aby mógł coś zaśpiewać, zagrać z haczim i Felixem. "Słuchajcie dzieci! Czas zaśpiewać sto lat dla naszego solenizanta!" Wykrzyknąłem wtedy kiedy tort został postawiony na stole, zebrałem dzieci w miejscu i policzyłem czy wszystkie są. Brakowało jednego, Kuby. Zacząłem go szukać kiedy podszedłem do basenu z kulkami, wyskoczył i krzyknął BOO! Nie wystraszyłem się tak jak ostatnio tylko się zaśmiałem i powiedziałem"Kuba choć się ustawić będziemy śpiewać" Kuba z niechęcią poszedł i się ustawił. Kiedy skończyliśmy śpiewać Adrian solenizant zabrał się za otwieranie prezentów, ja poszedłem sprawdzić co z smile face'em.
Kiedy się w niego tak wpatrywałem, jakieś dziecko zaczęło krzyczeć obróciłem się i to tylko tort spadł na ziemię, nic wielkiego więc się obróciłem żeby spojrzeć na smile face'a. Jego głowa była centralnie obrócona na mnie." To dziwne?" Powiedziałem i spojrzałem na inne animatroniki.... Też się na mnie patrzyły, przetarłem oczy i przestały."muszę wsiąść moje leki zanim zwariuje."
'Przyjęcie zakończyło się sukcesem, jestem z ciebie dumny.' powiedział szef "tak tak" odpowiedziałem z lekkimi zaniepokojeniem co się stało. Szef mnie puścił do domu żebym się przespał przed nocną zmianą. Dlaczego pracowałem w dzień i będę w noc? Oczywiście że dla większej podwyżki.

Godzina 11:40.

Przyjechałem do pizzerii i się przyszykowałem do nocy, sprawdziłem czy kamery działają poprawnie. Zauważyłem że była dodatkowa kamera za mną, kiedy sprawdzałem czy działają poprawnie drzwi, nacisnąłem przycisk i się drzwi otworzyły"hm?" Nacisnąłem jeszcze raz i znowu się otworzyły"co jest? Mam przytrzymać?" Przytrzymałem przycisk od drzwi i się nie zamykały. "Będę miał problemy z sprawdzaniem kamer i zamykanie drzwi". Czekałem na godzinę 12:00 aż się uaktywnią. "Narazie nic się nie dzieje". Spojrzałem na kamere w jadalni, smile face zaczął doznawać dziwnych gwałtownych ruchów głowy i dziwnych dźwięków statycznych szumów. Postanowiłem wyjść z biura zobaczyć co z nim nie tak, nie było go tam był tuż za Mną. Słyszałem lekki oddech i głos który mówił -wiem kto to był- obróciłem się on stał bez ruchu. Zapytałem go "jak mogę ci pomóc?" Powiedziałem z nie chęcią on tylko odpowiedział jednym słowem - zabić go- wtedy Felix zaczął iść w moją stronę, pobiegłem do biura i zamknąłem drzwi. Za drzwiami słyszałem śmiech potem uderzanie w drzwi. Felix powiedział uderzając w drzwi nigdy od nas nie uciekniesz ani schowasz,potem coś mnie pociągnęło za gardło i rzuciło o ścianę....... To były te cienie hacziego i north, drzwi się otworzyły a felix tam stał z wielkim uśmiechem podszedł do mnie i złapał mnie za mundur i uderzył z całej siły aż straciłem przytomność.

Koniec rozdziału 7.

Haczi's Pizzeria"memories"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz