rozdział 6

21 2 0
                                    

2 dni przed walentynkami......

Godzina 16:23. Dalej nie ma szefa, dzieci zaczynają krzyczeć na mnie i bić, chcą pizzy....... Jestem bezbronny bez mojej odznaki....... W tym momencie wszedł szef i zapytał ' CO....TU.... SIĘ..... DZIEJĘ?'
Odpowiedziałem"dzieci chcą pizzy dzieci chcą pizzy dzieci chcą pizzy" ' dosyć tego dzwonie po waszych rodziców żeby was stąd odebrali.' po kilku minutach dzieci stąd pojechały, ja dostałem swoją odznakę i mogłem iść na nocną zmianę.

12:45. Animatroniki stoją w miejscu, dziwne że dzisiaj nie uaktywnili im nocnej przechadzki. Po trzech godzinach coś uderzyło w okno za mną, przestraszyłem się odskakując z krzesła pod biurko. Kiedy spojrzałem na okno, był odcisk zakrwawionej dłoni na oknie. Więc wyjrzałem za okno.... Zobaczyłem martwe ciało około 5,6 letniego dziecka i ślad kół. Czyżby morderstwo? Ale tu? O tej godzinie? Szybko wybiegłem z lokalu i pobiegłem do martwego ciała możliwe że jeszcze żył. Kiedy podszedłem jednak jeszcze żył. Zadzwoniłem po karetkę i próbowałem mu zatrzymać krwawienie, został dźgnięty w brzuch dwa razy. Kiedy karetka przyjechała już nie żył ale wtym momencie przyjechała policja, zapytała co tu się stało, odpowiedziałem"kiedy pilnowałem tego lokalu coś uderzyło w okno, odskoczyłem i zobaczyłem ślad zakrwawionej dłoni, kiedy wyjrzałem z okna widziałem to dziecko i ślad kół." Policja sprawdziła moje dokumenty i dowód osobisty. Na miejsce przyjechał szef też go przepytali. Kiedy policja odjechała zapytałem się"o co pana pytali?" 'o nic..... Mamy szczęście że nie zamkneli naszej restauracji.' powiedział 'dostajesz dzisiaj podwyżkę za ratowanie dziecku życia, będziesz w gazecie.' byłem ucieszony sławą jak i zmartwiony, żałuję rodzicom tego dziecka.... Jedyne co mnie ciekawi to to że dlaczego o tej godzinie i akurat tu?.

Koniec rozdziału 6.

Haczi's Pizzeria"memories"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz